- To może byś mi pomógł z tymi walizkami! - warknęłam.
- Już!
Po chwili w moim pokoju zjawił się brat. Nic nie mówiąc, wziął moje walizki i poszedł na dół. Ja natomiast wzięłam torebkę i poszłam za nim. Na dole był tylko Liam. Kiedy mnie zobaczył, uśmiechnął się, co odwzajemniłam. Wyszłam przed dom i podeszłam do samochodu. W środku byli już wszyscy. Wgramoliłam się do samochodu i usiadłam pomiędzy Malik'iem, a Niall'em. Przed nami siedziała reszta, a kierowcą był Paul.
- Ostatni raz wstaję przez was tak wcześnie - mruknął.
- Oj tam, oj tam. Przecież to tylko 7:00 rano - zaśmiał się Malik.
- Cicho! - zarządził manager i odjechał z podjazdu.
***
Po kilkudziesięciu minutach byliśmy na lotnisku. Chłopaki wyjęli nasze walizki z bagażnika, następnie pożegnaliśmy się z Paul'em i poszliśmy na odprawę.Dokładnie o 9:00 weszliśmy do samolotu. Nasze miejsca były w dwóch rzędach, a między nimi było przejście. Zayn, Niall i Liam rzucili się na lewą stronę, a Harry i Louis po prawej. Stanęłam nad Niall'em.
- Zamień się - powiedziałam.
- Nie - odparł.
- Ale nie chcę siedzieć koło nich - jęknęłam.
- Masz coś do nas? - usłyszałam głos Harry'ego.
- Tak i to dużo - powiedziałam spoglądając na niego, a ten się fochnął - no to co zamieni się ktoś?
- Nie - powiedzieli chórem.
- Pocałujcie się w d... - już chciałam skończyć, ale przerwał mi brat.
- Nicola!
- No i widzicie dlaczego nie chcę koło niego siedzieć.
- Przeżyjesz mała - powiedział Niall.
- Tsa... Mam nadzieję - mruknęłam i spojrzałam na swoich współpasażerów z rzędu.
Chłopaki zrobili mi miejsce w środku tak wiec po jednej stronie miałam Louis'a, a po drugiej Harry'ego.
- Chodź mała - poklepał siedzenie Lou.
Ze skwaszoną miną usiadłam koło nich.
- No mała. Nie fochaj. Nie zrobimy ci siary - uśmiechnął się Harry.
- Nie, w ogóle - burknęłam.
Chłopak tylko przewrócił oczami i wyjrzał przez okienko. Chwilę później stewardessa przez mikrofon powiedziała żebyśmy zapięli pasy, bo będziemy startować. Zapięłam pasy i zamknęłam oczy. Kiedy wzbijaliśmy się w powietrze złapałam Louis'a za rękę.
- Skarbie, nie bój się. Nic się nie stanie - powiedział - no otwórz oczy.
- Nie!
- Nie masz się czego bać. No chyba, że jak będziemy lecieć nad wodą, spadniemy do niej - zaśmiał się Harry.
Kiedy to powiedział mocniej ścisnęłam rękę brata. Chwilę później usłyszałam jęk Harry'ego.
- Za co to? - spytał oburzony.
- Za straszenie Niki - powiedział Lou.
- Ja jej nie straszę. Prawda Niki?
- Nie, w ogóle - powiedziałam sarkastycznie.
- No widzisz - powiedział z satysfakcją Loczek.
- To był sarkazm, debilu - odezwał się Lou.
- No właśnie - poparłam go.
Chwilę później usłyszeliśmy, że można już odpiąć pasy. Odpięłam je i lekko otworzyłam oczy.
- Nie bój żaby, już lecimy na tej samej wysokości - poinformował mnie brat.
- Okej - otworzyłam je całkowicie.
***
Lecimy już 4 godziny. Muszę stwierdzić, że jest baaardzo nuuuudno. W telewizorku na nagłówku były jakieś głupie seriale, a gry to były jeszcze gorsze. Nie mogę nawet posłuchać muzyki, bo Harry mi słuchawki zepsuł. Najnormalniej w świecie przerwał kabelek na dwie części, bo jednego żelka wzięłam od niego. Myślałam, że go tam uduszę. Już miałam się na niego rzucić, ale zatrzymał mnie Louis. Złapał mnie za ramiona i zaczął gadać, że mam się uspokoić bla, bla, bla. Kiedy ochłonęłam wzięłam jakąś ulotkę. Okazała się o seksie. Louis widząc co czytam od razu mi ją zabrał i spojrzał na mnie z politowaniem. Rozejrzałam się po pokładzie i zobaczyłam, że Liam, Malik i Niall śpią. Uśmiechnęłam się złowieszczo i z torebki wyjęłam czarny marker. Podeszłam do nich i już chciałam namalować coś na ich twarzach kiedy odezwał się Harry:- Co robisz?
- Maluję - wzruszyłam ramionami i znowu chciałam przyłożyć marker do twarzy Niall'a, ale tym razem przerwał mi Louis:
- Sprawdź czy się nie obudzą.
- Niall? Liam? Zayn? - zero odpowiedzi.
Dotknęłam każdego po ramieniu i też nic. Spali dalej. Dotknęłam markerem twarzy Niall'a. Narysowałam mu wąsy, brodę i piegi. Następny w kolejce był Liam. Na obu powiekach narysowałam mu po jednej kropce, a nad nią kreskę. Wyglądało to jak prawdziwe oczy. Dorysowałam mu jeszcze na czole łyżkę i napisałam napis 'Łyżka to zło! Strzeżcie się jej!'. Na sam koniec został Malik. Chwilę pomyślałam co mu narysować. Po kilku minutach miał na czole kutasa i podpis 'Karny kutas za danie mi markera! Buahahahaha!' Na policzku natomiast usta z papierosem. Uśmiechnięta ze swojego pomysłu cyknęłam fotkę naszym śpiochom, a następnie usiadłam na swoim miejscu.
- Świetny pomysł - pochwalił mnie Hazz.
- No, bo w końcu mój - poklepałam się dwa razy rękoma po klatce piersiowej.
- Jaka ty skromna - powiedział Louis.
- Wiem, mam to po tobie - powiedziałam, na co ten zrobił urażoną minę.
***
Po około półtorej godziny chłopaki się wybudzili. Warto dodać, że przez ten czas, kiedy ktoś koło nich przechodził, dziwnie na nich patrzył. Spojrzeli na siebie i wybuchnęli śmiechem. Po chwili jednak zorientowali się, że wszyscy mają coś narysowane, bo spoważniali. Od razu spojrzeli w naszą stronę. My jakby nigdy nic udawaliśmy, że o niczym nie wiemy. Louis zaczął czytać książkę. Tsa, tylko szkoda, że w pośpiechu złapał ją do góry nogami. Natomiast ja z Hazzą graliśmy w łapki.- Kto to zrobił?! - warknął Malik stając nad nami.
Od razu przestaliśmy zajmować się, jakże fascynującymi zajęciami i spojrzeliśmy na niego. Miał groźną minę. Chłopaki od razu wskazali na mnie.
- Co? Ja?... Ten... No wiesz... Cześć? - pomachałam mu.
- Nudzi ci się?! - syknął.
- No tak trochę - przyznałam się.
- To idź się pomodlić za siostry i mamę, a nie nas malujesz! - palnął.
Kiedy to usłyszałam w moich oczach natychmiast zebrały się łzy. Już zapomniałam o tym smutnym wydarzeniu, a on mi o nim przypomniał. Przeniosłam się z fotela na kolana Louis'a, mocno się do niego przytuliłam i zaczęłam moczyć mu bluzkę moimi łzami.
- Kurwa, co ty zrobiłeś?! - krzyknął na niego Lou, przytulając mnie.
- Ja... tego no wiesz... nie chciałem powiedzieć - wyznał.
- Ale powiedziałeś! - dołączył się do Louis'a, Harry.
- Ja... przepraszam - powiedział cicho.
- Nie nas musisz przeprosisz! - warknął Hazz.
- Niki - poczułam rękę Malik'a na ramieniu, ale od razu ją strzepnęłam - mała, przepraszam.
- Mam to w dupie! Zejdź mi z oczu! - krzyknęłam patrząc na niego mokrymi oczami.
Chłopak smutno na mnie spojrzał, po czym zajął swoje miejsce. Ja jeszcze mocniej przytuliłam się do brata.
- Niki... Nie płacz... Proszę mała - wyszeptał mi do ucha.
Oddalił mnie od siebie i wytarł moje łzy.
- Proszę, uśmiechnij się - powiedział łagodnie.
Próbowałam uśmiechnąć się ładnie, ale wyszło krzywe coś. Chłopaki widząc to zaczęli się śmiać. Po chwili i mnie dopadła głupawka. Śmialiśmy się jak pojebani, a ludzie krzywo na nas patrzyli. Po kilku minutach uspokoiliśmy się. No w miarę. Zaczęliśmy śpiewać. Od 'Biedroneczki są w kropeczki', po 'Pieski małe dwa'. Po kilku minutach podeszła do nas stewardessa i poprosiła, żebyśmy się uspokoili. Pokiwaliśmy głową i każdy zajął się sobą. Louis włączył sobie telewizor na nagłówku, a Harry grał w PSP. Ja natomiast zamknęłam oczy i zasnęłam.
***
- Niki, wstawaj. Jesteśmy w Hongkongu. Musimy wyjść z samolotu - ktoś zaczął mną potrząsać.- Ale spać! - powiedziałam nie otwierając oczu.
- Ale musisz.
- Ale spać - mruknęłam.
- Niki, proszę cię - rzekł.
- To ja proszę, żebyś mnie w spokoju zostawił.
Ten nic już nie powiedział, tylko wziął mnie na ręce. Obiełam go nogami w pasie, położyłam głowę na jego ramieniu i ponownie zasnęłam.
***
Obudziłam się i podniosłam głowę do góry. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że jesteśmy na lotnisku w jakimś sklepie. Dalej byłam na rękach Lou. Szeroko ziewnęłam i ponownie położyłam głowę na ramieniu brata.- Ooo... Nasze dzieciątko się obudziło - powiedział Harry stając za Louis'em.
Spojrzałam na niego zaspanymi oczami, a następnie kopnęłam go. Do moich uszu dobiegł cichy jęk chłopaka.
- Co mu zrobiłaś? - zadał pytanie Li patrząc na leżącego przyjaciela.
- Ja? Dlaczego od razu ja miałam mu coś zrobić? - spytałam zaspana.
- Bo wiemy jaka jesteś - odezwał się Niall - a więc dowiemy się co zrobiłaś?
- Nic - ziewnęłam.
- Nie w ogóle! - warknął Harry - sam się kopnąłem w klejnoty!
- Niki, ogar - powiedział brat.
- Jestem spokojna - zaprotestowałam.
- Tsa... Niech ci będzie - rzekł dla świętego spokoju.
- Niki? - usłyszałam głos Malik'a i chwilę później stanął przede mną - przepraszam.
- Spadaj - burknęłam chowając głowę w zagłębieniu szyi brata.
- Nie chciałem - nie dawał mi spokoju.
- Powiedziałam, żebyś spadał - mruknęłam.
- Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam...
- No dobra, ale masz już się zamknąć.
- Dziękuje - zapiszczał, wstał i pocałował mnie w czoło.
- Spoko, a tak właściwie, gdzie wasz makijaż? - spytałam zerkając na niego.
- Zmyliśmy w samolocie jak spałaś. Na szczęście dość szybko się zmył - poinformował mnie Liam.
- Aha, spoko. A kiedy jest odprawa?
- No już powinniśmy iść - powiedział Niall.
- No to ruchy, kluchy - popędził nas Hazza.
- Niki, a może pójdziesz sama? Lekka to ty nie jesteś - odezwał się Lou.
- No dzięki - walnęłam focha.
- Nie to, że jesteś gruba, bo nie jesteś, ale te twoje 47 kilogramy trochę ważą. Więc może pójdziesz sama?
Chcąc, nie chcąc - bardziej nie chcąc - stanęłam na nogach. Wyciągnęłam się, a następnie poczłapałam za chłopakami na odprawę. Po kilkunastu minutach byliśmy w samolocie. Usiadłam wygodnie na fotelu, po czym zamknęłam oczy. Miałam nadzieję, że zasnę, ale Harry jadł cukierki i przy okazji mlaskał. W końcu zdenerwowana wyrwałam mu je z ręki i wyrzuciłam do kosza na śmieci.
- No co ty robisz? Dlaczego je wyrzuciłaś? - spytał z wyrzutem.
- Bo mlaskach mi nad uchem jak krowa! - warknęłam.
- Ale to moje ulubione - westchnął.
- Mam to gdzieś!
Zmęczona przeciągnęłam się, po czym położyłam głowę na ramieniu brata. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę, po czym lekko się uśmiechnął. Od razu odwzajemniłam gest i ziewnęłam zamykając oczy.
- Dobranoc - wyszeptał Lou, po czym poczułam jak pocałował mnie w czoło.
Uśmiechnęłam się lekko, a następnie zasnęłam.
w samolocie nie ma śmietników ! :p hah fajnie ale dlaczego za pierwszym razem taka panika w samolocie a potem już spokojnie wygodnie siedziała? troche nie łapie. ale rozxdział ok. kiedy next ? ;)
OdpowiedzUsuńcii... w tym samolocie są śmietniki... :d no, bo się przyzwyczaiła do latania czy coś.. xd a kiedy następny? nie wiem, ale najprawdopodobniej w weekend.. :D
Usuńfajne :p ej bez kitu w samolotach nie ma śmietników hahah nie no fajne fajne czekam na nn ^^ :)
OdpowiedzUsuńbuziaki
szmaragdowytalizman.blogspot.com
ciekawe, bardzo mi się podoba ten rozdział :3 czekam na nowy!
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie http://kiss-me-hard-before-you-go-please.blogspot.com/ xx
Bardzo fajne! :D z niecierpliwością czekam na kolejny :D
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://1dlittleaccident.blogspot.com/
Zastanawia mnie jak tak dobry blog może mieć tak mało komentarzy ?? No jak, dopiero zaczęłam czytać i musze powiedzieć, ze wciągnęłam się w fabułe.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z anonimem powyżej. Jak taki świetny blog może mieć tak mało komentarzy? Rozdział bardzo fajny. :D ~Julie ;*
UsuńLecialam samolotem i zapewniam ze są smietniki.. Chodzą steewardesy i co jakis czas pytają o smieci. Noszą ze soba smietnik tam sredni. Wiec jak ktos nie leciał niech sie nie udzielaa. Pozdro. Blog świetny ;)
OdpowiedzUsuń