CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Po około 20 minutach byliśmy już w domu. Chłopaki zaczęli nas przepraszać, że nas zostawili. Mówili, że nie wiedzieli, że będę miała gips, bo inaczej, by na nas poczekali. Po kilkunastu minutach jęczenia w końcu im wybaczyliśmy.
- Mam pomysł! - wykrzyknął uradowany Niall i pobiegł na górę.
Po chwili wrócił z pudełkiem, w którym były kolorowe mazaki.
- Podpiszemy się na gipsie - powiedział uśmiechnięty.
- A kto powiedział, że chcę mieć napisy na gipsie? - spytałam.
- Prosimy - zawyli równo.
- No dobra - westchnęłam.
Chłopaki uśmiechnięci wzięli mazaki w swoim ulubionym kolorze. Harry wziął - różowego, Niall - zielonego, Malik - niebieskiego, Liam - fioletowego, a mój brat - czerwonego. Wszyscy walnęli mi po jednym autografie, a później zaczęli mi bazgrać na gipsie. Wyszło na to, że mam na nim psa z trzema łapami, kwiatka, marchewkę, łyżkę, czterolistną koniczynkę, lusterko, kota i mnóstwo siusiaków. Tsa... Inwencja twórcza Harry'ego. -,-
- Co robimy? - spytałam.
- Możemy coś obejrzeć - zaproponował Niall.
Spojrzałam na Liam'a, on spojrzał na mnie i razem wykrzyknęliśmy:
- TOY STORY!
- Nie! - krzyknęli pozostali.
- Dlaczego? Powinnam mieć coś od życia. Przez was ciągle się coś ze mną dzieje. Jak nie uderzę się głową, to spadnę ze schodów.
- No dobra - mruknął Malik.
- Jest! - krzyknęłam znów z Liam'em i przybiliśmy żółwika.
***
Kiedy skończyliśmy oglądać było około 23. Chłopaki, jak to chłopaki od razu kazali mi iść spać.- Ale dlaczego muszę spać? Przecież jest wcześnie! - zaprotestowałam.
- No i co. Jesteś jeszcze mała i musisz iść spać - powiedział Harry.
- Nie jestem mała! Jeżeli ja mam iść spać to wy też idźcie - rzekłam.
- My nie musimy iść spać, bo jesteśmy już dorośli - poinformował mnie Liam.
- No jakoś nie jestem tego pewna - wskazałam na Louis'a, który dłubał w nosie, a smarki wycierał o bluzkę Malik'a.
- Yyy... No, bo Louis to Louis, a ty idź spać - powiedział Niall.
- Nigdzie nie idę! - warknęłam i klapnęłam w fotelu.
- Idziesz i mnie nawet nie denerwuj! - włączył się Lou.
- Ty idź sobie podłub w nosie, a nie mi trujesz - mruknęłam i spojrzałam w telewizor.
- Jezu, co wieczór ta sama bajka. Dajmy jej chociaż raz zostać dłużej, zobaczycie później będzie żałowała, bo będzie niewyspana - skwitował Zayn.
- No dobra - powiedział Lou zerkając na mnie.
***
Obudziłam i od razu spojrzałam na zegarek. 6:23. Dziwne. Wczoraj, a raczej dzisiaj położyłam się po 1. Chłopaki marudzili, że rano nie będą mogli mnie ściągnąć z łóżka, a tu tak wcześnie wstałam. Wow.Zwlekłam się z łóżka i pokuśtykałam do garderoby. Dopiero, gdy spojrzałam na wieszak ze spodniami uświadomiłam sobie, że z długich spodni mam tylko rurki i legginsy, bo wszystkie pary dresów mam w praniu. Dzisiaj w Londynie miała być brzydka pogoda, a więc odpadają szorty, bermudy, sukienka i spódniczka odpadają. Niczym Kubuś Puchatek pukałam się ręką w czoło i mówiłam na głos:
- Myśl, myśl, myśl.
Po kilku minutach wpadłam na genialny pomysł. Wezmę dresy od Louis'a. Że też wcześniej na to nie wpadłam.
Wyszłam ze swojego pokoju i poszłam do sypialni Lou. Weszłam do środka i zobaczyłam, że słodko śpi, ale musiałam go obudzić. Podeszłam do niego i potrząsnęłam nim, jednak to nic nie dało. Nagle wpadłam na pomysł. Podniosłam rękę i z całej siły sprzedałam mu plaskacza.
- Ał! Nicola?! Co ty do cholery robisz?! Nudzi ci się?! - warknął masując czerwony policzek.
- No sorry, ale nie dało się ciebie obudzić - uśmiechnęłam się niewinnie - ale mniejsza z tym, pożycz mi spodnie - rzuciłam.
- Co? Po co ci moje spodnie - zapytał siadając na krawędzi łóżka.
- No bo nie mam jakich założyć - odpowiedziałam.
- Ale przecież masz całą szafę rurek - stwierdził.
- Ale geniuszu jakbyś nie wiedział mam nogę w gipsie i nie mogę na razie zakładać rurek - oświeciłam go - a wszystkie dresy w praniu, a więc dasz mi jakieś czy mam iść do kogoś innego?
- Dobra, już daję - powiedział.
Podszedł do swojej szafy i otworzył ją. Od razu z półek zaczęły spadać ubrania, zabawki, marchewki i inne rzeczy.
- Masz - podał mi jakieś dresy.
- Mam nadzieję, że nie są brudne.
- Nie masz się czego bać, tu są tylko czyste ubrania - poinformował mnie
- Okej, dzięki - uśmiechnęłam się i wróciłam do pokoju.
Wzięłam jeszcze resztę ubrań i poszłam do łazienki. Tam ubrałam się w spodnie oraz fioletową bluzę Jack'a Wills'a, którą zajumałam Harry'emu, zmieniłam plaster z czoła i związałam włosy w kitkę.
***
Po około 20 minutach byłam już gotowa. Stanęłam przy schodach i myślałam jak zejść na dół. Próbowałam wielu sposobów, ale mi się nie udawało, bo miałam jeszcze te kule. Nagle wpadłam na pomysł. Zrzuciłam kule zza obręcz, a sama na niej zjechałam. Odgłos uderzenia kul o podłogę był tak trochę duży, że aż Louis wybiegł z kuchni zobaczyć co się stało.- Co tu się dzieje? - spytał.
- Musiałam jakoś zejść na dół - powiedziałam.
- Trzeba było wołać, zniósłbym cię. Chodź na śniadanie - rzucił i wszedł do kuchni, a ja za nim.
W środku byli jeszcze Niall i Liam.
- Co się stało, że już jesteś na nogach? - spytał drugi ze zdziwioną miną.
- A tak jakoś - wzruszyłam ramionami i usiadłam na krześle - co na śniadanie?
- Płatki - poinformowałam mnie Niall.
Louis postawił na stole mleko, różnego rodzaju płatek, miski, łyżki i jednego widelca.
- A nie ma mleka czekoladowego?
- W lodówce - odpowiedział Malik.
- Od kiedy ty tutaj jesteś? - spytałam zdziwiona.
- Wszedłem zaraz za tobą.
- Aha. Podaj mi mleko.
- A sama nie możesz? - spytał Niall.
- Wczoraj powiedzieliście, że dopóki będę miała gips na nodze będzie mnie wyręczać we wszystkim - przypomniałam im uśmiechając się zwycięsko.
- No dobra - mruknął Lou i rzucił mi mleko czekoladowe.
- Dzięki - uśmiechnęłam się do niego.
Wsypałam do miski płatki cheerios, zalałam je mlekiem i zaczęłam jeść. Siedziałam cicho, a chłopaki rozmawiali o swojej nowej płycie.
- Ej, a kiedy ta płyta wyjdzie? - spytałam nagle.
- 13 listopada - poinformował mnie Li.
- A kiedy ja będę mogła ją przesłuchać?
- Wtedy, kiedy wszyscy - odpowiedział mi Lou.
- I właśnie ostatnio postanowiliśmy, że jak będziemy nagrywać piosenki to będziesz siedziała na korytarzu - rzekł Malik.
- Co? Dlaczego?
- Bo chcemy, żebyś przesłuchała wtedy kiedy wszyscy - odezwał się Niall.
- I dlatego wywalacie mnie na korytarz?
- Dokładnie. Ciesz się, że mogłaś posłuchać LWWY - powiedział Malik.
- Super, będziecie coś chcieli - mruknęłam i dalej się zajadałam.
- A tak z innej beczki, gdzie Harry? - spytał Liam.
- Już jestem - pojawił się w drzwiach - szukałem mojej bluzy tej fioletowej od Jack'a Wills'a. Po ostatnim praniu zgubiła mi się. Nie widzieliście jej? - spytał siadając na krześle.
- Niki ją ma - wskazał na mnie Malik.
- Cicho! - powiedziałam.
- Skąd ty ją masz? - spytał Loczek wstając z krzesła i zmierzając w moją stronę - ona jest moja.
- No wiem, ale jest taka ładna i ładnie pachnie - wyszczerzyłam się.
- Ale ona jest moja - jęknął - jeszcze mi ją pobrudzisz.
- Też cię kocham - powiedziałam, a on przewrócił oczami.
- No dobra, dam ci dzisiaj w niej pochodzić, ale tylko dzisiaj - rzekł i znów usiadł na swoim miejscu.
- Dziękuję - rzuciłam uśmiechając się.
- Nie ma sprawy - odwzajemnił gest i zaczął jeść śniadanie.
- Niki - zwrócił się do mnie Louis - myślę, że musimy cię wziąć na zakupy.
- Mnie? Dlaczego? - zdziwiłam się.
- Masz na sobie moje spodnie i bluzę i Harry'ego. Jesteś pewna, że masz jakieś ubrania?
- No mam, ale to fajna bluza.
- Wcale, że nie. Bluza jak bluza - odezwał się Malik.
- Bitch please, to jest Jack Wills! - powiedziałam.
- To w sobote jedziemy do sklepu Jack Wills i kupimy ci coś - oznajmił Lou.
- Ale... - chciałam zaprotestować, lecz przerwał mi Niall.
- Bez dyskusji. Nasze dziecko musi mieć ciuchy z Jack'iem Wills'em.
- Nasze dziecko? - spytałam.
- No wiesz... - zaczął Daddy - masz 13 lat, więc jesteś najmłodsza, na dodatek musimy ci we wszystkim pomagać i dlatego jesteś naszym dzieckiem - wytłumaczył mi.
- Nie musicie mi we wszystkim pomagać! - zaprotestowałam.
- Nie w ogóle. Tylko ostatnio chciałaś zrobić frytki i nie wiedziałaś jak je zrobić, więc musieliśmy ci pomóc - powiedział Malik, a ja tylko przewróciłam oczami.
czekam na 14 rozdział <3
OdpowiedzUsuńMega ;* ~Julie
OdpowiedzUsuń