Tydzień później
Obudził mnie budzik równo o 8. Niechętnie wstałam z łóżka z myślą, że dzisiaj wracam do szkoły. Jedyna rzecz jaka mnie cieszyła to fakt, że będzie tam Lilly. Od czasu rozmowy w MSC, codziennie się spotykałyśmy na kilka godzin. Na razie traktuję ją jak dobrą koleżankę, ale kto wie, może niedługo stanie się przyjaciółką.
Z chłopakami nadal jestem pokłócona i jak na razie nie widać, żeby miało to się zmienić. Mimo kilku prób przekonania ich do mojej racji, nie dają sobie tego wpoić. Ciągle myślą, że to wszystko moja wina.
Weszłam do szafy, z której wybrałam sobie ubrania.
'Może powinnam wziąć jeszcze kurtkę' - pomyślałam sobie, patrząc na strój, ale już po chwili wyrzuciłam tą myśl z mojej głowy.
Następnie skierowałam się do łazienki. Szybko odbyłam poranną toaletę, po czym zbiegłam na dół. Skrzywiłam się widząc w kuchni chłopaków i Eleanor. Nic nie mówiąc, zgarnęłam jabłko i przegryzając je, poszłam do szkoły.
***
Po kilkudziesięciu minutach dotarłam pod budynek szkoły. Weszłam do środka i od razu poczułam na sobie wzrok uczniów. Nie zwracając na to zbytniej uwagi, przeszłam przez korytarz jak królowa i dotarłam do szafki. Wyjęłam z torebki niepotrzebne książki i zeszyty, została tylko matematyka. Trzasnęłam szafką i skierowałam się pod odpowiednią klasę. Na parapecie siedziała Lilly. Nie zastanawiając się długo podeszłam do niej.- Cześć - usiadłam obok.
- O hej. Co tam u ciebie? - spytała uśmiechając się przyjaźnie.
- No wiesz, myślę, że niektórzy się mnie tutaj boją - powiedziałam wskazując na młodsze roczniki, które wlepiały we mnie przerażone oczy.
- No tak. Wszyscy gadają, że dzisiaj wracasz. Podobno kilka osób nie przyszło z tego powodu do szkoły.
- Naprawdę? Aż tak jestem przerażająca? - spytałam zdziwiona.
- Yup, dla nich najwyraźniej tak.
- No to od teraz jestem Nicola Aleksandra Postrach Młodszych Roczników Tomlinson - zaśmiałam się.
- Nie zmieści się w żadnych dokumentach - potrząsnęła głową Lilly.
- No to Nicola Aleksandra PMR Tomlinson. Krótsze i chyba już się zmieści.
- Będę trzymała o to kciuki.
- Oh, dziękuję. Jestem ci wdzięczna.
Naszą rozmowę przerwał dzwonek. Nie minęła minuta, a koło drzwi pojawiła się nasza wychowawczyni. Wpuściła wszystkich do klasy. Usiadłam na swoim stałym miejscu, a Lilly oczywiście koło mnie.
- Dzień dobry młodzieży. Nicola, widzę, że wróciłaś. Mam nadzieję, że miałaś dużo czasu na przemyślenia.
- No tak. Doszłam do wniosku, że Smith do głupia krowa, która tylko kłamie, że Lilly jest naprawdę zajebista i, że osobniki, z którymi mieszkam to stuprocentowi frajerzy.
- Nie takie przemyślenia mi chodziło. Miałam na myśli twoje zachowanie.
- Nie mam sobie nic do zarzucenia.
- Ja bym miała inne zdanie.
- Dobrze, cieszę się, ale proszę pani, przez moje krótkie wakacje, wypoczęłam sobie. Proszę, żeby pani mi nie psuła humoru.
- Jakie wakacje? To było zawieszenie w prawach ucznia, nie wakacje.
- Ja to inaczej odebrałam. Doszłam do wniosku, że dyrektor stwierdził, że się zbyt przemęczam i dał mi dwa tygodnie wolnego - powiedziałam, a Lilly zachichotała.
Moja wychowawczyni tylko pokręciła głową, a następnie zaczęła prowadzić lekcję. Natomiast ja i Lilly zaczęłyśmy rozmawiać. Oczywiście co jakiś czas naszą rozmowę przerywała pani Bullock.
- Nicola, Lilly możecie przestać rozmawiać? - krzyknęła już zdenerwowana nauczycielka.
- Nie? - powiedziałyśmy chórem.
- W takim razie macie po uwadze.
- Oh, Niki, co my teraz zrobimy? - spytała mnie Lilly udając strach.
- Wiem! Zmienimy imiona, ja będę Esteban Julio Ricardo Montoya De la Roza Ramirez, ty Diyego Marko Jozefin Marsela i wyjedziemy do Hiszpanii prowadzić hodowlę biedronek - powiedziałam, po czym wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Dziewczyny, mam was dość! - krzyknęła nauczycielka, a my jeszcze bardziej zaczęłyśmy się śmiać - koniec tego! Zabierajcie swoje rzeczy i za drzwi!
Śmiejąc się, zaczęłam wrzucać do torby moje rzeczy z ławki podobnie jak Lilly. Nadal nie mogąc się opanować, wyszłam z klasy, a za mną Carter.
- O mój Boże. Z czego my się śmiejemy? - spytała mnie dziewczyna.
- Nie wiem. Dobra, spokój.
Popatrzyłyśmy na siebie, nie wytrzymałyśmy i ponownie zaczęłyśmy się śmiać tak, że leżałyśmy na ziemi. Po kilku minutach już doszłyśmy do siebie. Wstałam z podłogi, otrzepałam spodnie i spojrzałam na Lilkę.
- Co robimy? - spytała.
- Ja bym się tak zerwała z reszty lekcji.
- Dobra, to cho - powiedziała.
Najpierw rozdzieliłyśmy się do swoich szafek. Ze swojej wyjęłam tylko paczkę gum i skierowałam się do drzwi, gdzie czekała na mnie Lilly. Wyszłyśmy z budynku i najpierw poszłyśmy do Starbucksa. Ja wzięłam waniliowe Frappuccino, a Lilka latte z bitą śmietaną.
- Imiona - powiedział chłopak stojący zza ladą.
Wymieniłam z Lilly znaczące spojrzenia, po czym powiedziałam:
- Esteban Julio Ricardo Montoya De la Roza Ramirez.
- A ja Diyego Marko Jozefin Marsela.
Spojrzałam z widocznym rozbawieniem na chłopaka, który co rusz otwierał usta, ale po chwili je zamykał nie wiedząc co powiedzieć. W końcu odchrząknął.
- Nie ma tak! Podawać mi swoje imiona! Raz, dwa! - krzyknął z uśmiechem na buzi.
- Oh, no dobra. To ja jestem Diyego Marko Jozefin Marsela, a ona Esteban Julio Ricardo Montoya De la Roza Ramirez. Masz nas - mruknęłam.
- Eh, no niech wam będzie - zaśmiał się i odszedł.
Po kilku minutach dostałyśmy swoje napoje. Na moim napisane było 'Diyego Marko Jozefin Marsela', a na Lilki 'Esteban Julio Ricardo Montoya De la Roza Ramirez'. Uśmiechnęłyśmy się do sprzedawcy, zapłaciłyśmy, a następnie wyszłyśmy z budynku.
- Co teraz? - spytała mnie koleżanka.
- Chłopaków nie ma w domu, są w pracy, możemy iść do mnie - zaproponowałam, a a Lilly pokiwała ochoczo głową na zgodę.
***
Skierowałyśmy się do mojego domu. Byłyśmy tam już po około godzinie.- Jezu, dlaczego twój dom jest tak daleko? - spytała mnie Lilly.
- Też sobie to pytanie zawsze zadaję. Chciałabym mieszkać gdzieś w centrum, nie na obrzeżach - powiedziałam otwierając drzwi.
- Przynajmniej nie masz tutaj żadnych reporterów.
- Prawda, ale to tutaj to jest nudna dzielnica. Nigdy nic się nie dzieje.
Weszłyśmy do domu, gdzie dopadł nas mój pies.
- Hej Shila - powiedziała Lilly głaszcząc ją - co tam malutka?
- Skąd wiesz jak się nazywa? - spytałam zdziwiona.
- Jestem directioner, kobito! - rzuciła dziewczyna nie przestając głaskać psa.
- Yhym - nagle ktoś odkaszlnął.
Oby dwie podniosłyśmy głowy do góry. Eleanor.
- Co ty tutaj.. robisz? - zająkałam się.
- Zastanawiam się, dlaczego nie ma was w szkole - powiedziała zakładając ręce na piersi.
- Bo tak jakby się zerwałyśmy. Proszę, nie mów nic chłopakom - złożyłam ręce jak do modlitwy.
- Dobra, spokojnie, nic nie powiem - zaśmiała się.
- Naprawdę? - spytałam, na co ona pokiwała głową - dziękuję.
- Nie ma za co. Chodźcie, mam pizze.
Dziewczyna mojego brata zniknęła w salonie, a Lilly stanęła przede mną.
- Mówiłaś, że ona jest głupia - mruknęła.
- Bo do tej pory jej nie lubiłam, teraz przez tą akcję tak jakby zobaczyłam ją w innym świetle. Jakbym nagle zaczęła ją lubić. Chodź już, bo nam pizza wystygnie.
Odwróciłam się na pięcie i weszłam do salonu. Na kanapie siedziała Eleanor, a na stole leżało wielkie pudełko pizzy.
- Wow, ale ładny salon - odezwała się z zachwytem Lilka rozglądając dookoła.
- No, śliczny jest - potwierdziła Eleanor - ale jeszcze nie widziałaś kuchni i łazienek. To dopiero jest piękne.
- No i jeszcze basen. Taki wielki i w ogóle - wtrąciłam się.
Razem z Lilly usiadłam na kanapie, wzięłyśmy po kawałku pizzy i we trójkę zaczęłyśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym.
***
- Dobra, ja się będę zbierała - powiedziała nagle Lilly, kiedy oglądałyśmy 'Diabeł ubiera się u Prady'.- Już, dlaczego? - spytałam.
- Już skończyliśmy lekcje, a ja nic nie wspominałam bratu, że nie wrócę od razu do domu. Będzie się denerwował.
- On też ma syndrom nadwrażliwego brata? - spytała El.
- Taa, niestety - westchnęła dziewczyna, wstając z kanapy.
Odprowadziłam Carter do drzwi i wróciłam na swoje miejsce. Oglądałyśmy film w ciszy, kiedy nagle odezwała się dziewczyna brata.
- Niki?
- Hm? - spojrzałam na nią.
- W końcu jest spokojnie? Spór zakopany? - spytała z nadzieją.
- Yyy.. nie.
- Oh, a myślałam, że skoro sobie normalnie rozmawiałyśmy i razem oglądamy film to... - nie dokończyła, bo jej przerwałam.
- Eleanor, przecież żartowałam. Naprawę, przepraszam, że cię tak traktowałam, ale po prostu bałam się, że mi brata zabierzesz - powiedziałam przygryzając wargę.
- Naprawdę? I dlatego mnie nie tolerowałaś?
- Yhy. Naprawdę, przepraszam. Wybaczysz mi?
- Tak, no jasne, że tak. I pamiętaj, ja nie będę robiła nic, żeby zaszkodzić relacją twoim i Louis'a.
- Tej relacji chyba już nic nie może zaszkodzić. On ma mnie gdzieś - mruknęłam spuszczając głowę.
Naprawdę, nagle zaczęło mi go brakować. Tak samo jak reszty chłopaków.
- Uwierz mi, nie długo wszystko wróci do normy - powiedziała uśmiechając się tajemniczo.
- Skąd ty to możesz wiedzieć? Chłopaki mi nie wierzą.
- Uwierz mi, jeszcze w przeciągu kilku dni będziecie w normalnych stosunkach.
- Oby - westchnęłam i wróciłam do oglądania filmu.
***
Po kilkunastu minutach film się skończył. Spojrzałam na zegarek. 14:16.- Kurde - mruknęłam, biegnąc do mojego pokoju.
Wyrzuciłam wszystko z mojej białej torebki, a do środka wrzuciłam spodnie dresowe, luźną bluzkę i vansy, a następnie w zbiegłam na dół. Zaczęłam zakładać moje emu, w tym samym czasie co zdjęłam kamizelkę, a jej miejsce zajęła brązowa kurtka.
- Co się stało? - spytała mnie Eleanor.
- Zapomniałam! Mam dzisiaj lekcję tańca! Zapomniałam o nich!
- Oh, może cię cię podwieźć? - spytała.
- Jeżeli chcesz to tak.
Eleanor założyła buty i płaszcz, po czym chwytając kluczyki od swojego Mini Cooper'a, otworzyła drzwi. Wyszłam zaraz za nią, zamknęłam drzwi i weszłyśmy do samochodu.
***
Po kilkunastu minutach dojechałyśmy pod moją drugą szkołę.- Naprawdę, dziękuję El - powiedziałam uśmiechając się.
- Nie ma za co. Lepiej powiedz, o której kończysz. Przyjadę po ciebie.
- O 17. Naprawdę dziękuję. Pa, pa.
Sprawnie wyskoczyłam z samochodu i weszłam do budynku. Skierowałam się do szatni, gdzie była reszta grupa.
- Cześć wam - uśmiechnęłam się.
- No hej! - krzyknęło chórem dokładnie 33 osoby.
Usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam się przebierać rozmawiając z innymi. Kiedy wszyscy byli już przebrani, poszliśmy na salę. Ku mojemu zdziwieniu, zamiast pana Eric'a, stała Dani.
- Cześć grupo! - krzyknęła jak zawsze uśmiechnięta - dzisiaj zastąpię Eric'a. Szybko, robimy rozgrzewkę.
Wszyscy zaczęliśmy się rozciągać. Po 20 minutach Dani zakończyła ją i kazała ustawić.
- Teraz będziemy ćwiczyć cały czas wasz układ! Konkurs już za niecały tydzień! Nie możemy się ociągać! Zrozumiano?
- Tak! - krzyknęliśmy chórem na słowa Danielle.
Peazer włączyła muzykę, a my zaczęliśmy tańczyć i tak przez następne 2 godziny.
***
Zmęczona usiadłam na ławce w szatni. Te dwie godziny naprawdę mnie wymęczyły. Spojrzałam na Alan'a, który pił wodę. Od razu wstałam i podeszłam do niego, uśmiechając się słodko.- Alan, wiesz jak ja cię uwielbiam? - spytałam, a ona niepewnie kiwnął głową - dasz mi się łyknąć?
- Masz - podał mi butelkę.
Skinęłam głową w podziękowaniu i zaczęłam pić i pić i pić. Kiedy już skończyłam okazało się, że nie ma nic w butelce. Ups.
- Ej, wydoiłaś mi całe picie! - krzyknął zbulwersowany.
- No, przepraszam, ale... - i wtedy uświadomiłam sobie, że nie mam nic na swoje usprawiedliwienie - oh, nieważne, muszę się przebrać.
Odeszłam do swojego miejsca i zaczęłam się przebierać.
- Dla ciebie nieważne, ale to ja nie będę miał co pić - zrobił podkuwkę z buzi.
- Oh, nie smutaj. Na następnych zajęciach ci oddam - mrugnęłam do niego.
- Niki, pośpiesz się. El przyjechała - powiedziała Dani wchodząc do szatni.
- Już.
Szybko wrzuciłam do środka mój strój do tańca, po czym wyszłam z pomieszczenia, uprzednio żegnając się z grupom. Razem z Danielle wyszłam ze szkoły i weszłyśmy do samochodu.
- No i jak zajęcia? - spytała Calder.
- Masakra, się zmęczyłam jak nigdy - mruknęłaś.
- No, widziałam, dałaś z siebie wszystko. Tak trzymaj - uśmiechnęła się do mnie dziewczyna Liam'a.
Odwzajemniłam uśmiech, ale nic nie powiedziałam. Po prostu nie miałam siły.
***
Po jakimś czasie dojechałyśmy do domu. Wyszłam z samochodu, a następnie weszłam do domu. Pobiegłam do swojego pokoju. Rzuciłam na podłogę torebkę i położyłam się na łóżku, gdzie smacznie spał mój pies i zamyknełam oczy. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.- Proszę - powiedziałam.
Drzwi otworzyły się, a do środka weszli chłopaki. Zdziwiona spojrzałam na każdego z osobna. Nie spodziewałam się ich tutaj.
'Co oni ode mnie chcą' - pomyślałam i akurat Louis zaczął mówić.
Zaaaaaaaaajebisteee. :D
OdpowiedzUsuńdawaj szybko następny rozdział.
kurde kurde kurse ciekawe co chłopaki chcą od Nik. :)
weny życze. :*
SUPER, next :D
OdpowiedzUsuńdawajdawajdawaj szybciutko nexta bo normalnie juz sie nie moge doczekac co oni chca od Niki czekam!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Fajnie, że El nie wygada się Lou i zawiozła Niki na taniec. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego nowego-starego bloga http://i-will-be-coming-back-for-you.blogspot.com/
szybko dawaj nexta
OdpowiedzUsuńsuperowy
OdpowiedzUsuńkiedy nn?
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdzialik
OdpowiedzUsuńdawaj szybko nastepny
OdpowiedzUsuńdodaj jak najszybciej nexta , piszesz zajebiste opowiadanie ; )
OdpowiedzUsuńMentorze to jest MEGAAA!!!! Życze weny i to szybkooo ;)
OdpowiedzUsuńIzabela
W takim momencie jak mogłaś??? Ja się pytam?? Tu zła kobieto, nie dobra i okrutna itp. (Teraz chcę cię wprawić w wyrzuty sumienia, żebyś szybciej dodała nn ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, naprawdę nie mogę doczekać się nn :D
GENIALNY *.* Tylko ja się pytam, jak mogłaś przerwać w takim momencie? No jak? Hahaha, mam nadzieję, że Louis powie, że wierzy w niewinność Niki. C; Czekam z niecierpliwością na kolejny. Julie xoxo
OdpowiedzUsuńgenialne, szybko dawaj następny! Już doczekać się nie mogę! xx
OdpowiedzUsuńdawaj szybko następny, superowy rozdział. czekam na następny. kocham to!
OdpowiedzUsuńNEXT !
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział, chociaż nie było chłopaków. Czekam na następny i mam ogromną nadzieję, że szybko się pojawi.
OdpowiedzUsuńja nie mogę! musiałąś przestać w takim momencie? plis, daj next jak najszybciej. ;D
OdpowiedzUsuńJA TWOJEGO BLOGA PO PROSTU WIELBIE!
OdpowiedzUsuńJest takie inny niż wszystkie! Wyjątkowy!
Na prawde, na prawde szacun ;)
Nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału aaa!
ALE WYPOCZYWAJ TEŻ Są przecież wakacje! :*
dawaj szybko, bo zakochałam się :*
OdpowiedzUsuńOmg omg !
OdpowiedzUsuńNexta !!! <3
Nie mogę ! Jaki zajebistyyy !!!
Następny!!! BŁAGAM!!!
OdpowiedzUsuńsupcio
OdpowiedzUsuńextra
OdpowiedzUsuńdawaj nn
OdpowiedzUsuńextra kiedy nn
OdpowiedzUsuńnastepny nastepny szybko dodawaj
OdpowiedzUsuńNominuję cię do The Versatile Blogger. Więcej znajdziesz na:
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-love2.blogspot.com/
OMG! <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM <3
NN <3
Kiedy będzie kolejny ? Bo umieram z ciekawości. Może pod koniec rozdziałów pisz orientacyjnie czas kiedy dodasz kolejny rozdział albo ilość komentarzy jaka musi być abyś coś opublikowała to by ułatwiło nam sprawę w oczekiwaniu na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa po co przyszli do jej pokoju. Czyzby przeprosić? ale skąd by wiedzieli że jednak nie jest winna. Czekam na nowy rozdzial z niecierpliwością a na razie to oświadczam iż zostałaś nominowana do The Versatile Blogger.:) Pozdrawiam Xx
OdpowiedzUsuńhttp://chlopakizonedirection.blogspot.com/