piątek, 26 lipca 2013

Rozdział 41

Skończyłam! Przepraszam, że tak późno, ale dzisiaj pojechałam spontanicznie do babci z ciocią i nie miałam jak wcześniej dodać. c;
KOMENTOWAĆ! <3

'Co oni ode mnie chcą?' - pomyślałam i akurat Louis zaczął mówić.
- Niki, po pierwsze, dlaczego nie było cię w szkole? - spytał.
- Bo byłam gdzieś indziej? - zadałam pytanie.
- A możemy wiedzieć gdzie? - odezwał się Liam.
- Yyyyyy.. Nie? A skąd niby wiecie, że mnie nie było?
- Bo byłem u ciebie w szkole! Dlatego! - warknął - ale zresztą przyszliśmy tutaj z innego powodu...
Louis zaczął coś do mnie mówić, ale zupełnie go nie słuchałam. Zaczęłam tykać mojego psa, a ten warczał na mnie. Rozbawiona złapałam go za ogon, a ten mnie uchlał!
- O jaki z ciebie frajer mały! - krzyknęłam.
Następnie złapałam za ucho i sama go ugryzłam.
- No i masz za swoje - powiedziałam, kiedy pies zaczął uciekać z pokoju - więc co chcecie?
- No przecież Louis wszystko ci wytłumaczył - rzekł z wyrzutem Niall, na co wzruszyłam ramionami - oh, chcieliśmy cię przeprosić.
- Co? - spojrzałam zszokowana na blondyna.
- No przepraszamy. Naprawdę, myśleliśmy, że nas okłamujesz, ale ten telefon.. On nam pokazał, że jesteś prawie niewinna - odezwał się Liam.
- Jaki telefon?
- Zadzwoniła do ciebie ta cała Vanessy. Powiedziała, że to jeszcze nie koniec, że jeszcze coś wymyśli i znowu ci się dostanie. Tylko nie przewidziała tego, że to nie ty odbierzesz - wytłumaczył Zayn.
- I tylko dlatego tutaj jesteście, bo od niej dowiedzieyrliście się wszystkiego?
- Nie.. Nie no, nie dlatego. Chcieliśmy się już pogodzić. Ta nasza kłótnia za długo trwa - powiedział Louis.
- Jakbyście mi uwierzyli to by jej nie było.
- No tak, ale ty też nie jesteś bez winy. To ty ją uderzyłaś - rzekł Harry.
- Bo mnie oblała shake'iem bez powodu! - burknęłam.
- No dobra, nie ważne. Pogódźmy się już.
- No właśnie - poparł Liam'a, Nialler.
Wstałam z łóżka i każdego przytuliłam. Na końcu został Louis. Na niego wskoczyłam i oplotłam nogi wokół pasa, mocno się wtulając jego w ciało, a rękoma objęłam jego szyję.
- Brakowało mi tego - szepnął mi do ucha Lou - kocham cię, skrzacie.
- Ja ciebie też, Boo.
- Chodźmy na dół. Kupiłem dzisiaj nową grę na Xbox'a. Dance Central - zapiszczał podniecony Harry i wybiegł z pokoju.
Zaraz za nim pobiegli reszta chłopaków. Łącznie z Louis'em, który próbował wyprzedzić, dlatego zjechał po poręczy, ale nie zdążył się zatrzymać, więc wylecieliśmy przez inną poręcz i wylądowaliśmy na kanapie. Tyle, że ja leżałam pod Boo.
- Zejdź ze mnie - powiedziałam płaczliwym tonem - ciężki jesteś.
- Wcale, że nie - burknął.
- Wcale, że tak. Zgniatasz mnie swoim cielskiem.
- Nie lubię cię - zszedł ze mnie i obrażony poszedł do salonu.
- Bo ty mnie kochasz! - krzyknęłam za nim.
Wstałam z kanapy i podskokach skierowałam się do kuchni. Otworzyłam półkę ze słodyczami i wyjęłam z niej pudełko ciasteczek, a następnie poszłam do salonu. Na kanapie siedzieli Zayn, Liam, z Danielle na kolanach, Louis i Eleanor. Natomiast Harry i Niall już tańczyli przed telewizorem. Podeszłam do Zayn'a i wdrapałam się na niego kolana, zajadając się ciasteczkami. Inni widząc je, rzucili się na mnie i zaczęli wyjadać z opakowania. Krzyczałam, żeby mnie zostawili, ale oni zrobili to dopiero wtedy, kiedy w pudełku nic nie było.
- No wiecie? Nawet okruszka mi nie zostawiliście! Frajerzy z was! - zrobiłam smutną minkę.
- Życie - rzucił Zayn, a ja spojrzałam na niego z mordem w oczach.
Siedziałam obrażona, dopóki Louis nie westchnął i nie przyniósł mi innych ciastek. Jak na dobrego braciszka przystało, zakazał innym zabrania mi ich, bo są tylko moje.
- Dziękuję Boo - uśmiechnęłam się do niego.
Chłopak odwzajemnił gest, po czym wrócił na swoje miejsce.
Przez resztę wieczoru graliśmy w różne gry. W końcu wszyscy zaczęli się rozchodzić. Dziewczyny pojechały do domu, a chłopaki poszli do swoich pokoi. Nikt nawet nie kazał mi iść spać. Dziwnie. Wyłączyłam telewizję i Xbox'a i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam tylko piżamę i skierowałam się do łazienki. Jednak drzwi były zamknięte, a z środka wydobywały śpiew Liam'a i szum wody. Nie chciało mi się iść na dół do łazienki, więc usiadłam na pod drzwiami. Siedziałam tam nieokreślony, bardzo długi czas, że aż nie wiem kiedy zasnęłam opierając się o drzwi.
***
Obudziłam się rano w swoim łóżku. Dziwne, nie pamiętam, żebym się kładła. Spojrzałam na siebie. Zobaczyłam, że mam na sobie za dużą koszulkę Louis'a, stanik i majtki. Skrzywiłam się. Któryś z tych frajerów. Wzdrygnęłam. po czym zerknęłam na zegarek. 7:47. Wyskoczyłam z łóżka i poszłam do pokoju brata. Smacznie sobie spał.
'Głupio by było, gdyby go ktoś teraz obudził' - pomyślałam.
Wzięłam rozbieg i skoczyłam na mojego Boo, siadając mu na brzuchu. Chłopak jęknął, otworzył jedno oko, po czym je zamknął z lekkim uśmiechem na buzi.
- No, Louis, no. Głodna jestem.
Chłopak nic mi nie odpowiedział, nadal udawał, że śpi. Podniosłam rękę do góry, z zamiarem spoliczkowania go w ramach próby uzyskania odpowiedzi, kiedy chłopak się odezwał.
- Jeśli twoja ręka tylko dotknie mojego policzka, nie chciałbym być tobą.
- Ale ja chciałam ci dać buziaka w policzek - wymamrotałam pośpiesznie.
- I dlatego twoja ręka znajdowała się na górze?
- A skąd ty to w ogóle wiesz, że moja ręka była w górze? Cały czas masz zamknięte!
- Znam cię już dość długo. Wiem do czego jesteś zdolna. Ale skoro, jak uważasz, chciałaś dać mi buziaka, poproszę - popukał palcem w policzek.
- Zmieniłam już zdanie. Nie ogoliłeś się i w ogóle.
- No dawaj - otworzył oczy - jednego, w policzek. Dla najwspanialszego brata na świecie.
Przekręciłam oczami, ale dałam mu buziaka w policzek.
- Zadowolony? - spytałam, a ten pokiwał głową.
- Chodź dalej spać - wskazał na miejsce obok siebie.
- Ale ja chyba do szkoły muszę iść, c'nie? - rzuciłam.
- Nikt ci nie powiedział? - spytał chłopak marszcząc brwi.
- O czym? - zrobiłam zdziwioną minę.
- Dzisiaj nie idziesz do szkoły. Przecież musimy lecieć do Nowego York'u - w tym momencie byłam jeszcze bardziej zdziwiona - no mamy koncert na Madison Square Garden - jego oczy zabłyszczały.
Otworzyłam buzię ze zdziwienia.
- Fuck. No to gratulacje! - krzyknęłam przytulając Boo.
- Dzięki, to takie nierealne, c'nie?
- No, ale na pewno dacie radę. Będę trzymała kciuki - uśmiechnęłam się.
- Dobra, a teraz chodź spać. O 12 mamy samolot. Koncert za 2 dni.
- Kiedy? - zerwałam się na równe nogi - człowieku, ja nie jestem spakowana!
Pobiegłam do swojego pokoju, jednak już po chwili wróciłam do pokoju brata.
- Gdzie są moje walizki? Nie ma ich w garderobie.
- W piwnicy, na półce po lewej stronie.
Pobiegłam do piwnicy. Na początku nie byłam pewna czy tam zejść, ale w końcu się zdecydowałam. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że jednak mamy pralki. Trzy stały pod ścianą po prawej stronie. A się kiedyś zastanawiałam, gdzie oni robią pranie.
Wyjęłam jedną walizkę i wróciłam do pokoju. Zaczęłam pakować ubrania. Po długim zastanawianiu co wziąć, w końcu wszystko miałam włożone i ułożone w kosteczki. Do kosmetyczki wrzuciłam wszystkie potrzebne mi rzeczy i również wrzuciłam do walizki. Po kilku minutach udało mi się ją zamknąć. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał na kilka minut po 10. Zerwałam się na nogi i w pokoju zaczęłam się przebierać. Wyciągnęłam torbę z pokoju i stanęłam koło schodów. Usiadłam na niej i po prostu zjechałam.
- Niki, co ty robisz? - spytał Li, kiedy leżałam plackiem na ziemi, a walizka na mnie.
Wzruszyłam ramionami i zepchnęłam nią ze mnie. Wstałam i wręczyłam walizkę chłopakowi. Weszłam do kuchni i zobaczyłam Harry'ego, który na szybko robił kanapki. Zwinęłam mu jedną i zaczęłam jeść.
- Gdzie reszta? - spytałam.
- Już pojechała. My jedziemy drugą turą.
Włożył kanapki w pojemnik, który wrzucił do swojej torby. Następnie wrzucił tam dużo słodyczy i zajrzał do lodówki.
- Co chcesz do picia?
- Wodę niegazowaną.
Włożył ją do torby, po czym zakładając ją na ramię, zaczął popychać do drzwi. Wyszłam z domu i wsiadłam do samochodu koło Liam'a. Natomiast koło mnie usiadł Hazz. Z przodu na miejscu pasażera siedział Paul, a kierowcą był ktoś mi nieznany.
***
Po kilkunastu minutach znaleźliśmy się na lotnisku. Przed lotniskiem stało około 30 fanek chłopaków, które kiedy tylko zobaczyły Harry'ego i Liam'a zaczęły piszczeć i otoczyły nas. Nagle koło nas pojawił się Andy, Preston i jakiś inny ochroniarz, którego nie znałam. Zaczęli odganiać od nas fanki, w tym mnie.
- Ej, co jest? - spytałam, kiedy Preston zaczął mnie oddalać od chłopaków - Preston, zostaw mnie!
- To, że wiesz jak mam na imię nie znaczy, że możesz do mnie po imieniu mówić.
- Ale sam mi pozwoliłeś! - powiedziałam - Liam! Pomóż mi!
Chłopak odwrócił się, słysząc mój głos.
- Preston, to jest Niki! - krzyknął.
Ochroniarz zmierzył mnie wzrokiem, po czym uśmiechnął się przepraszająco.
- Sorry, nie poznałem cię - przepuścił mnie.
- To i tak nie znaczy, że ci wybaczę - mruknęłam i ze skrzyżowanymi rękami poszłam do wejścia na lotnisko.
Zaczęłam iść za Harry'm, a Li za mną. Po chwili zatrzymaliśmy się koło reszty chłopaków, El, Pezz, Dan, Lou i Lux. Wymamrotałam ciche 'cześć', po czym usiadłam na krzesełku.
- Boo, oddasz mi mój telefon? - spytałam po chwili.
Chłopak wyjął go z kieszeni, po czym podał mi go i wrócił do rozmawiania. Szybko go włączyłam i uśmiechnęłam się widząc na tapecie całą moją rodzinkę. Wyciągnęłam z kieszeni zgiętą kartkę z numerem Lil, zapisałam go i wysłałam sms'a. Przez następne 15 minut pisałam z nią, dopóki Paul nie poinformował samolocie. Chłopaki wzięli walizki i zaczęliśmy kierować się na odprawę. Po kilkunastu minutach siedzieliśmy już w samolocie, na swoich miejscach w różnych częściach samolotu. Na samym początku, po lewej stronie siedzieli Li, Dan i Nialler. Trzy rzędy dalej po prawej stronie siedzieli Lou, Lux i starsza pani. Rząd za nimi po środku siedzieli Zayn, Pezz i Paul. Zaraz za nimi Boo, El, Hazz. Na samym końcu po lewej stronie siedziałam ja. Po moich oby dwóch stronach siedziało jakieś małżeństwo. Obydwoje na oko mieli ponad 40 lat. Ciągle krzyczeli na siebie. Z załamaną miną zatrzymałam stewardessę.
- Są jeszcze inne, wolne miejsca? - spytałam z nadzieją.
- Przykro mi, ale nie - odpowiedziała mi i odeszła.
- Bob, podaj mi maść na mój wrzód! - krzyknęła kobieta.
Grubszy mężczyzna wstał, odwracając się do mnie tyłkiem, zaczął grzebać w torbie w półce w ścianie samolotu. Skrzywiłam się i spojrzałam przed siebie. Po chwili podał maść kobicie, ale ona kazała mu posmarować. Pokrzyczeli na siebie, a następnie mężczyzna zaczął przechodzić przede mną. Oczywiście nie obyło się bez zahaczenia tyłkiem o moją twarz. Od razu bardziej wbiłam się w fotel i czekałam, aż ten cholerny lot się zacznie i będę mogła pójść do Louis'a.
Po kilkudziesięciu minutach mogliśmy odpiąć pasy. Czym prędzej to zrobiłam i wręcz pobiegłam do brata.
- Co tu robisz? - spytał, kiedy usiadłam mu na kolanach.
- Błagam, nie każ mi tam wracać. Ja tam nie wytrzymam tych kilku godzin. Proszę, pozwól mi zostać tutaj z wami.
Chłopak odwrócił się i zaczął się śmiać na widok moich sąsiadów w czasie lotu. Zaraz za nimi spojrzała pozostała dwójka i również się zaczęła śmiać.
- To nie jest śmieszne! Ja tam nie chcę wracać!
- Nie no, spokojnie. Teraz będziesz z nami siedziała, jak będzie lądowanie to tam wrócisz - rzekł Lokers.
Posłałam mu wdzięczne spojrzenie i rozsiadłam się na bracie.
- Więc, co będziemy robić? - spytała El.
- Ja wiem - rzekł ucieszony Boo.
Zaczął grzebać w swoim plecaku. W końcu wyjął z niego dwie PSP
- Fifa - pisnął.
Chcąc, nie chcąc zgodziłam się tak jak pozostała dwójka. Louis podał mi jedno urządzenie, drugie Hazzie, połączyliśmy się jakoś, żebyśmy mogli grać przeciwko sobie i zaczęła się zabawa. Nie byłam jakoś specjalnie uzdolniona w tego typu grach, dlatego Boo pomagał mi co jakiś czas, na co Styles krzyczał, żebyśmy nie oszukiwali. W końcu tak czy siak, wygrałam. I to nawet nie przeze mnie. Ten idiota pomylił bramki i wbił sobie samobója. Myślałam, że się tam zesikam ze śmiechu, kiedy Loczek zrobił się czerwony ze złości, tupnął nóżką i oddał swoje urządzenie Eleanor. Stwierdził, że już nie będzie grał, bo to przeze mnie. Nie wiem jakim sposobem miałaby być to moja wina no, ale okej. Hazzy nikt nie zrozumie.
Przez kolejną godzinę graliśmy na PSP, dopóki się nie rozładowały. Później Lou wyjął ze swojego plecaka kolorowanki i kredki o ludziach z bajek. Stwierdził, że to z myślą o mnie. Przekręciłam oczami, ale wzięłam je od brata. Do końca lotu kolorowałam obrazki, Boo rozmawiał z El i co jakiś czas szturchał mnie łokciem, żebym wyszła za linię. Idiota. Natomiast Hazz zasnął z otwartą buzią. Nie mogłam zrobić nic innego jak włożyć mu do buzi jabłko, które wyjęłam z jego plecaka. Nie obyło się bez pamiątkowego zdjęcia i oczywiście dziwnych spojrzeń innych pasażerów lotu.

30 komentarzy:

  1. Oh jak się wspaniale, że mogę pierwsza! YEAAAH!
    Miałam jakiś dryk i włączyłam twojego bloga i patrzę ah.. dalej nie ma rodziału odświerzam i jest! Super uczucie jak zawsze!
    Hahha Hazza musiał wyglądać świetnie!
    Fajnie, że wreszcie się pogodzili , twoja oddana
    Justii

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie się pogodzili! A na koniec, oczywiście Niki musiała coś zrobić śpiącemu Hazzie xD Uwielbiam cię :)
    Izabela :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Na końcu się uśmiałam. Uwielbiam twoje opowiadanie. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  4. HahahHh <3
    Leje ! Hazz omg hahah xD
    Świetny ! :33
    Kiedy next ??? ;)) kckc ;**

    MaryStylesowa <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajny :) Serdecznie zapraszam do siebie: housee-of-anuubis.blogspot.com
    + zaobserwujesz go? W zamian zaobserwuję twojego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział jak zawsze. Uśmiałam się przy tych pasażerach.
    Życzę weny i czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział, z resztą jak każdy. Bardzo mi się podoba, z niecierpliwością czekam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Sugestia
    Niech jakiś nastolatek podrywa ją ale nie będzie zainteresowana :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietny rozdział :) fajnie, że się już pogodzili. Ale ta Vanessa jest wredna. ;/. Haha już sobie wyobrazam spiacego Hazze z jablkiem z buzi XD
    Genialny rozdzial jak kazdy ;*
    Pozdrawiam serdecznie i zycze udanych wakacji ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :D życze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. świeeeetnyy. ;D
    nie mogę się doczekać nexta. :)
    w końcu chłopcy i viki pogodzeni. ołłł yeeeaaah. <3
    hahah, HAZZA z jabłkiem w buzi. / geeenialne.
    dawaj szybko następny rozdziałeek.
    skarbie życzę ci weeeny. :*

    OdpowiedzUsuń
  12. heh dziekuje ci ze napisalas moja sugestje z telefonem od Vanessy rozdzial super
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  13. Woow! Twój blog jest super. Wczoraj zaczełam go czytać i dzisiaj skończyłam. mam zamiar dodać się do obserwójących. Pisz dalej i czekam na nexta! Papatki!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Chciałabym ci coś zaproponować . Nie musisz tego użyć ale ... Może Niki pójdzie sobie powiedzac i sie zgubi ? :) a pózniej chłopcy ja znajda ? :)

    Lols:3

    OdpowiedzUsuń
  15. Zaprzaszam do mojego bloga ojak-onedirection.blogspot.com a i rozdzial super czekam na kolejny. Buziaczki

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajnie, że ją przeprosili :D Nie mogę się doczekać nn ;)
    Katie xxx

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo fajny !! :D dawaj next !haha

    PattyTommo <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Przeczytałam tego bloga w 2 dniu, tak mnie zainspirował, naprawdę świetnie piszesz,i wgl ten blog jest inny i to w szczególności mi się podoba . czekam z niecierpliwością na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  19. siper dawaj nn

    OdpowiedzUsuń
  20. super ;3 fajny blog :D
    zajrzyj i skomentuj ;3
    http://onedirectionpolskieimaginybezgranic.blogspot.com/
    http://cghjko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. suuuper kiedy nastepny

    OdpowiedzUsuń
  22. cyekam na nn.Rozdzial super

    OdpowiedzUsuń
  23. rozdzialik cuuuuudooooownnnnny kiedy nn

    OdpowiedzUsuń
  24. suuuuuupppppppeeeeeeerrrrrrr czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  25. dawaj nn szybko

    OdpowiedzUsuń