Dzisiaj nie mam nic ciekawego, czy nieciekawego.
Mam nadzieję, że się spodoba i KOMENTOWAĆ! <3
Siedziałam, a raczej tak bardziej leżałam na kanapie. Na moim brzuchu leżała głowa Hazzy. A jeszcze na jego brzuchu stała wielka miska popcornu. Oglądaliśmy razem telewizję, a reszta chłopaków poszła na miasto.
- Nudzi mi się - jęknęłam odchylając głowę do tyłu.
- Mi też. Chodź na siłownie - zaproponował.
- Pojebało? - rzuciłam zerkając na niego.
- No chodź, dupa ci trochę schudnie.
- Ja nie mam grubego tyłka! - krzyknęłam zbulwersowana.
- A kto ma? Może ja? - zakpił ze mnie - popatrz sobie czasami na niego to zoba... - więcej nic nie powiedział, bo wepchnęłam mu całą garść popcornu do buzi.
- Tak, ty masz wielką dupę!
Chłopak usiadł koło mnie i patrzył na mnie połykając jedzenie. Kiedy już je zjadł powiedział:
- No może wykracza trochę poza normę, ale nie jest taka zła, nieprawdaż? - spytał wstając i merdając wcześniej wymienioną częścią ciała przed moim nosem.
- Ogarnij się - zaśmiałam się.
- No to chodź.
- Ale ja nie chcę.
- Ale tam jest takie fajne coś i tam boksować się można - powiedział podekscytowany.
- I co, że ja mam się z tobą boksować?
- No tak - przytaknął.
- Pojebało? Ja chcę jeszcze żyć, a jak ty mnie uderzysz czy coś, to będą małe szansę na przeżycie. Zresztą Louis by ci coś zrobił, gdybym wróciła ze śliwą.
- No dobra. To chodź pobiegać - zaproponował.
Przyjrzałam się uważnie chłopakowi, po czym pobiegłam do pokoju. Szybko przebrałam się i migiem wróciłam na dół. Przy drzwiach stał już Hazza, ubrany na sportowo oczywiście. Wybiegłam na dwór. Chłopak zamknął drzwi i razem zaczęliśmy biec w stronę parku. W czasie drogi zaczepiały nas fanki Loczka. Oczywiście, nie mogliśmy nic innego zrobić jak zatrzymywać się. Chłopak z uśmiechem rozdawał autografy i robił zdjęcie. Po około 25 minutach pożegnaliśmy się z fankami i wbiegliśmy do parku. Ganialiśmy się alejkami., przy tym śmiejąc się i zwracając uwagę innych. Akurat uciekałam przed Hazzą za to, że go przewróciłam. Nie było łatwo no, ale Tomlinson potrafi. Odwróciłam głowę i spojrzałam na Styles'a.
- Niki, uważaj! - krzyknął.
- Co? Na c... - nie dokończyłam, bo potknęłam się o jakiś kamy i przewróciłam.
Poczułam ból na prawej nodze, brzuchu i brodzie. Zdarłam sobie skórę i zaczęła lać się krew.
- Niki, wszystko w porządku? - spytał Harry, kucając koło mnie.
- Boli - powiedziałam, a moje oczy się zaszkliły, ten ból był naprawdę cholernym bólem.
- I co się dziwisz? Masz całą nogę i brzuch rozcharatane i ranę na brodzie - westchnął - możesz wstać?
Próbowałam wstać, ale ból mi to uniemożliwiał.
- Dobra, zaniosę cię. Nie męcz się już i nie płacz - wytarł moje łzy, po czym wziął mnie na ręce.
- Boli - powtórzyłam opierając głowę o klatkę piersiową Hazzy.
- Wrócimy do domu i ci przemyję te rany. Ale za szybko normalnie chodzić nie będziesz. A Louis mnie zabije - jęknął.
Ja już nic więcej nie powiedziałam, tylko zamknęłam oczy, marząc, aby przestało boleć.
***
W domu byliśmy nie wiem po ilu. Podczas drogi cały czas jęczałam, że mnie boli brzuch, noga i broda. Harry natomiast ciągle powtarzał, że jak dojdziemy do domu to mi przemyje bla, bla, bla, a później się zdenerwował. Powiedział, że jeśli się jeszcze odezwę to mnie zostawi po drodze. No oczywiście nie mogłam nic innego zrobić jak siedzieć cicho. Loczek postawił mnie na kostce i otworzył drzwi. Pomógł wejść i zdjąć buty. Normalnie all inclusive. Z powrotem wziął mnie na ręce i zaniósł do kuchni. Wyjął z półki apteczkę i zaczął przemywać rany zaczynając od brody. Kiedy skończył ją przemywać i zakleił plastrem, zajął się nogą. Nalał masę wody utlenionej na nogę, że aż krzyknęłam.- Pojebało cię?! Nie umiesz nawet normalnie obmyć nogi?!
Harry zacisnął mocno szczękę, po czym wyszedł z kuchni.
- Ej, nie zostawiaj mnie tutaj! No, wróć się! Harry! - nie było żadnego odzewu ze strony chłopaka - wiesz co, dzwonię do Louis'a!
Pomimo wielkiego bólu, zgięłam się i wyjęłam telefon z lewego buta. Wybrałam numer brata i czekałam, aż odbierze. Jednak nie doczekałam się tego. Nie odbierał. Po około 10 próbach, postanowiłam zadzwonić do reszty chłopaków. Nikt inny oprócz Zayn'a nie odebrał. Idioci, będą coś chcieli.
- No co się stało, młoda? - spytał.
- Kiedy będziesz w domu? - spytałam zmieniając pozycję, po czym przygryzłam z bólu dolną wargę, tak mocno, że zaczęła krwawić. Super.
- No powoli się zbieram, a co?
- Poszłam biegać z Harry'm, no i się przewróciłam. Zdarłam skórę z brzucha, nogi i brody. No i teraz Harry się zdenerwował i nie chcę mi pomóc, zostawił mnie w kuchni. A jak dzwoniłam do Louis'a to nie odbiera - powiedziałam szybko.
- Dobra, poczekaj, za 20 minut będę w domu. Nie ruszaj się nigdzie.
- Naprawdę? Nie pomyślałam o tym - powiedziałam z sarkazmem.
- Niki, bo nie wrócę.
- No to po co głupio mówisz, żebym się nie ruszała. Człowieku, ja chodzić nie mogę!
- Nie denerwuj mnie! Poczekaj tam, ja będę za 20 minut!
- No, a gdzie indziej mam czekać?! Ja chodzić nie mogę, trudno żebym gdzie indziej poszła!
- Poczekaj ta...
Wiedząc co chcę powiedzieć po prostu się rozłączyłam. Mówię mu, że chodzić nie mogę i nigdzie się nie ruszę, a on dalej, żebym została tutaj. On to specjalnie zrobił. Chciał mnie zdenerwować i mu się udało.
Nie miałam co robić, dlatego włączyłam sobie Angry Birds. Grałam w grę tak, że straciłam poczucie czasu.
- Jestem! - krzyknął nagle Zayn, a później usłyszałam trzaskanie drzwiami.
Odłożyłam telefon na blacie i czekałam, aż chłopak wejdzie do kuchni. Uśmiechając się, wszedł do kuchni niczym jakiś boss.
- No i coś ty sobie zrobiła, niezdaro? Biegać nie umiesz? - zadrwił sobie ze mnie, na co zrobiłam oburzoną minę - ale na szczęście nigdzie nie poszłaś.
Za to trzepnęłam go w głowę.
- A niby jak miałam gdzieś pójść?! - warknęłam.
- Cicho, smrodzie - powiedział.
Malik zaczął mi przemywać nogę, a następnie brzuch. Trochę oczywiście poszczypało, ale jakoś dałam radę. No bo wiecie, jestem dzielna.
- Gotowe - powiedział chłopak przyklejając plaster na brzuchu.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i spojrzałam na brzuch i nogę. Na brzuchu miałam jeden wielki plaster, a nogę w bandażu. Wzięłam jeszcze do ręki telefon i przejrzałam się w nim.
- Jezu, jak ja wyglądam? - spytałam retorycznie.
- Jak zwykle, brzydko - zachichotał chłopak, za co spoliczkowałam go.
- Ja ci tu pomagam, a ty mnie bijesz - zrobił smutną minę, po czym pstryknął mnie w nos.
- Peszek - wzruszyłam ramionami - a teraz bądź tak dobry i mnie zanieś do łazienki. Jestem cała we krwi - skrzywiłam się.
Chłopak posłusznie wziął mnie na ręce, jednak uważał, żebym nie dotknęła niczego nogą i brzuchem. Objęłam obydwoma rękoma szyję chłopaka i położyłam na jego ramieniu. Skrzywiłam się z bólu, ale po chwili on przeszedł. Po chwili już byliśmy w łazience.
- Jak skończysz to mnie zawołaj i uważaj, żebyś niczego nie pomoczyła - powiedział Zayn stawiając mnie na ziemi.
Kiwnęłam głową, a on odwrócił się i wyszedł. Rozebrałam się z zakrwawionych ubrań i zaczęłam się myć w wannie. W sensie, że do wanny weszłam jedną nogą, żeby nie pomoczyć bandażu. Umyłam się jako tako, po czym zaczęłam wycierać ręcznikiem. Następnie ubrałam się w jakieś krótkie spodenki i bluzkę na ramionczkach Louis'a. No ten, przez tą bluzkę było mi widać prawie cały stanik no, ale trudno, jakoś to przeżyję. Zawołałam Zayn'a, a on po chwili przyszedł i wziął mnie na ręce tak jak wcześniej. Zeszliśmy na dół do salonu.
- Zrobiłem ci kolację - powiedział chłopak podając mi kanapki z czymś.
- Co to jest? - spytałam mierząc wzrokiem to coś na talerzu.
- No kanapki z masłem orzechowym, nutellą, pomidorem i ogórkiem.
- Ty mnie zabić chcesz. Co ja ci takiego zrobiłam?
- Nie chcę cię zabić. Jakoś tak mi to się do ręki wzięło.
- Ty, a może ty się zakochałeś i nie widziałeś, co brałeś do ręki? - spytałam, a chłopak widocznie się zmieszał - no nie mogę, w kim?! - krzyknęłam.
- Ja.. Nie.. Skąd ci do głowy.. przyszło? - spytał jąkając się.
- Pamiętaj, mam cię na oku. Wszystko zobaczę - powiedziałam palcami wskazującym i środkowym najpierw wskazując na moje oczy, a później na jego.
Następnie do buzi włożyłam kanapkę. Jednak jak szybko ją włożyłam, tak szybko wyplułam na talerz. Zupełnie zapomniałam, że ona jest niedobra i brzydka. Zayn zaczął się ze mnie śmiać.
- To nie jest śmieszne! To jest okropne! - wrzasnęłam, wycierając ręką język.
W tym samym czasie do pokoju wszedł Louis z Eleanor. Znowu ona? Nie mogła zostać w tym Manchasterze?
- Jezu, co ci się stało? - podbiegł do mnie brat i zaczął przyglądać mojej nodze, a później brodzie.
- Przewróciłam się. No i patrz, jeszcze brzuch - podniosłam bluzkę do góry.
- Boli cię, biedaku? Może ci coś przynieść? - spytał zmartwiony.
- No tak trochę. I możesz mi coś do jedzenia zrobić. Bo Zayn zrobił mi takie coś - podniosłam talerz do góry.
- Nawet świni takiego czegoś bym nie dał zjeść - powiedział brat, po czym wyszedł z pokoju, a za nim Zayn wykłócający się, że to nie jest takie złe.
Eleanor do końca nie wiedziała czy pójść za nim, czy zostać w pokoju, jednak w końcu została. Usiadła obok mnie na kanapie. Zmierzyłam ją wzrokiem, a ona słabo się do mnie uśmiechnęła.
- Do wesela się zagoi - powiedziała przerywając ciszę.
Zjechałam ją ponownie wzrokiem i nic nie powiedziałam.
- A co robiłaś, że się przewróciłaś? - spytała ponownie.
- Nic - westchnęłam.
Dziewczyna już więcej na szczęście nie powiedziała. Bawiła się palcami, a ja rozglądałam się dookoła, byle nie tam gdzie ona siedzi. Wokół nas panowała niezręczna cisza.
- No i co tam robicie? - spytał Louis wchodząc do pokoju z miską w ręku.
Wcisnął się pomiędzy mnie i El. Zajrzałam do miski i zobaczyłam mleko z Cookie Crisp, Nesquik, Chocapic, Miodowy Cheerios, Wielozbożowy Cheerios, Fitness, Choca Minis, Gold Flakes, Corn Flakes i Cini Minis.
Sporo tych rodzai - pomyślałam robiąc dziwną minę
- Wziąłem po trochu z każdego opakowania, bo nie wiedziałem na co masz ochotę - wyjaśnił brat.
Próbowałam wyjąć mu z ręki miskę, ale on nie chciał mi jej oddać.
- Sam cię nakarmię, mój biedaku - powiedział i włożył mi do buzi łyżkę pełną jedzenia.
- Nie ma... - zaczęłam, kiedy połknęłam, ale uniemożliwiła mi dokończenie kolejna pełna łyżka, lądująca w mojej buzi.
Jedząc spojrzałam na resztę towarzystwa, którzy byli rozbawieni całą tą sytuacją. Zayn nawet nagrywał to wszystko swoim telefonem.
- Zjadłaś? - spytał brat próbując włożyć łyżkę do moich ust, jednak ja ich nie otwierałam - no otwórz buźkę. Zjedz za Louis'ka - powiedział jak do dziecka - jedzie samochodzik. Brum, brum - zaczął 'prowadzić' łyżkę.
Na ten widok zaśmiałam się, co Louis wykorzystał i włożył mi łyżkę do buzi.
- Grzeczna dziewczynka - pochwalił.
- Louis, czekaj! - powiedziałam, kiedy zjadłam i Louis przymierzał się do włożenia mi kolejnej pełnej łyżki do buzi - nie mam 5 lat. Sama zjem.
- Ale ja chcę ci pomóc, biedaku.
- Nie chcę twojej pomocy. Moje ręce są całe! - powiedziałam wymachując nimi we wszystkie strony.
- Nie obchodzi mnie to. Jedz - włożył mi do ust łyżkę.
Usiadłam prosto na kanapie i skrzyżowałam ręce na piersiach. Zaczęłam powoli przeżuwać, mlaskając przy tym głośno. Chciałam zdenerwować Louis'a. No bo przecież każdy wie, że on nie lubi mlaskania.
- Nie mlaskaj - warknął zaciskając zęby.
- Bo co? - spytałam bezczelnie.
- Bo gówno - powiedział i wepchnął mi łyżkę do buzi.
Ja już nic nie powiedziałam. Pozwoliłam się karmić jak małe dziecko. No bo co innego mogłam zrobić? Louis i tak zrobiłby po swojemu, a moje zdanie miałby gdzieś.
- Dobra, ale my tu mamy wspaniałą wiadomość - rzekł Louis, odkładając już pustą miskę na stolik.
Uśmiechnął się do Eleanor, ściskając jej rękę.
- Mianowicie, po długich rozmowach i kłótniach, El postanowiła, że zamieszka w Londynie i tutaj skończy studia. Oczywiście, na razie nie będziemy mieszkać razem, bo uzgodniliśmy, że to za wcześnie, ale El wynajęła sobie dom 10 minut drogi od nas.
Spojrzałam na nich, wytrzeszczając oczy. Nie spodobało mi się to. Nie chciałam, żeby zamieszkała w Londynie. Wiedziałam, że teraz Louis nie będzie miał dla mnie czasu. Ciągle będzie wychodził z Eleanor, a mnie odstawi na drugi bok. Nie chcę tego.
Nie odzywając się słowem, wstałam z kanapy i nie zważając na ogromny ból w nodze i brzuchu, poszłam do swojego pokoju. Nie łatwo było wejść po schodach, ale jakoś dałam radę. Zacisnęłam mocno zęby i wchodziłam z jednego schodka na drugi. Miałam łzy w oczach z bólu. W połowie schodów, poczułam jak się unoszę. Ktoś złapał mnie lekko za brzuch i przeniósł na samą górę. Nie odwracając się do tyłu, powoli poszłam do swojego pokoju.
- Niki, poczekaj - usłyszałam Louis'a.
Pewnie to on mnie przeniósł.
- Nie, Louis. Daj mi spokój - powiedziałam cicho.
Nie patrząc na brata, weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Położyłam się na łóżku, mocno zaciskając powieki i myśląc, że już nie będzie tak jak wcześniej.
Świetny rozdział :) masz talent do pisania. Nie mogę doczekać dalszych części :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie, pojawił się już prolog, rozdziały będą niedługo http://iwannaseeyaagain.blogspot.com/
Oooo. Biedna Niki . Szkoda mi jej ;c A tak ogólnie to jest rozdział zajebisty *,* Zayn jest najlepszy z tym jedzeniem. Hahaha. No ciekawe w km się Malik zakochał. Pewnie w Perrie.. ;3 Czekam na następny i życzę weny <3
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadnieoonedirection.blogspot.com
Świetny *.*
OdpowiedzUsuńYeaaah! Kocham ! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. <3 Malik się zakochał. Uhuhu . :D Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń. :)
OdpowiedzUsuńsupcio rozdział jak każdy inny :D wogóle z eleanor fajnie to rozgrałaś a i mam na dzieje że elka nie zajdzie z lou w ciąże!!!!!!!!!!-,- pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńWow Wow wow to jest świetne <3 <3 <3 Daleeej Xxx
OdpowiedzUsuńBooooosko... Ale z tej Niki kaleka... Jak ze mnie -,-
OdpowiedzUsuńboski ;)
OdpowiedzUsuńBiedna Niki ;(
Czekam na kolejny.
omg cudowny rozdział <3 wczoraj znalazłam twojego bloga jakoś po 22 i od razu przypadł mi do gustu :) tak mnie wciągnął że do 2 przeczytałam wszystkie rozdziały :D
OdpowiedzUsuńwgl świetny pomysł na fabułe :)
czekam na nn :*
To jest swietne! Mam nadzieję, że Niki polubi Eleanor, a jej obawy nie spełnią się. A może Niki też sobie kogoś znajdzie? Byłoby ciekawie :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn!!
Kukardka, xoxo
O jejuniu. *o* Świetny rozdział, ale to u ciebie nic nowego, bo wszystkie są genialne. ;) Podoba mi się stosunek Niki do El, bo ro daje takie emocje. :D A może Nikola sobie kogoś znajdzie, będzie to ukrywać przed chłopakami, a jak oni się dowiedzą to... będzie afera. XD Takie tam marzenia. Czekam z niecierpliwością na kolejny. ^^ Pozdrawiam, Julie xx
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! Świetnie piszesz! Nic dodać, nic ująć! Czekam na kolejny rozdział! Proszę dodaj jeszcze dzisiaj! (:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Warszawianka xoxo
Kiedy kolejny rozdział? :) Bo już długo nie dodajesz. ;( Co do rozdziału to CUDOWNY. *_* Czekam, czekam i jeszcze raz czekam na kolejny. <3
OdpowiedzUsuńBELIEBER~~