poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 30

Witajcie ludu! <3
Dodaję nowy rozdział.. Jeej.. Mam nadzieję, że się spodoba. Następny w czwartek. Dodałabym wcześniej, ale wcześniejsze rozdziały miałam już napisane tyle, że w roboczych zapisane, a te dopiero sama muszę wymyślić. Mam nadzieję, że się nie gniewacie. c;
KOMENTOWAĆ, KOCHANI. <3

Skończyłam lekcje. W końcu. Minął dopiero jeden dzień szkoły, a ja już mam dosyć. Nauczyciele mają wonty, że nie słucham na lekcji no, ale peszek. A tak po za tym była pierwsza kłótnia. Moja z Lilly i Vanessą. Lilly, tej z lekcji i jej przyjaciółeczki. Poszło o to, że chodziły za mną cały czas na przerwach. W końcu nie wytrzymałam i wydarłam się na nie, żeby odwaliły. Później ta złośliwa idiotka, Vanessa, stwierdziła , że powinnam się cieszyć, że za mną chodzą, inaczej byłabym sama. Krzyczałyśmy tak, dopóki nie rozdzielili nas nauczyciele. Już pierwszego dnia dostałam uwagę za to, że powiedziałam im, że mają się odpierdolić. Na szczęście nie zadzwonili do chłopaków.
Kiedy zabrzmiał dzwonek, z uśmiechem wpakowałam do torby zeszyt, podręcznik i piórnik, po czym jako pierwsza wybiegłam z klasy. Najpierw poszłam do szafki. Włożyłam tam niepotrzebne rzeczy i skierowałam się do wyjścia z tego przeklętego miejsca. Otworzyłam drzwi i rozejrzałam się za Zayn'em. Stał koło wielkiego dębu i rozdawał autografy. Zeskoczyłam ze schodków i w podskokach skierowałam się w tamto miejsce.
- Cześć młoda - powiedział na chwilę patrząc na mnie, lecz po chwili dalej pisał autografy - jak tam pierwszy dzień?
- Do dupy. Nie chcę tutaj chodzić. Dziwni ludzie - rzekłam, a już po chwili zostałam zmierzona wzrokiem dziewczyn stojących obok.
- Przeżyjesz, ale nie wiem jak ci co ci podpadną - zaśmiał się.
- Niki, a może pochwalisz się jak to dostałaś dziś pierwszą uwagę - wtrąciła się Alison, kolejna dziewczyna z mojej klasy.
- Już? To ja po tygodniu szkoły pierwszą dostałem? - przyznał się - co zrobiłaś?
- Pokłóciłam się z innymi dziewczynami, a później powiedziałam nauczycielom, którzy nas rozdzielali, że mają się odpierdolić.
Na te słowa Mulat parsknął. Pokręcił głową pisząc ostatni autograf, po czym objął mnie ramieniem i poszliśmy do samochodu.
- Ej, a nie dostanie jakieś opierdolu? - krzyknęła z nami Alison.
Odwróciliśmy się.
- Ale za co? To cała ona. Kiedy się wkurzy ma takie odzywki - powiedział czochrając moją grzywkę.
- Ej, no! - krzyknęłam poprawiając ją - bo zaraz ja ci fryzurę zepsuję.
- Jak mi ją zepsujesz to wylądujesz - wskazał na fontannę przed szkołą - o w tamtej fontannie.
Mimo jego zastrzeżeń zepsułam mu fryzurę, po czym jak najszybciej mogłam pobiegłam do samochodu. Wskoczyłam do niego i nim Zayn zdążył otworzyć drzwi, zamknęłam się w środku.
- Ej, otwieraj!
Pokręciłam przecząco głową, po czym wyłożyłam się wygodnie na fotelu i patrzyłam jak Malik próbuje bezskutecznie otworzyć drzwi. Po kilku minutach jednak otworzyłam mu te drzwi.
- Zemszczę się - wysyczał odpalając auto.
- Przesadzasz. Przecież mogłeś otworzyć pilotem, panie mądry.
- Nie odzywaj się. I zapinaj pasy, dzieciaku - warknął wyjeżdżając z parkingu.
Przekręciłam oczami, ale posłusznie wykonałam jego rozkaz. Wyjęłam telefon z kieszeni, weszłam na tt i szybko dodałam tweet'a.
Zayn chyba się fochnął.. Ups..
Następnie nawet nie wchodząc w interakcje, wcisnęłam czerwoną słuchawkę, tym samym wychodząc z tt. Wyjrzałam przez okno i zorientowałam się, że już parkujemy przed domem. Szybko zgarnęłam torebkę z tyłów i pobiegłam do domu. Zaraz za mną podążył Malik. Otworzył mi drzwi. Usiadłam na kanapie koło schodów i zdjęłam buty rzucając je gdzieś przed siebie, torebkę natomiast zostawiłam na kanapie. Już chciałam iść do salonu i wylegiwać się przed telewizorem, kiedy odezwał się Malik.
- Ja z powrotem jadę do studia. Masz tu 20 funtów. Zamów sobie coś, my wrócimy około 18. Nie spal domu - wydał z siebie potok słów podając mi podaną kwotę, po czym wyszedł.
Skierowałam się do pokoju, gdzie wygodnie usiadłam na kanapie. Wyjęłam z kieszeni telefon, po czym zadzwoniłam po chińszczyznę. Podczas, gdy czekałam na dostawę, włączyłam sobie Scooby Doo. Wyłożyłam się wygodnie na kanapie i po raz 5868356 oglądałam odcinek 'Potwór z Wesołego Miasteczka'. Kiedy odcinek się skończył, usłyszałam dzwonek do drzwi. W podskokach pokonałam dystans między kanapą, a drzwiami. Odebrałam swoje zamówienie, dałam wyznaczoną sumę i próbowałam zamknąć drzwi, ale facet mi przeszkodził. Westchnęłam, po czym z powrotem szeroko otworzyłam drzwi.
- Co?
- Napiwek mile widziany - rzekł.
- Weź spierdalaj. Co ja jestem, bank PKO SA? - nie czekając na jego odpowiedź zatrzasnęłam drzwi i zamknęłam je na wszelki wypadek.
Pokręciłam głową, po czym wróciłam do salonu. Zabrałam się za jedzenie pałeczkami, ale słabo mi to wychodziło.
- Chuj, jem normalnie - szepnęłam sama do siebie, po czym poszłam po widelec.
Usiadłam ponownie na kanapie i zajadałam się chińszczyzną. Kiedy już ją zjadłam, położyłam się i sama nie wiedząc, kiedy zasnęłam.
***
Obudził mnie głos Niall'a.
- Co ty robisz?
- Cicho! Chcę się na niej zemścić - warknął cicho Malik.
Po chwili poczułam rękach coś jest. To było lekkie, pewnie bita śmietana. Następnie ten idiota zaczął miziać mnie piórkiem po nosie. Jakie było jego zaskoczenie, kiedy zamiast swojej twarzy umazać, umazałam jego.
- Debil - krzyknęłam.
Niall i Li, siedzący w salonie, wybuchnęli śmiechem widząc Mulata. Natomiast on złapał moje nadgarstki i resztkę bitej śmietany wtarł w moją twarz. Liam wyjął z kieszeni telefon i kazał nam się ustawić. Objęłam Malik'a w pasie, a on splótł swoje ręce na moich plecach i uśmiechnęliśmy się w stronę robiącego zdjęcie chłopaka. Po chwili Payne wrzucił je na tt. Od razu też weszłam na tt i na profil Liam'a. Zaśmiałam się widząc dopiske do zdjęcia 'A tak wyglądają dzieci, kiedy da im się trochę bitej śmietany..'. Oczywiście nie mogłam zrobić nic innego jak retweetować. Kiedy już to zrobiłam, wyszłam z tt i skierowałam się łazienki, w której umyłam buzie ze śmietany. Z uśmiechem na ustach wróciłam do pokoju, ale on zniknął, kiedy zobaczyłam na kanapie siedzącą Eleanor. Zmierzyłam ją wzrokiem, a ona poruszyła się niespokojnie widząc mój wzrok. Obok niej siedział nie kto inny jak mój wspaniały braciszek. Obejmował ją ramieniem. Blee. Nie chcąc dalej oglądać ich, wyszłam do ogrodu. Kiedy tylko przekroczyłam próg, wyskoczył Niall i swoje brudne ręce wytarł o moją buzię i włosy.
- Co ty robisz? - warknęłam
- No, ręce brudne miałem.
Nagle dotarł do mnie ohydny smród. Wzięłam do ręki kosmyk włosów i pociągnęłam go pod nos. Kiedy poczułam ten zapach pod nosem, zrobiło mi się niedobrze. Smród był przeraźliwy. Puściłam włosy i wściekłym wzrokiem spojrzałam na blondyna.
- Gdzieś ty włożył te ręce?! - krzyknęłam.
- Tam - wskazał na taczkę.
Zrobiło mi się niedobrze.
- Debilu, tam jest nawóz naturalny! - wydarłam, a on wybuchnął śmiechem.
- Niall, mi by nie było do śmiechu - powiedział Hazz siedzący na krześle  włożyłeś ręce do kupy - teraz to on wybuchnął śmiechem.
Odwróciłam się na pięcie i wkurzona weszłam do domu.
- Co ty tak śmierdzisz? W kupie się wytarzałaś? - spytał się Malik.
- Spierdalaj! - ryknęłam.
Poszłam do łazienki. Znowu. Stanęłam przed lustrem i rozbeczałam się. Cała byłam w kupie. Wyjęłam z kieszeni telefon, po czym w ubraniach weszłam do kabiny prysznicowej. Nalałam na szczotkę dużą ilość płynu i zaczęłam się myć. Po kilkunastu minutach i tak to nic nie dało. Dalej ohydnie śmierdziałam. Wyszłam spod prysznica i zauważyłam, że na kiblu siedzi Louis.
- Czego?!
- Co się stało? - spytał nie przejmując się moim wrogim tonem.
- Co się stało?! Ten debil Horan wymazał mnie gównem z taczki! Nie czujesz jak teraz śmierdzę?! - wydarłam się.
- Ale spokojnie. Zaraz coś wymyślimy.
- Niby co?! Myłam się ze dwadzieścia minut i nadal śmierdzę! I jak ja teraz gdziekolwiek wyjdę?!
- W kaftanie - zaśmiał się Lou.
- Wypierdalaj stąd!
- Nie krzycz. Poczekaj tutaj, pojadę po jakiś płyn czy coś i smród zejdzie - powiedział nadal spokojnie, po czym wyszedł z łazienki.
Usiadłam na zimnych kafelkach i schowałam głowę w nogach. Po moich policzkach znowu polały się łzy. Niby nie miałam za co tak płakać no, ale kurde, ten idiota wymazał mnie w gównie. Nagle usłyszałam jak drzwi się otwierają.
- Niki, ja.. chciałem cię przeprosić.. Nie wiedziałem, że tam jest nawóz - powiedział jąkając się Horan - naprawdę.. Gdybym był o tym poinformowany, nigdy bym cię tym nie wymazał.. Wybacz mi, mała.
- Spierdalaj - wychlipiałam.
- Ej, skarbie, nie płacz - przykucnął koło - teraz bym cię przytulił, ale śmierdzisz - dodał, na co się zaśmiałam - no widzisz, już się śmiejesz. No to co, wybaczysz?
- Ale już nigdy mnie tak nie urządzisz? - spytałam zerkając na chłopaka.
- Nigdy, obiecuję - położył prawą rękę na sercu - kocham cię, młoda.
- Ja ciebie też, Niall - przytuliłam się do niego.
- Ej no, przecież ty śmierdzisz. Odejdź - zaśmiał się wyplątując się z mojego uścisku.
W tym samym momencie do łazienki wszedł Lou z reklamówką w ręce.
- Kupiłem kilkanaście szamponów, tych najlepszych. Powinno zejść - powiedział podając mi ją - teraz szoruj pod prysznic.
Tak jak powiedział brat, tak zrobiłam. Weszłam pod prysznic i zaczęłam wcierać szampony w twarz i włosy. Ku mojej uldze po długim myciu smrodu nie było. Zadowolona wyszłam z kabiny i spojrzałam na Louis'a, który nadal był w łazience.
- I co, zeszło? - spytał, na co kiwnęłam głową - no to teraz coś poproszę o coś - powiedział pukając się w policzek.
Przekręciłam oczami, ale podeszłam i cmoknęłam brata w tamto miejsce. Wygląda na to, że już się pogodziliśmy. Dość szybko. Myślałam, że będziemy się długo na siebie gniewać. Ale na szczęście wszystko się ułożyło.
- Weź się przebierz i chodź na kolacje - rzucił brat, po czym wyszedł z łazienki.
Zdjęłam z siebie mokre ubrania, po czym założyłam te suche. Ciuchy, które miałam wcześniej na sobie, zostawiłam na podłodze i wyszłam z łazienki. Skierowałam się do kuchni, gdzie czekali na mnie z kolacją już wszyscy. Nawet była Eleanor. I siedziała na moim miejscu koło Louis'a.
- To moje miejsce - powiedziałam zerkając na nią.
- Niki, daj spokój. Usiądź gdzie indziej - odezwał się Lou.
- Ale ja tu zawsze siedzę - upierałam się.
- To ja się przesiądę - zaoferowała się dziewczyna i już wstała, ale powstrzymał ją mój brat.
- Nie, Niki usiądzie sobie gdzie indziej.
- No to w takim razie ja głodna nie jestem - syknęłam, po czym skierowałam się do mojego pokoju.

8 komentarzy:

  1. A więc zajebisty rozdział, co pewnie wiesz ;3
    Coś mi się zdaje, że w szkole nauczyciele.nie będą mieli życia z nią. Hahha. Uuu Alice nie udało się wkopać z uwagą. I ta akcja z zepsuciem Zayn'owi włosów. Chyba mu się nie uda zemścić na niej. Hihi. Hmm co tu jeszcze napisać. Ten nawóz mnie rozwalił. Nialler nie ma, gdzie pchać tych rąk. Hah. No zajebiście *-* Wiesz co? Uwielbiam Cię normalnie ;3 Czekam na następny do czwartku. ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :D Uśmiałam się :D
    Genialnie piszesz!!!! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się!
    Najlepszy był moment z Niallem. :D
    Uśmiałam się przy tym rozdziale, jak jeszcze nigdy.
    Pozdrawiam Straszliwa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham... Najlepsze to chyba to o tym gównie ... Czekam na nexta !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny : )

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne! Podoba mi się złe nastawienie Niki do Eleanor, choć nic do El nie mam. ;) Czekam na kolejny. <3 Julie xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do Libster Award :)
    Więcej na http://1d-changemymind.blogspot.com/2013/05/libster-award.html

    OdpowiedzUsuń