- Co ty kurwa zrobiłaś?! Nudzi ci się?! - wydarł się na wstępnie.
- Pretensje kieruj do tej staruchy! - powiedziałam spokojnie.
- Uważaj na słowa! - krzyknął.
- Bo co mi zrobisz?! Zamkniesz w pokoju czy każesz zjeść kalafior? - zakpiłam z niego.
- Zamknij się do cholery! Nie możesz chociaż raz, jeden jedyny raz zachować się normalnie?! Zawsze musisz coś odwalić?!
- Taka moja natura - uśmiechnęłam się promiennie, na co Louis zrobił się cały czerwony.
Złapał mnie za ramię i pociągnął do wyjścia. Próbowałam się wyszarpać, ale uścisk był za mocny. Z miną męczennicy szłam za bratem. Wyszliśmy ze studia i podeszliśmy do samochodów - jeden Zayn'a, drugi Louis'a. Musieliśmy przyjechać dwoma, bo mini bus uległ wypadkowi, a dokładnie, Harry urwał jakiś kabelek, bo jak to mówił 'on nie jest potrzebny'. No to, chłopaczek się zdziwił, kiedy później nie chciał odpalić. Obok samochodów reszta chłopaków rozdawała autografy. Chłopaki spojrzeli na mnie uśmiechając się, ale nie odwzajemniłam tego gestu. Louis nie zwracając uwagi na innych, otworzył mi drzwi od samochodu.
- Wsiadaj - warknął.
- Chciałbyś - prychnęłam - nie wracam z tobą. Chcę z Zayn'em.
- Nie obchodzi mnie co chcesz, a co nie, jedziesz ze mną! - krzyknął.
- Nie jadę z tobą! Zostaw mnie w spokoju! - także krzyknęłam.
Louis puścił moje ramię, na co ja odwróciłam się na pięcie i podeszłam do samochodu Zayn'a. Oparłam się o drzwiczki i popatrzyłam na chłopaków. Próbowali odwrócić uwagę od naszej kłótni, ale niezbyt im to wychodziło. W końcu przeprosili fanki i rozeszli się do samochodów. Samochodem Zayn'a jechałam ja, Zayn oczywiście i Hazza. W drugim pojechała reszta. Ja już usiadłam sobie wygodnie na przednim siedzeniu, kiedy nagle drzwi się otworzyły. Harry wyrzucił mnie z fotela i jak gdyby nigdy nic sam zajął miejsce na przodzie.
- Ty smrodzie wsiadaj, bo bez ciebie odjedziemy - powiedział Zayn.
Wstałam z ziemi i weszłam do na tyły samochodu, po czym przywaliłam Hazzie w głowę. Chłopak spojrzał na mnie spod przymrużonych oczu, po czym to on dał mi w głowę.
- Kobiet się nie biję - powiedziałam oddając mu.
- Ja tu żadnej kobiety nie widzę - uśmiechnął się wrednie.
- Popatrz w lusterko to zobaczysz - odwzajemniłam uśmiech, znowu uderzając go w ten pusty łeb.
- No przestań no - krzyknął ciągnąc moją rękę między nagłówkiem, a siedzeniem.
- Ałł, ałł, ałł, ałł - zaczęłam powtarzać chcąc się uwolnić, jednak Styles nic sobie z tego nie robił.
- Stop! Styles puść ją, Tomlinson nie bij go! - krzyknął nagle Zayn.
Harry od razu mnie puścił i usiedliśmy prosto, plus ja rozmasywałam sobie ramię.
- Macie siedzieć cicho, bo inaczej wypadacie z auta - powiedział.
Po kilku minutach dotarliśmy.. pod studio tatuażu? Okej.
- Co tu robimy? - spytałam wysiadając z auta.
- Zrobimy sobie tatuaż - odpowiedział Hazz.
- Ja też?
- Pojebało? - parsknął - za mała jesteś, dzieciuszku - dokończył Malik, na co przekręciłam oczami.
Weszliśmy do budynku i podeszliśmy do lady, przy której stała jakiś facet. Łysy, wytatuowany i umięśniony.
- Cześć Bob - przywitali się chłopaki.
- No cześć chłopaki. A ty, ślicznotko, jak się nazywasz? - spytał.
Harry od razu złapał mnie za ramiona i przeprowadził dalej od niego, mówiąc:
- Ona ma dopiero 13 lat. Przystopuj.
- No, dobra - zaśmiał się - jak się nazywasz?
- Niki - uśmiechnęłam się.
- Miło mi ciebie poznać. To co chłopaki? Jaki teraz tatuaż?
Chłopaki zaczęli opowiadać, a ja podeszłam do ściany, na której wisiały deskorolki. Było ich 27. Kiedyś miałam deskorolkę i próbowałam się uczyć na niej jeździć, ale skończyło się na tym, kiedy straciłam nad nią kontrolę i ona poprowadziła mnie do kosza na śmieci. No cóż, później długo zmagałam się z pozbyciem tego smrodu.
- Niki, chodź - zawołał za mną Zayn.
Oderwałam wzrok od deskorolek i poszłam za nimi. Chłopaki skierowali się do pomieszczenia, w którym były przyrządy do robienia tatuażów. Na jeden fotel usiadł Zayn, a na drugi Harry. Po chwili koło nich pojawił się Bob, jakiś drugi facet i zaczęli robić im tatuaże.
***
- A ty, młoda, chcesz tatuaż? - spytał ten drugi tatuażysta, który jak się dowiedziałam nazywał się Jim.- Jasne - moje oczy zaświeciły się.
- Pojebało?! Ona jest za młoda! - krzyknął Zayn podnosząc się - może sobie jakiś z henny strzelić, ale nic po za tym.
Kiwnęłam głową, usiadłam na fotelu, a Jim zaczął mi robić tatuaż, oczywiście z henny. Po kilkudziesięciu minutach już miałam zrobione dwa. Haha, ma się ten dar przekonywania. Jeden to małe ptaki na plecach. Drugim tatuażem był napis na przedramieniu Never Say Never. Zadowolona i uśmiechnięta wyszłam ze studia, a za mną chłopaki. Usiadłam w samochodzie pośrodku i wychyliłam głowę pomiędzy fotele.
- Gdzie teraz?
- Do domu, Niki. Louis ostatnio poznał jakąś dziewczynę. Chciał nas z nią zapoznać - powiedział Malik cofając samochodem.
Otworzyłam szeroko oczy oraz buzie na te słowa. Louis dziewczynę sobie znalazł? Jak, przecież nie zauważyłam jak ostatnio się zmienił. Nigdzie specjalnie nie wychodził, nie pisał dużo sms'ów ani nie rozmawiał dużo przez telefon. To jak on mógł poznać tą dziewczynę?
- Co? Jak to? Gdzie on ją poznał?
- Podobno poznali się jak poszliśmy do klubu - wzruszył ramionami Hazza.
Przymrużyłam gniewnie oczy, po czym zła oparłam się o fotel. Wiem, że w tym momencie zachowuję się egoistycznie, ale nie chcę żeby Louis miał dziewczynę. Przez nią nie będzie miał dla mnie czasu. Jestem pewna, że teraz cały wolny czas będzie spędzał z nią.
Nim się obejrzałam już parkowaliśmy samochód pod domem. Wyszłam z niego i weszłam do domu. Już od progu słychać było głośnie rozmowy w salonie. Totalnie olewając to weszłam do kuchni. Nalałam do szklanki wody i stanęłam tyłem do drzwi. Powoli popijałam picie ze szklanki, kiedy usłyszałam jakiś przerażony pisk. Odwróciłam się i zobaczyłam Louis'a.
- Co ci?
- Co ty masz na plecach?! - krzyknął podbiegając do mnie i oglądając ptaki na moich plecach - pojebało cię?! Tatuaż w wieku 13 lat?! Kto ci pozwolił robić?! I to taki wielki!
- Zostaw mnie - mruknęłam i odepchnęłam jego rękę, na co on ponownie pisnął.
- I jeszcze ręka?!
- Po pierwsze to moje ciało, robię co chcę. Po drugie co cię to w ogóle obchodzi? A po trzecie, jakby to był normalny tatuaż miałby folię, widzisz ją gdzieś na tych miejscach? Nie? No to daj mi spokój! - warknęłam i skierowałam się do mojego pokoju.
Usiadłam na łóżku, po czym chwyciłam gitarę Niall'a, którą dzisiaj rano od niego wzięłam. Zaczęłam grać jakieś przypadkowe melodie, ale po chwili sama sobie z tego nie zdając melodie do She's Not Afriad. Tak się w to wciągnęłam, że nie zauważyłam jak do mojego pokoju wszedł Liam. Dowiedziałam się dopiero o tym, kiedy odezwał się.
- Masz przejebane - i już go nie było w pokoju.
Spojrzałam zdezorientowana na miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał Li. Na początku nie zrozumiałam, dopiero po chwili skapnęłam się o co mu chodzi. Właśnie zagrałam piosenkę z niewydanej jeszcze płyty. Kurwa, oni mnie tu żywcem zamordują. Nie zdążyłam nic zrobić, kiedy drzwi otworzyły się z powrotem, a w nich stanął Louis.
- Teraz grzecznie pójdziesz na dół, przywitasz się z Eleanor i będziesz się dobrze zachowywała, a jak ona pójdzie to sobie porozmawiamy - warknął.
Chcąc, nie chcąc - bardziej nie chcąc - zeszłam do salonu, gdzie siedziała ładna brunetka. Widząc mnie wstała z kanapy i uśmiechnęła się.
- Cześć, jestem Eleanor.
- Cześć - sprawnie ominęłam dziewczynę i usiadłam na kanapie.
Zmieszana dziewczyna spojrzała na Louis'a, który ciskał we mnie piorunami.
- Przepraszam El. Niki dzisiaj wstała lewą nogą i jest taka dla wszystkich - powiedział siląc się na miły ton.
Eleanor pokiwała głową i usiadła obok mnie. Skrzyżowałam ręce na piersiach i spojrzałam na wszystkich spod byka. Wkurzali mnie. Teraz będą udawać, że wszystko jest dobrze, a jak tylko ona wyjdzie to zrobią mi awanturę. Jestem tego w 100% pewna.
- Niki, Niki słuchasz? - moje rozmyślania przerwał Niall.
- Czego?
- Eleanor coś się pytała
Przeniosłam wzrok z niego na dziewczynę.
- Pytałam się, czy może nie wybrałaś byś się ze mną na jakieś zakupy.
- Nie - mruknęłam spoglądając na swoje paznokcie.
- Dosyć tego. Wracaj do pokoju i nawet mi się na oczy nie pokazuj! - warknął brat.
Wstałam z kanapy, uśmiechnęłam się sztucznie w ich stronę i wyszłam z salonu. No i dobrze. Nie mam ochoty siedzieć z nimi w jednym pokoju. Wolę już sama się nudzić w mojej sypialni. Weszłam do siebie do pokoju, trzasnęłam głośno drzwiami, po czym położyłam się na łóżku. Nagle przypomniało mi się, że już za dwa dni zaczyna się szkoła. Jęknęłam pod nosem. Znowu nauka, oceny i głupi nauczyciele. I na dodatek uczniowie. Wątpię, że znajdę między nimi jakąś przyjaciółkę czy przyjaciela. Będę sama. Ponownie jęknęłam wyobrażając sobie uczniów proszących o jakieś autografy od chłopaków. Potrząsnęłam głową chcąc uwolnić myśli od szkoły, po czym wstałam z łóżka. Włączyłam pierwszą lepszą piosenkę i po prostu zaczęłam tańczyć. Tak dawno tego nie robiłam, że już zapomniałam ile radości mi to daję. Od przyjazdu do chłopaków w ogóle nie tańczyłam. Nie miałam czasu. Albo byliśmy w studiu i nie miałam gdzie, albo miałam nogę złamaną.
Ale teraz to się zmieni. Obiecuję sobie, że będę więcej tańczyć i postaram się chodzić na wszystkie zajęcia w szkole tanecznej - pomyślałam i z uśmiechem na ustach skończyłam układ.
Dziewczyny w komentarzach poprosiły o jakąś kłótnię, więc zrobiłam ją, ale moim zdaniem wyszła do dupy.. Jednak mam nadzieję, że chociaż Wam się spodoba! :D
Następny rozdział będzie dopiero w niedziele wieczorem, bo jutro rano znowu wybywam do babci. Mam nadzieję, że się o to nie obrazicie i obiecuję, że kolejne rozdziały będą częściej dodawane. ;3
NO I PAMIĘTAJCIE ---> CZYTASZ = KOMENTUJESZ