niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 15

- Niki, co się z tobą dzieje? - spytał Zayn.
- Ze mną? Nic - odpowiedziałam.
- Ale dziwnie się zachowujesz - stwierdził Liam.
- Nie, normalnie.
- Wcale, że nie. W samochodzie zapięłaś pasy od razu jak usiadłaś, w domu nie oglądałaś bajek tylko wiadomości, później zjadłaś całą kolacje i na dodatek podziękowałaś, zaczęłaś czytać książkę, a mówiłaś, że nienawidzisz czytać, a na koniec nie musieliśmy cię wyganiać spać, tylko sama poszłaś - wtrącił się Niall.
- Nic się nie dzieje - uspokajałam ich.
- Niki, powiedz - nalegał Harry.
- O Jezu, po prostu nie chcę nigdzie wyjeżdżać! Chcę zostać tutaj z wami, a nie mieszkać w Doncaster! - wybuchłam, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Chłopaki stali osłupieni. Pierwszy ocknął się Louis, podszedł do mnie i mocno przytulił. Usiadł na łóżku, a mnie posadził na swoich kolanach. Wtuliłam się w niego i płakałam w koszulkę.
- Skarbie, nie płacz. Nigdzie nie wyjedziesz - szepnął mi do ucha.
- Obiecujesz? - spytałam spoglądając na niego.
- Obiecuję - powiedział i pocałował w czoło.
- Dziękuję. Kocham was! - powiedziałam z lekkim uśmiechem.
- My ciebie też kochamy - krzyknęli chłopaki i wskoczyli na mnie i Louis'a.
Chwilę się pościskaliśmy, ale zaraz chłopaki wyszli z mojego pokoju. Zmęczona położyłam się w łóżku.
Dawna, dziecinna Niki wraca - pomyślałam, po czym z uśmiechem na ustach zasnęłam.
***
- Wstawaj! - ktoś krzyknął i wskoczył na mnie.
- Zabieraj ze mnie ten gruby tyłek! - spojrzałam na roześmianego Harry'ego.
- No, ale wstawaj - powiedział.
- No, ale złaź ze mnie! - krzyknęłam.
- A co ja z tego będę miał? - spytał.
- Nic, ale zejdź - powiedziałam błagalnie.
- Ale najpierw dawaj buziola - popukał palcem o policzek.
- No chyba ej nie.
- Dawaj mała buziola to zejdę z ciebie.
- No dobra - westchnęłam i dałam mu buziaka.
- No to teraz wstawaj, bo musimy jechać do studia - wstał ze mnie.
- Zanieś mnie na dół - powiedziałam siadając na krawędzi łóżka.
- A kiedy się ubierzesz?
- O Jezu, to poczekaj 20 minut.
Wstałam z łózka, zgarnęłam jeszcze ubrania i poszłam do łazienki. Tam ubrałam się, a włosy zostawiłam rozpuszczone. Plastra na szczęście nie muszę już nosić, bo nie miałam już strupa.
Weszłam z powrotem do pokoju. Na moim łóżku leżał Harry i coś na moim laptopie robił.
- Skąd znasz moje hasło? - spytałam.
- Łatwe było - stwierdził.
- Ale ono było po polsku - zdziwiłam się.
- No, ale... no wiesz... - nie wiedział co powiedzieć.
Pokuśtykałam do niego i odwróciłam laptopa w moją stronę. Spojrzałam na ekran i zobaczyłam jak wielkimi literami pisze 'BŁĘDNE HASŁO! PROSZĘ WPISAĆ PRAWIDŁOWE!'.
- Ale z ciebie kłamczuch - prychnęłam i wyłączyłam mojego laptusia.
- Oj tam, oj tam i tak kiedyś się dowiem - powiedział wstając.
- Tsaa... Na pewno - powiedziałam sarkastycznie - chodź już na dół.
Ten przewiesił mnie przez ramię, w drugą rękę wziął kule i pobiegł do kuchni.
- Szlachta przybyła! - krzyknęłam i usiadłam na krześle - co na śniadanie?
- Masz - powiedział Zayn podając mi talerz z kanapkami.
Spojrzałam na niego, po czym zrzuciłam z kanapki szynkę i zaczęłam jeść z samym masłem. Malik widząc to przewrócił oczami, ale się nie odezwał.
***
- Pośpiesz się - powiedział do mnie Niall.
- Moja wina, że przez CIEBIE wyrzucili nas z samochodu i musimy iść na piechotę?! - krzyknęłam dając nacisk na odpowiednie słowo.
- A co moja wina?! - również krzyknął.
- No tak, przecież to ja uderzyłam Malik'a z kuli - powiedziałam sarkastycznie.
- Zaczął się - mruknął.
- Zabrał ci jednego cukierka, to nie był powód, żeby go bić! Przez ciebie teraz idziemy na piechotę! - warknęłam.
- Trzeba było się nie mieszać! Ja ci nie kazałem! - syknął.
- Zamknij się! Chciałam być pomocna, ale to był ostatni raz!
- I dlatego moje cukierki wylądowały za oknem?!
- O Jezu, to tylko cukierki! Kupisz sobie jeszcze jedno opakowanie! - warknęłam.
- Cicho już bądź i idź szybciej!
- Jakbyś ty miał nogę w gipsie też szedł wolno! - krzyknęłam.
- No dobra, spokój. Chodź wezmę cię na barana - powiedział już spokojnie i kucnął.
Wgramoliłam się na jego plecy, on wstał i zaczął iść. Przez całą drogę opowiadaliśmy sobie kawały. Było przy tym wiele śmiechu. Moja złość na Niall'a szybko się ulotniła.
W studiu byliśmy po około 15 minutach. Weszliśmy, to znaczy Niall wszedł, bo ja nadal na jego baranach byłam, do sali, w której nagrywają chłopaki.
- O już jesteście? Jak się szło? - spytał Malik z chytrym uśmieszkiem, za co dostał drugi raz z kuli tyle, że tym razem ode mnie.
- Ałł - jęknął masując bolące.
- Ale z ciebie mięczak. Przecież to mocno nie było - zadrwiłam z niego.
Ten spojrzał na mnie spod przymrużonych oczu, po czym odszedł w drugą stronę pokoju. Zeszłam z pleców Niall'a.
- Niki idź na korytasz - odezwał się manager.
- Co? Dlaczego?
- Bo będziemy teraz nagrywać, a nie możesz słuchać teraz tych piosenek - powiedział Lou.
- Nie lubię was - mruknęłam i wyszłam na korytarz.
Położyłam się na kanapie i spojrzałam w sufit. Rozmyślałam jakby teraz wyglądało moje życie, gdybym się nie dowiedziała, że zostałam porwana? Czy nadal bym się przyjaźniła z Kamilą? Czy bym dostrzegła jej prawdziwe oblicze? Czy 'rodzice' jednak kiedyś powiedzieli mi, że zostałam porwana? Te wszystkie myśli latały mi po głowie, że aż nie wiem kiedy zasnęłam.
***
Obudziłam się dopiero kiedy chłopaki wyszli z sali, ale nie otwierałam oczu.
- Czy ona śpi? - usłyszałam głos Harry.
- Najwyraźniej - powiedział mój brat.
- Myślicie, że nie żyje?- zapytał się Niall.
- Ty jesteś naprawdę nienormalny. - zaśmiał się Malik.
- Ale ona jakby nie oddycha - ciągnął swoje dalej Niall.
Poczułam jak ktoś się nachyla. W pewnym momencie otworzyłam oczy i krzyknęłam:
- Buuuu!
Wystraszony Nialler pisnął i odskoczył jak najdalej mnie. Pozostała towarzystwa wybuchnęła głośnym śmiechem, a Horan się fochnął.
- Dobra, spokój. Musimy jechać na salę. Chodźcie - powiedział kilka minut później Liam i skierowali się do wyjścia z budynku.
- Louis! - wydarłam się za nimi, siadając na kanapie.
- Co? - spytał odwracając się.
- Zanieś mnie - poprosiłam.
- Nie.
- To ja nie idę - powiedziałam i ponownie się położyłam na kanapie.
Chwilę później koło mnie zmaterializował się brat.
- Co ja z tobą mam - jęknął, ale wziął mnie na ręce.
- Też cię kocham - powiedziałam i dałam mu całusa w policzek.
- Ja ciebie też - odparł i uśmiechnął się.
***
Około 20 wróciliśmy do domu. Wszyscy poszliśmy do salonu. Malik, Lou i Niall usiedli na kanapie i zaczęli oglądać tv, Liam postanowić poodpisywać fanom na tt, natomiast ja i Hazza wyjęliśmy z półki grę Junga, usiedliśmy na wywyższeniu koło wyjścia na dwór. Ułożyliśmy jak potrzeba klocki i zaczęliśmy je wyjmować. Po kilkunastu minutach znudziło nam się to.
- To co, robimy konkurs na lepszą budowlę czy coś takiego? - spytał loczek.
- Spoko, ale przygotuj się na przegraną - powiedziałam zgarniając połowę drewnianych klocków.
Skupiona zaczęłam układać... coś, nie wiem do końca co to miało być.
- Daj jednego klocka - powiedział nagle Styles.
- Masz swoje - rzuciłam nawet na niego nie patrząc.
- Ale mi brakuję.
- No to masz pecha.
- Nie bądź debil i daj.
- Nie jestem debilem i nie dam.
- To sam sobie wezmę - i w tym momencie zabrał klocka z samego dołu mojej budowli.
Wkurzona spojrzałam na chłopaka, po czym jednym ruchem ręki zepsułam jego coś.
- Nie żyjesz - warknął i rzucił się na mnie.
Usiadł na mnie i zaczął tarmosić. Po kilku minutach złapałam jego rękę, włożyłam do buzi i z całej siły ugryzłam.
- Ałł. Puszczaj to boli - krzyknął, po czym plunął na mnie.
- O fuj! Louis, on na mnie napluł - teraz ja powtórzyłam jego czynność i zaczęłam ciągnąć go za włosy.
- Aaaa. Zabierzcie ją ode mnie - wrzasnął Styles.
Już po chwili poczułam jak ktoś odciąga mnie od loczka. Po chwili szarpania udało mu się to.
- O co poszło? - spytał Niall.
Obydwoje zaczęliśmy głośno opowiadać, jednak kłamczuch Harry kilka faktów zmienił, z czego zaczęliśmy wrzeszczeć na siebie.
- Spokój! - krzyknął Zayn, a my jak na zawołanie ucichliśmy - Harry przeproś ją.
- Dlaczego ja? - spytał zbulwersowany.
- Bo jesteś starszy.
Loczek coś mruknął pod nosem, po czym podszedł do mnie.
- Przepraszam, to moja wina.
- No co ty nie powiesz - odpowiedziałam ironicznie.
- Niki, spokój - upomniał mnie Liam.
Przekręciłam oczami.
- No, dobra wybaczam - mruknęłam, po czym poszłam do swojego pokoju. Zmęczona spojrzałam na zegarek. 21:07.
- No nic, pójdę już spać - powiedziałam do siebie.
Wzięłam swoją piżamę i poszłam do łazienki. Umyłam się tak, żeby nie pomoczyć gipsu. Po kilku minutach wyszłam z wanny, wytarłam się i ubrałam. Wróciłam do swojego pokoju, gdzie od razu położyłam się w łóżku i odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

2 komentarze:

  1. Całkiem fajne pierwszy raz spotykam się z takim opowiadaniem bardzo mi się podoba www.where-love-wins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ś.W.I.E.T.N.Y > Szlachta przybyła! - hahaha, najlepsze. ;) ;* ~Julie

    OdpowiedzUsuń