środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 44

Więc tak, mam kilka blogów, o które prosiła jedna dziewczyna. Mam nadzieję, że o takie ci chodziło. c;
http://stole-my-heart1d.blogspot.com/
http://myonedirectionandmylife.blogspot.com/
http://youaresostupidbutiloveyou.blogspot.com/ (tutaj po kilku rozdziałach dowiaduję, się główna bohaterka, że jest siostrą jednego z chłopaków)
http://i-wanna-be-drunk-with1d.blogspot.com/
Mam jeszcze dwa, ale jeden został usunięty, a drugi jest tylko dla zaproszonych gości.
A co do mojego twitter'a, jest w stronach po prawej stronie. c;

- Taylor, jak niemiło cię zobaczyć! Zmieniłaś się! Może ci cycki urosły? Nie, to jednak nie to! - powiedziałam uśmiechając się wrednie do dziewczyny, kiedy tylko stanęłam koło stolika.
- Oh, Niki, miałam nadzieję, że jednak nie przyjdziesz - mruknęła.
- Niedoczekanie twoje.
Usiadłam na krześle przy wielkim, okrągłym stole. Po jednej mojej stronie usiadł Boo, a zaraz obok niego El. Koło dziewczyny brata usiedli Zay i Pezz. Po mojej drugiej stronie, ku mojemu nieszczęściu, usiadł Harry, później Dan, Leeyum, Nialler, a na przeciw mnie Taylor. Nie wiem dlaczego nie usiedli obok siebie, nie obchodzi mnie to. Spojrzałam się w prawo i zobaczyłam wściekłą twarz Harry'ego.
- Nie patrz się tak intensywnie na mnie, bo pomyślę, że się we mnie zabujałeś - mruknęłam i usłyszałam śmiech chłopaków.
- Wkurzasz mnie.
- I vice versa - mruknęłam zaglądając do karty dań.
- Żałuję, że nie wyrwałem ci więcej tych włosów. Miotłę bym z nich zrobił.
- Ja zaraz wyrwę twoje kudły. Będziemy mieli przepychacz do kibla.
- Dobra, uspokójcie się. Jesteśmy w restauracji, bawmy się dobrze - wtrącił się Liam.
- Tak, jesteśmy w restauracji. Spełniliście moje marzenie. Yey - powiedziałam bez emocji, na co zostałam skarcona wzorkiem przez brata.
Po chwili do stolika podszedł kelner. Zebrał od nas nasze zmówienia. Dla mnie oczywiście musiał wybrać brat, bo stwierdził, że ja wybiorę sobie coś czego nie zjem.
- Taylor, tak ostatnio się zastanawiałam i wymyśliłam kilka tytułów do twojego albumu. Możesz je wziąć i napisać tekst. Poczekaj, już ci mówię - zaczęłam grzebać w torebce, szukając kartki z tytułami - o mam. A więc "I went in the wrong direction", "My style isn't Styles", "Ex-Factor", "Stop touching yo...
- Skończ - syknął Harry.
- Ale to nie jest nawet połowa! Na czym to ja.. A tak mam "Stop touching your bandmates"...
Nie dokończyłam mówić, kiedy z mojej ręki zniknęła kartka.
- Ej, no daj mi skończyć - powiedziałam zbulwersowana.
- Nie, robisz wiochę.
Spojrzałam na resztę towarzystwa. Wszyscy, prócz Taylor i Harry'ego oczywiście, mieli rozbawione miny. Zerknęłam na brata, uśmiechnął się szeroko i poczochrał mi włosy. Schylił się, a następnie szepnął mi do ucha:
- Uspokój się, proszę.
- Postaram się.
Chłopak uśmiechnął się szerzej i odchylił, uprzednio całuj lekko w głowę.
- Ale wy jesteście słodkim rodzeństwem. Tylko pozazdrościć - usłyszałam głos Danielle.
- Zgadzam się, też chciałabym mieć takie relacje z bratem - odezwał się Zayn, a my spojrzeliśmy na niego dziwnie - gdybym miał brata i byłbym dziewczyną - dokończył.
Przekręciłam oczy rozbawiona stwierdzeniem Mulata. Całe towarzystwo zaczęło rozmawiać, a ja zastanawiać się jak Zay wyglądałby jako dziewczyna.
***
Jadłam sobie spokojnie moje danie, kiedy nagle poczułam czyjąś stopę jeżdżącej po mojej nodze. Odłożyłam widelec i rozejrzałam się dookoła. Boo, El i Pezz rozmawiali ze sobą, Zay poszedł zapalić. Dan prowadziła konwersację z Nialler'em, a Hazz z Leeyum'em. Natomiast Taylor niby jadła, ale co chwila zerkała na Styles'a filuternym wzrokiem. Doszłam do wniosku, że ona się pomyliła i to jej stopa mizia mnie po nodze. Teraz znajdowała się na moim udzie.
- Louis - szepnęłam przerażona całym zdarzeniem i pociągnęłam go za rękaw.
- Poczekaj, Niki.
- Ale Louis...
- Mówię, poczekaj.
- Ale to naprawdę ważne.
- No co? - spytał lekko zirytowany faktem, że przeszkadzam mu w rozmowie.
- Bo Swift pomyliła mnie ze Styles'em! Ona jeździ mi stopą po nodze i niebezpiecznie zbliża się do mojego krocza - powiedziałam spanikowana.
Chłopak zrobił wielkie oczy, ale po chwili jakby się otrząsnął i spojrzał na dziewczynę.
- Taylor, jesteśmy w porządnej restauracji. Ogarnij się.
- Ale o co ci chodzi? - zgrywała głupa, ale na szczęście zabrała swoją nogę.
- Po prostu przestań dotykać Niki, jasne?
- Louis, przestań - wtrącił się Harry.
- Jakie przestań? Mówię tylko, żeby ona nie dotykała Niki. Tak trudno zrozumieć?
Styles posłał mi złowrogie spojrzenie jakby to całe zamieszanie było moją winą. Frajer.
Resztę kolacji już się nie odezwałam. Nie miałam najmniejszej ochoty, a to wszystko przez tego kręconego pudla. Zepsuł mi humor. Oczywiście moi towarzysze próbowali wciągnąć mnie do rozmowy, ale po kilku nieudanych próbach skończyli. Przysłuchiwałam się konwersacji o zbliżającym się koncercie. Mówili, że strasznie się denerwują, ale moim zdaniem to koncert jak każdy inny, ale co ja tam mogę wiedzieć.
Bawiłam się rąbkiem sukienki, kiedy nagle usłyszałam głos Louis'a oznajmiający, że wracamy do hotelu. Ucieszyłam się z tego powodu. Byłam znudzona i śpiąca. Jestem pewna, że nie pośpię sobie dzisiaj za długo. Jutro musimy wstać przed 6am, bo chłopaki na 7am mają próbę. Będą trwały do 1pm, a resztę dnia mają wolne ze względu na fakt, że jutro przylatują do Nowego Yorku rodziny i przyjaciele chłopaków.
Wstałam z krzesła i zaczęłam kierować się do wyjścia z restauracji. Po drodze zgarnęłam kurtkę Louis. Zarzuciłam ją na ramiona i wyszłam przed budynek. Zaraz za mną czołgał się Nialler, dziewczyny oraz Liam i Zayn. Pozostała dwójka pewnie poszła zapłacić za obiad. Tylko po co obydwoje poszli? Przecież każdy głupi potrafi zapłacić rachunek.
Wzdrygnęłam, kiedy zawiał dosyć mocny, zimny wiatr. Pokonałam dystans dwóch metrów dzielących mnie z Niallerem i mocno się do niego przytuliłam. Chłopak natychmiastowo odwzajemnił uścisk, całując mnie lekko w głowę.
- Kocham cię, Nialler, wiesz? - powiedziałam w jego szyję.
- Wiem i ja ciebie też, mała - zachichotał cichutko.
Po chwili na dwór wyszli Harry i Louis. Rozeszliśmy się do kilku taksówek i pojechaliśmy do hotelu.
***
Rano obudził mnie Nialler, drąc mi się do ucha, że krasnoludek musi wstać. Tym krasnoludkiem oczywiście byłam ja. Ale to już nie moja wina, że mam tylko 162cm. Nie trzeba od razu wyzywać mnie od krasnoludków.
- To już dziś, to już dziś, to już dziś... - piszczał podekscytowany Nialler latając po pokoju w samych bokserkach, kiedy ja leżąc na wygodnym łóżku, oglądałam w telewizji bajkę "O Rety! Psoty Dudusia Wesołka".
Wczoraj do NY przyleciała rodzina i przyjaciele. Miałam małą nadzieję, że zakoleguję się siostrą Zayn'a, Waliyhą, i jego kuzynką, Aaroosą, ale to uległo zmianie, kiedy oby dwie stwierdziły, że zabieram im Zayna. W tamtym momencie przybiłam facepalm'a i odeszłam od nich, zapoznając się z rodzinami i przyjaciółmi reszty chłopaków. Ich natomiast polubiłam, a zwłaszcza rodziców chłopaków, którzy od razu kazali mówić na siebie 'ciocia' i 'wujek'. Mi to zresztą też nie przeszkadzało. Spodobało mi się, że nie traktują mnie z dystansem.
Nagle poczułam jak coś na mnie spada. Ocknęłam się i spojrzałam na brzuch, na którym leżał blondyn.
- Wstawaj kaszalocie.
- Jak bajka się skończy - mruknęłam próbując go zepchną, jednak z marnym skutkiem.
- No wstawaj. Mamy ostatnią, generalną próbę i koncert. Rozumiesz to? - spytał, potrząsając mną za ramiona.
- Tak, tak, fajnie, spadaj - powiedziałam szybko, by go zbyć.
- Nie! Masz mi wstać! Za godzinę przyjeżdża samochód! - syknął lekko zirytowany.
- Gadaj do ręki - powiedziałam i na potwierdzenie moich słów wyciągnęłam ją przed twarz Niallera.
- Ty mała szujo, ja ci piorę, sprzątam i gotuję, a ty do mnie z tekstem 'gadaj do ręki'? Nie wstyd ci? - mówił uderzając poduszką o moją głowę.
- Z tego co wiem to Louis pierze moje ubrania, nie sprzątasz mojego pokoju, więc mi nie sprzątasz i nie umiesz gotować, prócz tego zielonego czegoś.
- Cicho! Już koniec tego leżenia! Jest dziesiąta! Wstawaj z wyra!
Przekręciłam oczami, ale wyszłam z łóżka. Wzięłam bieliznę i poszłam do łazienki w celu odświeżenia się.
Po kilkudziesięciu minutach weszłam do pokoju, susząc włosy ręcznikiem. Zobaczyłam Niallera. Leżał rozwalony na łóżku, oglądając tv.
'Taa... A mi kazał wstać' - pomyślałam.
Stanęłam przed telewizorem, zasłaniając jego kawałek chłopakowi. Zorientowałam się, że chłopak ogląda "MasterChef: Gordon Ramsay"
- Odsuń się. Zasłaniasz widok! - ryknął nagle Horan, na co podskoczyłam.
- Bitch please, to ja jestem widokiem.
- Taa.. I jesteś urocza jak włos z mojego krocza - rzucił.
Odwróciłam się do niego przodem, przestając suszyć włosy. Na buzi blondyna widniał wredny uśmiech.
- Tak? A ty za to jesteś uroczy jak zdechła dżdżownica! - rzuciłam.
- Wolę być dżdżownicą niż włosem z mojego krocza.
- Wiesz co, jesteś mieszanką głupka i kretyna - mruknęłam zła.
Odwróciłam się tyłem do chłopaka, grzebiąc w walizce. Wyjęłam z niej to. Szybko ubrałam się, następnie w łazience dosuszyłam włosy i wyszłam z pokoju, uprzednio wkładając telefon do moich dżinsów.
Zjechałam windą na parter i skierowałam się do restauracji. Podeszłam do stołu szwedzkiego. Na talerz nałożyłam 7 naleśników brzoskwiniami, truskawkami i kiwi, do miski nalałam dużo mleko i jeszcze więcej płatek oraz ciepłą herbatę z miodem. Położyłam wszystko na tacy i podeszłam do wolnego stolika.
- Pośpiesz się - podskoczyłam zaskoczona, kiedy usłyszałam głos Louis'a.
- Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz.
Chłopak zrobił urażoną minę, ale przysiadł się do mnie. Zauważyłam, że w ręce ma łyżkę. Przesunął trochę miskę z płatkami w swoją stronę, aby mieć do niej lepszy dostęp. Tommo włożył łyżkę do miski i zaczął jeść.
- Co ty robisz? - spytałam z pełną buzią - weź idź sobie po swoje śniadanie, a nie jesz moje.
- Nie? Jesteśmy rodziną, powinnyśmy się wszystkim dzielić - powiedział pewnie.
Mruknęłam coś pod nosem, ale nie zabroniłam bratu wyżerać śniadania. Kiedy miska była pusta wypił moją herbatę, a później dobrał się do naleśników.
- Przestań! Ja też chcę coś zjeść!
- A ja ci zabraniam? Jedz sobie! - rzekł plując na mnie kawałkami naleśnika - ups, sorcia - dodał, kiedy zobaczył moją wściekłą minę.
Nie odzywając się więcej, wstałam i udałam się do wyjścia. Wyszłam przed hotel, by poczekać kilka minuta na samochód, o którym mówił Nialler, ale to nie było dobrym pomysłem. Fanki, które czekały na chłopców, rzuciły się na mnie. Przerażona próbowałam wrócić do hotelu, ale nie mogłam się przecisnąć. Dziewczyny i chłopaki, bo też kilku zauważyłam, krzyczeli, piszczeli, prosili o zdjęcia. Zdezorientowana ponowiłam próbę wydostania się z tłumu, ale skończyło się to moją glebą.
Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie za ramię. Podniosłam głowę i zobaczyłam goryla. Ale w sensie, że takiego wielkiego człowieka, a nie zwierzę. Chociaż chciałabym zobaczyć goryla. Nigdy go nie widziałam. Na żywo go nie widziałam, bo jak kiedyś oglądałam Discovery Channel to pokazywali jak goryle się rozmnażają.
Mężczyzna podniósł mnie do pionu i zaczął kierować w przeciwną stronę niż hotel. Doszliśmy do samochodu i mnie tam wepchnął. Zobaczyłam, że w środku siedzą już chłopaki razem z Aaroosą i Waliyhą.
- Hej wam - powiedziałam.
- Nic ci nie jest? Zrobiły ci coś? Pokaż się no - dopadł mnie brat.
Posadził mnie sobie na kolanach i zaczął oglądać.
- Louis, przestań - mruknęłam próbując wstać, ale z powrotem mnie pociągnął - no przestań. Nic mi nie jest.
- Na pewno?
- Ja to bym nie była tego tak pewna patrząc na jej wygląd - usłyszałam szept siostry Malik do swojej kuzynki.
Wszystkie głowy odwróciły się w ich stronę.
- Lepiej popatrz na siebie i swój rozmazany makijaż - rzuciłam złośliwie.
- My przynajmniej używamy kosmetyków - odezwała się Aaroosa.
- Niki nie musi używać kosmetyków, bo jest naturalnie ładna - wtrącił się Harry.
Spojrzałam na niego dziwnym wzrokiem. Nie przestałam być na niego zła i myślałam, że on też jest na mnie zły. Albo mu może już przeszło i chcę się pogodzić, próbując mi się podlizać? Nie wiem.
Reszta drogi minęła dosyć spokojnie, prócz momentów, kiedy razem wymieniałyśmy się złośliwymi komentarzami. Mnie one nie ruszały, ale patrząc na Malikowe, myślałam, że zaraz się popłaczą. W końcu Zayn zagroził nam, że jak nie skończymy się kłócić zatrzymamy się i nas wysadzą. Wiedząc, że on nie żartuje, przestałam się do nich odzywać tylko słuchałam jakiś bezsensownych historyjek Styles'a.

środa, 21 sierpnia 2013

Krótka informacja

Kolejny rozdział pojawi się dopiero za tydzień. Mama na wakacje pojechała, więc musiałam wybyć do babci na działkę, gdzie nie mogę połączyć się z internetem. Dzisiaj dopiero przyjechałam do kuzynki, więc szybko do was piszę. Przepraszam za zwłokę. Następny rozdział na 100% pojawi się do następnej środy.

Po za tym do dziewczyny, która pytała się o bloga, że jest tam rodzeństwo to mam tam coś takiego tyle, że zapisane na moim laptopie, a on jest w domu. Jakby co przy następnym rozdziale ci podam. c;

Kocham Was. xx

sobota, 10 sierpnia 2013

Rozdział 43

Oto nowy rozdział. Szczerze powiedziawszy, chciałam sobie zrobić małą przerwę z blogiem. Wszystko przez ten poprzedni rozdział. Naprawdę do dupy mi wyszedł. Jednak już następnego dnia, zrozumiałam, że nie mogę. Sama nie lubię, kiedy ktoś przestaję dodawać rozdziały do opowiadań, które uwielbiam, więc nie mogłam tego samego zrobić. Mam nadzieję, że chociaż ten rozdział wam się spodoba. xx

Otworzyłam zaspane oczy. Leżałam na kanapie w garderobie. Byłam przykryta jakimś kocem, a telewizor był wyłączony. Chciałam usiąść, ale kiedy tylko spróbowałam to zrobić, poczułam mocny uścisk na moim lewym nadgarstku. Zerknęłam na niego, po czym otworzyłam szeroko oczy. Mianowicie ręka była sczepiona ze stolikiem. Nie myśląc długo nad tym, pociągnęłam mocno. W efekcie półeczka się przewróciła, a wszystko co na niej leżało, znalazło się na podłodze. Zdenerwowana, ciągnąc za sobą stolik udałam się na scenę, gdzie spotkałam chłopaków.
- Który to zrobił?! - wydarłam się.
Wzrok wszystkich spoczął na mnie. Widząc moją osobę przypiętą z meblem, zaczęli się śmiać. Fuknęłam obrażona, po czym krzyżując ręce, usiadłam na stoliczku tyłem do chłopaków.
- Oj, Niki, nie obrażaj się. Zaraz dowiemy się kto to zrobił - powiedział Loueh stając koło mnie.
- Jestem pewna, że to Styles. To on, na 100% procent to on!
- Dlaczego niby ja? - pisnął chłopak pojawiając się przede mną.
- Bo tylko ty jesteś takim wielkim frajerem, żeby takie coś zrobić! - ryknęłam.
Wstałam z mebla i zaczęłam z Lokersem mierzyć się gniewnym wzrokiem. 
- Harry, to ty zrobiłeś? - spytał Boo.
- Może - odpowiedział, posyłając mi chytry uśmieszek.
Nie wytrzymałam i po prostu się na niego rzuciłam. Wylądowałam na chłopaku. Zaczęłam go drapać i ciągnąć za włosy. Miałam z tym małe trudności, bo nadgarstek dalej był spięty z półką, ale jakoś dawałam radę. Harry oczywiście nie był gorszy. Wplótł rękę w moje włosy i pociągnął najmocniej jak mógł. Pisnęłam z bólu, ale nie przestałam mu oddawać. Ostatnio nie miałam czasu na wypiłowanie paznokci, więc były dosyć długie. Wykorzystałam to i wbiłam je w rękę Loczka najmocniej jak mogłam. Nagle poczułam jak ktoś mnie podnosi ze Styles'a. Wierzgałam nogami, próbując się uwolnić spod mocnego uścisku, ale nie udało się. W końcu się uspokoiłam. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że półka leży cała rozwalona koło moich nóg, więc mój nadgarstek był przyczepiony tylko do kajdanek. Zerknęłam na chłopaków. Mieli zmartwione miny. Nie wiedziałam o co im chodzi, dopóki nie spojrzałam na Harry'ego. Ze zwycięskim uśmiechem trzymał w ręce dosyć spory kosmyk blond włosów. Moich blond włosów. Przejechałam dłońmi po włosach i syknęłam, czując lekki ból po prawej stronie głowy. Przejechałam ponownie po tym miejscu. Z przerażeniem stwierdziłam, że jej kawałek jest prawie łysy. Czułam tylko krótkie włosy.
- Louis.. on.. on mi wyrwał włosy - moje usta niebezpiecznie drżały, a w oczach zgromadziły się łzy - ja tak długo je zapuszczałam, a.. a on mi je.. wyrwał.
Tommo szybko zmniejszył dystans znajdujący się między nami i mocno przytulił, podnosząc mnie. Oplotłam nogami jego biodra, ręce zaplotłam wokół szyj, chowając w niej głowę.
- No Styles, możesz być z siebie zadowolony! - warknął Lou.
Odwrócił się na pięcie i zaczął gdzieś iść. Po chwili znaleźliśmy się w garderobie. Chłopak usiadł na kanapie i wyjął telefon z kieszeni. Wyszukał jakiś numer telefonu, po czym przystawił go do ucha.
- Lou, mam do ciebie sprawę. Możesz wpaść na halę? Proszę, to bardzo ważne... Naprawdę? Dziękuję... Wszystkiego dowiesz się jak przyjdziesz... No dobra, to cześć. Czekam na ciebie.
Rozłączył się i rzucił telefon na koniec kanapy. Zmartwiony wytarł moje mokre policzki.
- Już, spokojnie. Lou tu zaraz przyjedzie i coś zrobi z twoimi włosami - uśmiechnął się pocieszająco.
Położyłam głowę na ramieniu brata, przymykając oczy. Boo pocałował mnie w czubek głowy, głaszcząc po plecach, w celu uspokojenia mnie.
***
Po kilkudziesięciu minutach drzwi otworzyły się szeroko. Do środka weszła uśmiechnięta Lou.
- Cześć. Już wszystkiego się dowiedziałam. Chłopaki mi wytłumaczyli. Niki, nie martw się, wiem jaką fryzurę ci zrobić. Na pewno ci się spodoba - powiedziała kobieta.
Rzuciła na fotel torebkę i kurtkę. Fryzjerka, a zarazem stylistka chłopaków rozkazała mi usiąść przed stolikiem, na którym leżały suszarka, żele do włosów jak i kosmetyki. Nad nim wisiało wielkie lustro. Spojrzałam w nie i przygryzłam wargę. Moje włosy wyglądały gorzej niż źle.
- Nie smuć się. Zaraz wszystko naprawimy - odezwała się Lou.
Zaczęła obcinać moje włosy. Zamknęłam oczy, nie chcąc tego oglądać. Tak długo je zapuszczałam, a ten idiota mi je po prostu wyrwał. Nic innego jak zabić, zakopać, odkopać, sklonować, zabić, zakopać. Zobaczy jeszcze. Tym razem nie mam zamiaru tak szybko się godzić.
- No Niki, skończone. Otwórz oczy się i obejrzyj się - powiedziała fryzjerka po kilkudziesięciu minutach pracy nad moimi włosami.
Niepewnie otworzyłam oczy. Kiedy zobaczyłam efekt końcowy uśmiechnęłam się szeroko.
- Wyglądam fantastycznie. Dziękuję, dziękuję, dziękuję - mocno przytuliłam dziewczynę - jestem twoją dłużniczką.
- Oj, nie przesadzaj. Lepiej idź się pokaż bratu.
Odczepiłam się od dziewczyny i wybiegłam z pomieszczenia.
- Boo! - chłopak odwrócił się w moją stronę - i jak?
Brat podszedł do mnie i dokładnie obejrzał włosy.
- Wyglądasz rewelacyjnie - uśmiechnął się - ale nie lepiej ode mnie.
- Yhy, na pewno - zakpiłam.
- No tak, codziennie czytam, że wyglądam seksownie. A jak mam zarost to jeszcze bardziej.
- A ja ostatnio przeczytałam, że mam ładne, chude nogi, płaski brzuch, śliczną buźkę i fajny tyłek - przy ostatnich dwóch słowach, złapałam się za ów część ciała.
- Najładniejszy tyłek mam ja i tylko ja.
- Kiedyś oglądałam filmik na youtube. Nazywał się 'najlepszy tyłek w mieści' i były tam zdjęcia i gify mojego tyłka - powiedziałam.
Z jednej strony byłam dumna, że komuś podoba się moje ciało, ale z drugiej dziwnie się czułam ze świadomością, że ktoś patrzy na moje cztery litery.
Tommo wyjął z kieszeni telefon i po chwili zaczął coś na nim pisać. Zerknęłam mu przez jego ramię i jedyne co zobaczyłam to ptaszek twitter'a.
- Co piszesz? - spytałam brata.
Chłopak jednak mi nie odpowiedział. Westchnęłam i wyciągnęłam moją komórkę. Zalogowałam się na tt i weszłam na konto brata.
Przestańcie się gapić na tyłek mojej siostry.
Przybiłam sobie oczywiście facepalm'a i zaczęłam pisać tweet'a.
'Przestańcie się gapić na tyłek mojej siostry.' no właśnie, przestańcie, bo Boo jest zazdrosny.
Uśmiechnęłam się szeroko i odwróciłam na pięcie z zamiarem pójścia z powrotem do garderoby, ale przypomniałam sobie o feralnych kajdankach przyczepionych do mojej ręki.
- Ej, Lou, masz kluczyki do kajdanek? - spytałam.
Tommo zaczął grzebać w kieszeniach. Po chwili znalazłam kluczyk. Odpiął mnie od nich i wyrzucił gdzieś w tył.
- Chodź, wracamy do hotelu. Musimy się naszykować. O 20 wszyscy mamy zjeść kolacje z Taylor - mruknął.
- Ale ja nie chcę.
- Ja też nie mam ochoty, ale zróbmy to dla Harry'ego.
- W takim razie jak mam to robić dla Styles'a to nie mam jeszcze bardziej ochoty.
- Nie marudź. Szybko minie.
Louis objął mnie ramieniem i zaczęliśmy iść do wyjścia, po drodze zabierając kurtkę brata. Wyszliśmy z budynku. Przed nim oczywiście była duża grupka fanek, na szczęście za barierkami. Wzdrygnęłam się, kiedy otulił mnie zimny wiatr.
- Gdzie masz kurtkę?
- No.. um.. jajejniewzięłamtutaj - powiedziałam szybko, ale niestety chłopak wszystko zrozumiał.
- No to pięknie. Jest grudzień, a ty kurtki nie wzięłaś. No gratulacje, oddaję pokłony - zaczął klaskać, kłoniąc się jednocześnie.
- Dziękuję, dziękuję - zaczęłam machać ręką jak księżniczka.
- Nie żartuj sobie. Ciesz się, że wzięłam jedną dodatkową. Masz, zakładaj tą - rzucił mi swój czarny płaszcz. Posłusznie go założyłam, po czym weszłam do samochodu, który miał nas przetransportować do hotelu.
***
W hotelu byliśmy po kilkudziesięciu. Rzuciłam bratu jego kurtkę i weszłam do naszego pokoju. Ściągnęłam brwi, kiedy zobaczyłam Nialler'a. Mianowicie chłopak w samych bokserkach tańczył i śpiewał Macarenę. Nagle odwrócił się w moją stronę i spłonął buraka.
- Nie skomentuję tego.
Przeszłam obok chłopaka i podeszłam do walizki. Zaczęłam w niej grzebać. Wyrzucałam wszystko, szukając jakiś eleganckich ubrań. Normalnie założyłabym rurki i jakiś top ze sweterkiem, ale Louis wyraźnie dał mi do zrozumienia, że to jest droga restauracja i mam ubrać się w jakąś sukienkę. Tylko tu jest problem - ja nie wzięłam żadnej.
- Nie mam w co się ubrać - jęknęłam i położyłam się na ziemi.
- Z tego co Louis mówił mi dzisiaj rano El, Dan i Pezz poszły na zakupy. Powiedział, że ci coś kupią na tą kolację - uśmiechnął się do mnie lekko - a tak po za tym świetna fryzura. Powinnaś jednak podziękować Harry'emu, że ci włosy trochę uszkodził. Naprawdę, świetnie wyglądasz.
- Awh, dziękuję, ale nie mam mu zamiaru dziękować. To raczej on powinien mnie przeprosić. I za kajdanki, i za te włosy. Naprawdę długo je zapuszczałam.
- Jak chcesz. Teraz to leć się myć, ja ci przyniosę ubrania.
Kiwnęłam głową. Szybko zrzuciłam z siebie ubrania i po drodze zabierając świeżą bieliznę, poszłam do łazienki. Weszłam do kabiny i zaczęłam brać ciepły prysznic. Po kilku minutach ktoś zaczął walić mi w drzwi.
- Niki, wyłaź już! Ja też chcę skorzystać z ubikacji! - krzyknął Niall.
Przekręciłam oczami, ale posłusznie wyszłam spod prysznica. Migiem wytarłam się ręcznikiem i ubrałam bieliznę. Umyłam zęby, uczesałam włosy i wyszłam
- Łazienki wolna, księżulku - mruknęłam.
Chłopak nie odzywając się, zamknął się w środku, a rozejrzałam się za ubraniami. Leżały na łóżku. Podeszłam tam i zaczęłam się ubierać. Nagle drzwi od pokoju się otworzyły. Do środka wszedł Louis.
- Pośpieszcie się. Jesteśmy już przez was spóźnieni.
- Un momento Pablito - powiedziałam po hiszpańsku.
Mimo faktu, że uczę się w szkolę hiszpańskiego tylko to umiałam tylko podstawowy. Niall jako, że umie hiszpański, co jakiś czas mi pomaga w nauce tego języka. Jednak pomimo tego lecę na dwójkach i jedynkach. Tylko za pracę domowe czy różne wypracowania dostaję lepsze oceny. Ale tutaj nie ma co się dziwić. Wtedy wszystko za mnie robi Nialler. Kochany Horan.
Założyłam biżuterię i trzymając torebkę w ręce, ruszyłam do drzwi, przy których stali chłopaki. Louis podał mi swój czarny płaszcz, a sam na sobie miał kurtkę. Założyłam na siebie płaszcz, który był dla mnie o wiele za duży, po czym przewiesiłam torebkę przez ramię. Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się do windy, oczywiście uprzednio zamykając drzwi.
- Ładna fryzura Niki. Louis mi powiedział co zrobił Harry - odezwała się do mnie El.
- No wiem. A ze Styles'a to jest niezły kawał frajera.
- Tylko Niki, proszę zachowuj się w restauracji. Nie rób żadnych scen. Rozumiesz? - Louis spojrzał na mnie.
- No dobra - mruknęłam.
Winda zatrzymała się na parterze, my z niej wysiedliśmy. Wyszliśmy przed hotel, gdzie stał mały van. Zajęliśmy miejsca w środku i odjechaliśmy w stronę restauracji.

sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 42

Samolot wylądował. Zaspana uciekłam do Louis'a. Złapałam go za rękę, na co chłopak spojrzał na mnie. Posłał mi lekki uśmiech, co próbowałam odwzajemnić, ale zapewne wyszedł grymas. Chłopak bez słowa pociągnął mnie do wyjścia z samolotu.
Weszliśmy do busa podstawionego, żeby zawiózł pasażerów do budynku. Usiadłam koło Louis'a i oparłam głowę o niego ramię. Chłopak natomiast objął mnie ramieniem.
- Spać mi się chcę - jęknęłam.
- Niedługo będziemy w hotelu. Zdrzemniesz się tam, a teraz - zaczął grzebać w plecaku - zjedz.
Wzięłam od chłopaka kanapkę. Odwinęłam z folii i zajrzałam do środka. Wyjęłam z środka ser i wepchnęłam go do buzi brata. Złożyłam z powrotem bułkę i nie przejmując się marudzeniem brata, że powinnam zjeść ten ser, zaczęłam jeść kanapkę.
Po kilku minutach czekaliśmy już na nasze walizki. Dookoła nas stała ochrona i pilnowała, żeby żadna fanka nie przedarła się do nas. Przytuliłam się do Nialler'a, nie mogąc znieść już tych pisków i krzyków.
- Weźcie im coś zróbcie. Głowa mnie boli - mruknęłam w koszulkę chłopaka.
Blondyn wyjął ze swojego plecaka nauszniki i założył mi je na uszy. Nie zlikwidowały do końca hałasów, ale je wyciszyły. Spojrzałam zdziwiona na tlenionego.
- Przewidziałem, że będziesz marudzić, więc wziąłem je ze sobą.
Pokiwałam głową i spojrzałam na Paul'a, który zaczął mówić.
- Dla waszego bezpieczeństwa wszyscy będziecie mieszkać w trzech różnych hotelach. Będzie nam prościej was ochraniać przed fankami. Do tych hoteli też pojedziecie osobno. Liam, Danielle i Lou z Lux będą mieszkać w jednym hotelu. Zayn, Perrie, Harry i Niki w drugim. A ja, Niall, Eleanor i Louis w trzecim. Zrozumieliście?
- Nie, nie zgadzam się. Ja muszę być w jednym hotelu z Niki. Nie ma mowy, żeby było inaczej. Po za tym musi też być ktoś jeszcze w tym hotelu, żeby spał z nią w jednym pokoju - powiedział Boo, na co westchnęłam.
- No to inaczej. Liam, Danielle, Lou z Lux w jednym. Ja, Zayn, Perrie i Harry w drugim. A ty, Eleanor, Niki i Niall w trzecim. Pasuje?
- Już tak.
- Ale mnie w pokoju praktycznie nie będzie. Będę spał zazwyczaj u Tay - odezwał się Loczek.
Zrobiłam minę jakbym zaraz miała zwymiotować, co nie uszło uwadze Nialler'ka i Louis'a. Obydwoje spojrzeli na mnie rozbawieni.
- Ja też to widziałem, Niki - warknął Harry.
Wszyscy spojrzeli na mnie, a ja zacisnęłam usta w cienką linię. Schowałam się za bratem przed wściekłym wzrokiem Lokersa. Objęłam go mocno w pasie, przeciskając głowę pomiędzy ręką, a tułowiem, żeby spojrzeć na resztę.
- Nie bij mnie - odezwałam się.
Zły chłopak odwrócił się do mnie tyłem, na co się zaśmiałam. Kilku ochroniarzy wzięło nasze bagaże, a pozostałych kilku pilnowali, żebyśmy w bezpieczeństwie dotarli do samochodów podstawionych pod lotniskiem. Nie chciało mi się iść, więc wskoczyłam na plecy brata i położyłam głowę na jego ramieniu. Zdezorientowany chłopak spojrzał w lewą stronę i uśmiechnął się widząc mnie. Podciągnął mnie do góry, żebym nie spadła i cmoknął w policzek. Z uśmiechem na ustach zamknęłam oczy.
- Kocham cię, Boo - szepnęłam.
- Ja ciebie też, mała - usłyszałam zanim odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
***
Obudziłam się w jakimś pokoju. Leżałam na łóżku przykryta kołdrą. Zdezorientowana rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie było w środku, prócz mnie. Wyskoczyłam z łóżka i zauważyłam, że stoję w jakiejś koszulce, a pod spodem mam majtki i stanik. Znowu jakiś zboczeniec mnie przebrał! Mój wzrok spoczął na jakimś liściku, leżącym na ławie. Wzięłam go do ręki i zaczęłam czytać.
Niki, jestem u Louis'a. Jak wstaniesz, ogarnij się i przyjdź tutaj, bo musimy jechać na próbę. Ma pokój zaraz obok nas. 
PS. Tak słodko spałaś, że nie mogłem, nie wstawić twojego zdjęcia na tt.
Nialler xx
Przekręciłam oczami, po czym wzięłam telefon do ręki. Zrobiłam wielkie oczy, kiedy zobaczyłam godzinę 9:14. Pamiętam, że zasnęłam na plecach brata na lotnisku. Wtedy było kilka minut po 15. Więc spałam jakieś 18 godzin. Otworzyłam buzię ze zdziwienia. Po pierwsze dlatego, że spałam 18 godzin, a po drugie dlatego, że nie jestem tak cienka z matmy jak myślałam. Pokręciłam głową, po czym podeszłam do mojej walizki, która stała obok drzwi. Wyjęłam z niej ubrania i poszłam do innych drzwi. Okazało się, że to łazienka. Zamknęłam się od środka i zaczęłam rozbierać. Wzięłam szybko prysznic, ubrałam się, uczesałam włosy i wybiegłam z łazienki. Włożyłam telefon do kieszeni, a do ręki wzięłam kartę.
Zamknęłam drzwi nie zastawiając się długo skierowałam się w prawo. I to był błąd. Weszłam bez pukania, a przede mną stała jakaś stara kobitka w samych majtkach. Otworzyłam szeroko oczy, a ona zaczęła krzyczeć. Wybiegłam z pokoju, trzaskając za sobą drzwiami. Wzdrygnęłam się na ten okropny widok i skierowałam do drzwi po lewej stronie. Najpierw przyłożyłam ucho do drzwi i kiedy usłyszałam głosy Niall'a i Louis'a weszłam do środka. Postanowiłam nie wspominać im o niemiłym incydencie.
- Cześć - mruknęłam.
- No, cześć. Jak się spało? - spytał Louis dając mi buziaka w czoło.
- Może być. Jedziemy?
Chłopaki pokiwali głową i skierowaliśmy się na korytarz. W tym samym momencie z pokoju wybiegła tamta stara pani. Rozejrzała się dookoła i kiedy mnie zobaczyła, podeszła do nas.
- Co ty sobie wyobrażasz, co?! - krzyknęła - nie wiesz, że się puka?! Nie wstyd ci?!
- Ej, ej, ej. Co się stało? - spytał Boo.
Kobitka nic nie odpowiedziała tylko odwróciła się do nas i machając tyłkiem we wszystkie strony, wróciła do pokoju.
- Niki, co się stało? - ponowił pytanie brat.
- To.. to jego wina! - krzyknęłam wskazując na blondyna.
Chłopak zrobił zdziwioną minę.
- Moja? Niby dlaczego?! - fuknął.
- Bo to ty nie powiedziałeś, gdzie ma pokój Lou i to przez ciebie weszłam do niej do pokoju i to przez ciebie widziałam ją bez stanika! - ryknęłam, a chłopaki zaczęli się śmiać.
- I co, ładne widoki? - wydukał Tommo.
Założyłam ręce na piersi i obrażona zaczęłam iść w stronę windy. Weszłam do niej i nie przejmując się krzykami chłopaków, żebym ją zatrzymała, zjechałam na hol.
***
Na wielką halę, gdzie chłopaki za kilka dni mają dać koncert, dojechaliśmy po około godzinie. Bylibyśmy szybciej gdyby nie korki.
Wyskoczyłam z samochodu i mijając tłum fanek stojących za bramkami, pobiegłam do Zayn'a stojącego przed budynkiem i palącego papierosa. Wskoczyłam na jego plecy, na co Mulat zachwiał się, ale po chwili utrzymał równowagę, łapiąc się słupka.
- No cześć Malik! - krzyknęłam mu do ucha.
- No cześć Tomlinson! - zrobił tak samo jak ja wcześniej tyle, że o wiele głośniej.
Skrzywiłam się lekko, na co chłopak się zaśmiał. Przydeptał nogą papierosa i skierował się do wejścia. Ochroniarz otworzył nam drzwi. Zayn zaczął iść korytarzem przed siebie. Przeszedł przez wielkie drzwi i znaleźliśmy się na hali. Dookoła chodzili różni ludzie, którzy przygotowywali scenę na występ. Spojrzałam na scenę, gdzie stali reszta zespołu, 1D Band i Paul. Zeskoczyłam z pleców Mulata i usiadłam na ziemi, wyjmując telefon z kieszeni. Natomiast Zayn skierował się do pozostałych. Chciałam wejść na tt, ale nagle ktoś do mnie zadzwonił. Lilly. Bez zastanowienia odebrałam.
- No cześć. Co tam? - spytałam uśmiechnięta.
- Mam do ciebie ważne pytanie, bo tak sobie rozmawiam z George'm na temat zwierząt i zeszliśmy na temat psów. I ja się go pytam czy mogę mieć psa, ale on od razu, że nie, bo to duża odpowiedzialność. Ale wcale, że nie. Przecież ty masz psa i ta odpowiedzialność nie jest taka duża, c'nie?
- Naprawdę? To jest ta ważne pytanie? - przybiłam sobie facepalm'a.
- Nie, nie, nie. Tak sobie dalej rozmawiamy i nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Ja nie chciałam iść otworzyć, więc sobie poszedł mój brat. I ja myślę, że jak będę miała psa to bym go musiała myć, kupować jedzenie, czesać, przytulać. Ale ja mogłabym to zrobić. Lubię myć, czesać i przytulać. A co do przytulania, wiesz, że najlepiej przytula Niall.? Na początku, mimo, ze jestem Directioner, nie wierzyłam w to, ale później przecież przyszłam do ciebie i każdego przytuliłam. I naprawdę Niall najlepiej przytula. Harry też. Jak go przytuliłam to żebym się nie denerwowała masował mi plecy. Wszystkim fankom tak robi. To jest naprawdę słodkie. Ale tak czy tak Niall najlepiej. Zresztą sam Harry też...
Miałam dość słuchania, który z nich najlepiej przytula, więc po prostu się rozłączyłam. Już chciałam wejść na tt, kiedy mój telefon znowu wydał z siebie nuty piosenki ROOM 94 - Tonight. Lilly. Westchnęłam, ale odebrałam.
- Dlaczego się rozłączyłaś? Ja mam do ciebie ważne pytanie! - warknęła dziewczyna.
- To mi zadaj to pytanie, a nie mówisz, który z nich najlepiej przytula. Zdradzę ci pewien sekret. Nie obchodzi mnie to! - ostatnie zdanie krzyknęłam do słuchawki tak, że kilka osób spojrzało się na mnie.
- Okej, to nie będziemy o tym rozmawiać - burknęła - mianowicie, co zrobiliście z Shilą? Przecież jesteś w NY? To co ona została sama w domu?
Otworzyłam szeroko oczy.
- Zapomniałam o niej! Idę się spytać co z nią Louis'a! Cześć!
Zerwałam się na równe nogi i zaczęłam biec na scenę. Jednak w połowie drogi dostrzegłam, że nie ma tam chłopaków. Zatrzymałam się i zaczęłam rozglądać dookoła. Na krześle siedział Josh. Podbiegłam do niego
- Gdzie jest Louis? - spytałam pośpiesznie.
- Nie wiem, chyba w ubikacji - wzruszył ramionami.
- Gdzie ona jest?
Devine wytłumaczył mi drogę, która po chwili biegłam. Stanęłam przed drzwiami do męskiej ubikacji. Nie zastanawiając się długo, weszłam do środka.
- Halo, Louis jesteś tutaj? - spytałam.
- Niki, Niki. Pomóż mi! - krzyknął nagle Liam z ostatniej kabiny.
- Co jest? Gdzie jest w ogóle Lou? Mam ważną sprawę.
- Papier się skończył! Przynieś mi trochę! - mruknął zawstydzony.
Zacisnęłam mocno usta, żeby nie zacząć się śmiać, jednak to nic nie dało. Już po chwili leżałam na kafelkach.
- Niki, no! Przestań się śmiać! To nie jest śmieszne! - warknął zły.
- Oh, no dobra. Masz - wstałam z ziemi i rzuciłam mu chusteczki higieniczne - to teraz gadaj gdzie jest Lou.
- W garderobie.
Wybiegłam z łazienki i pobiegłam do garderoby. Wbiegłam do niej i od razu zobaczyłam brata.
- Loueh! Zapomniałam o niej! Ona tam jest sama! Nie ma nic do jedzenie! - krzyknęłam łapiąc chłopaka za bluzkę.
- Spokojnie, oddałem ją do hotelu dla zwierząt. A ty mogłabyś trochę bardziej interesować się psem. Nie po to ci go kupiłem, żebyś miała go gdzieś. Miałem nadzieję, że będziesz rozważna i będziesz przejmowała się innymi.
- Oh, przestań. Nie mów mi, że się nią nie interesuję. To ja ją wyprowadzam na spacer, daję jeść, myję i robię wiele więcej rzeczy. Po za tym, wami też się przejmuję, więc nie mów, że jest inaczej - mruknęłam obrażona.
Chłopak machnął ręką i zaczął kierować się do drzwi.
- Co? Nie wierzysz mi? Jak zwykle! Zawsze sądzisz, że obchodzi mnie tylko moja dupa, a wszystko inne mam gdzieś! - krzyknęłam, a w moich oczach zebrały się łzy.
Chłopak odwrócił się i na jego twarzy zagościł grymas, kiedy zobaczył łzy spływające po mojej twarzy. Podszedł do mnie, wziął na ręce i usiadł na kanapie, sadzając mnie na kolanach.
- Przepraszam - szepnął - nie chciałem, żebyś płakała. Proszę, przestań. Po prostu denerwuję, się tym występem.
Schowałam głowę w zagłębieniu szyi chłopaka i cicho szlochałam. Loueh masował mnie po plecach, szepcząc, żebym przestała płakać. Po kilku minutach przestałam płakać. Spojrzałam na twarz brata.
- Już, dobrze? - spytał wycierając mokre policzki rękoma.
Pokiwałam lekko głową. Boo uśmiechnął się lekko i cmoknął mnie w czoło, po czym objął obiema rękoma moją szyję, przyciągając mnie do swojej klatki piersiowej.
- Tak bardzo cię kocham, wiesz? - powiedział w moje włosy.
- Ja ciebie też.
Chłopak dźwignął się i ze mną na rękach skierował się do drzwi.
- Louis, nauczysz mnie jeździć na deskorolce? - spytałam nagle.
Chłopak postawił mnie na ziemi. Wziął do ręki swoją deskorolkę i pociągnął mnie na hol. Postawił deskorolkę na ziemi i kazał mi na niej przejechać się, asekurując mnie. Oczywiście nie obyło się bez kilkunastu spotkań zarówno z podłogą jak i ścianą. Teraz właśnie widać jak Lou mnie asekuruję.
W końcu przestałam się uczyć jeździć na tej piekielnej desce. Usiadłam na ziemi i patrzyłam na Louis'a jak jeździ. Po kilku minutach Boo został zawołany na próbę. Położyłam się na ziemi i patrzyłam na chłopaków, którzy podczas próby robią jakieś mostki, gwiazdy czy próbują stanąć na rękach. Aż facepalm'a zachciało mi się przybić. Położyłam głowę na ziemi. Nie mogłam dalej patrzeć jak się ośmieszają. Jednak po chwili podniosłam z powrotem głowę. Wzdrygnęłam, kiedy Loueh próbował stanąć na rękach. Zahaczył nogą o stojaki z mikrofonami i wszystko wylądowało na nim. Na mojej buzi zagościł grymas. To naprawdę musiało boleć. Miałam dość dalszych wygłupów chłopaków, więc wstałam na równe nogi i poszłam do garderoby. Ległam na kanapie i włączyłam telewizor. Przełączyłam kanał na TLC. Jakie było moje szczęście, kiedy zobaczyłam, że jest maraton Słodkiego Biznesu. Uśmiechnięta położyłam się na kanapie, kładąc głowę na poduszce i nie przejmując się niczym zaczęłam oglądać serial.