środa, 13 listopada 2013

Rozdział 50

Jeśli chcielibyście dostawać informacje o nowych rozdziałach, zostawcie komentarz ze swoim nickiem w zakładce "informowania".

tydzień później
- Może chcesz coś jeszcze? Zupę, herbatę? Albo poprawić ci poduszkę? Boli cię głowa? A brzuch? Może dam ci jakąś tabletkę? Albo nie, bo jeszcze ci się niedobrze zrobi. A wzięłaś inhalacje jak mnie nie było? Skarbie, dobrze się czujesz? Blad...
- Przestań, niedobrze mi się robi jak słyszę twój beznadziejny monolog. Jak widzisz jestem cała i zdrowa.. no może nie do końca zdrowa, ale cała i bezpieczna - przerwałam Louisowi jego mowę, którą zaczął zaraz po tym kiedy wrócił do domu.
- Jesteś chora, martwię się. Zrozum to - burknął.
- No właśnie, a ty się zachowujesz jakbym co najmniej na biegunkę umierała - powiedziałam rozbawiona.
- Wcale, że nie. Chcę po prostu, żebyś szybko wyzdrowiała - rzekł rozdrażniony.
- No dobrze, dobrze, ale pozwól, że ci przypomnę, nie jestem jajkiem, nie musisz się ze mną obchodzić tak.. delikatnie? Tak, delikatnie to odpowiednie słowo - pokiwałam głową.
- Mam prawo się tak z tobą tak obchodzisz. W końcu tak trochę przypominasz jajko. Na górze jesteś węższa niż na dole, więc tak trochę jak jajko - przeczesał włosy, uśmiechając się ironicznie.
Otworzyłam zaskoczona usta, a następnie ze śmiechem sprzedałam mu kuksańca.
- No weź, Louis. Nie wyglądam jak jajko. Może ty, nie ja.
- Jak chcesz, ja i tak wiem swoje - wzruszył ramionami - to co chcesz robić?
Uśmiechnęłam się szeroko, wymyślając świetny sposób na nudę. Louis wydał się od razu zrozumieć, co mi chodzi po głowie.
- O nie, nie, nie, nie. Nie będziemy tego oglądać - zaprotestował natychmiastowo.
- Dlaczego? - spytałam zbulwersowana.
- Bo nie da się z tobą tego oglądać. Śmiejesz się bez opamiętania, kiedy ten jeleń, Eliot, rzuca w okno zającami albo jak połyka przez przypadek tego balona. A jeszcze gorzej jest, kiedy Boguś zwymiotował te słodycze na to okienko.
- No bo to jest śmieszne! Louis, proszę cię. Jestem chora, powinieneś spełniać moje zachcianki - skrzyżowałam ręce pod biustem.
- Ale skarbie.. coś innego. Może "Madagaskar" lub "Skok przez płot"? Co ty na to? - zaproponował, na co pokiwałam przecząco głową - no dobra, niech ci będzie - westchnął, podchodząc do telewizora.
Uśmiechnęłam się zwycięsko, odkładając żółwia, którego trzymałam w dłoniach, do akwarium. Pstryknęłam go jeszcze w skorupę, przy samej głowie, w wyniku czego, mały Franklin podskoczył do góry, przesuwając się jednocześnie troszeczkę do przodu.
Po włączeniu filmu animowanego, Louis stanął koło kanapy i zanim położył się koło mnie, rozebrał się do bokserek. Spojrzałam na niego dziwnie.
- Będzie mi wygodnie - wytłumaczył, kładąc ubrania na schodach.
Położył się, przykrywając siebie i mnie szczelnie kołdrą. Objął mnie ramieniem, wtulając w siebie jednocześnie. Drugą ręką wziął pilota i wcisnął przycisk uruchamiający film.
***
Zasłoniłam rękoma twarz, kiedy na ekranie telewizora pojawiła się scena, która mnie najbardziej rozbawia z całego filmu.
- Niki, przestań - szturchnął mnie brat.
- Ale on połknął balona - wyszeptałam przez mój histeryczny śmiech.
Chłopak nic nie zdążył odpowiedzieć, kiedy do salonu wparował Zayn z moim psem.
- No nie, znowu oglądacie 'Sezon na misia"? Przecież po ostatnim oglądaniu miałeś tą płytę schować - mruknął siadając na podłodze, przed kanapą.
Skorzystałam z okazji i kopnęłam go w głowę. Nie przewidziałam jednak, że ten złapie mnie za kostkę i zacznie gilgotać po stopie.
- Zaaaaayn.. przestań - wybełkotałam pomiędzy napadami śmiechu.
- No właśnie, przestań. Niki idzie spać.
Niebieskooki brunet wstał, a następnie wziął na ręce, uwalniając jednocześnie spod dotyku Zayna. Pokazałam mu język, na co brązowooki odpowiedział mi tym samym. Uśmiechnęłam się radośnie, kładąc głowę na ramieniu brata. Chłopak zamiast skierować się na górę, poszedł do kuchni. Wzdrygnęłam wiedząc, co mnie czeka. Codziennie o tej godzinie wypijałam jakieś lekarstwo o dosyć gorzkim smaku. Zamiast odłożyć mi antybiotyk, mogliby to coś.
Na mojej buzi zagościł grymas, kiedy Lou podał mi, do połowy zapełnioną, szklankę wody pomieszanej z lekarstwem.
- Do dna - kiwnął głową.
Niepewnie przyłożyłam naczynie do ust i wypiłam niedobrą substancję jednym duszkiem. Odłożyłam kubek na blat, krzywiąc się. To lekarstwo z każdym nowym dniem jest coraz gorsze w smaku, naprawdę.
- Ile jeszcze będę musiała to pić? - spytałam.
- Do wyczerpania zapasów, czyli jakieś 2 tygodnie - Tomlinson uśmiechnął się złośliwie, ponownie biorąc mnie na ręce.
- Dlaczego? Już jestem prawie zdrowa - wychrypiałam.
- Prawie.
Przewróciłam oczami. Przecież już mnie nie boli głowa i nie wymiotuję. Tylko cherlam jak pies. Równie dobrze już jutro mogłabym iść do szkoły, jednak przekonać do tego Louisa nie jest zbyt łatwo. Zakazał mi wychodzić z domu do końca tygodnia, czyli do szkoły także, co znaczy, że w tym roku już nie pójdę do szkoły, bo w poniedziałek zaczynają się ferie świąteczne i ja, Louis i Harry jedziemy do Holmes Chapel na Wigilię.
Mój starszy brat wszedł do pokoju, po czym posadził na łóżku. W tej chwili, dziękowałam mu w myślach, że jak był w pracy, zadzwonił do mnie i kazał mi się iść myć. Teraz nie miałam na to siły.
W czasie, kiedy Boo przykrywał mnie kołdrą, przez szparę w drzwiach, do sypialni weszła Shila, merdając ogonem. Wskoczyła mi na łóżko i ułożyła się wygodnie koło mnie.
- Dobranoc, mała - Louis cmoknął mnie w czoło, a następnie wyszedł na korytarz, uprzednio zgaszając światło.
Próbowałam zasnąć, ale nie wychodziło mi to. Kiedy już prawie zasypiałam, Shila zaczynała się kręcić i natychmiast się rozbudzałam. Równie dobrze mogłabym ją zrzucić na ziemie, ale nie miałam serca.
W końcu, kiedy po raz 254185145 Shila mnie rozbudziła, chwyciłam do ręki komórkę. To trochę dziwne, że przez ostatnie dni w ogóle jej nie używałam. Normalnie jak nie ja. Nie zastanawiając się długo, włączyłam internet i weszłam na tt. Włączyłam mentionsy. Przeglądałam je, dopóki nie natknęłam się na jakiś link. Bez wahania w niego weszłam. Okazało się, że było to jakieś opowiadanie o chłopakach. Postanowiłam zrobić wyjątek i przewracając się na lewy bok, włączyłam pierwszy rozdział i zaczęłam go czytać.
***
Ubrana zbiegłam po schodach na dół, do kuchni, gdzie zastałam szykujących się do pracy. Zmierzyłam ich wzrokiem i nie odzywając się, usiadłam na wolnym krześle.
- Cześć, skarbie - uśmiechnął się radośnie Louis, podając mi talerz z kanapkami.
- Nie odzywaj się do mnie - warknęłam.
Brunet podniósł brwi, ukazując swoje zdziwienie. Wymienił się zdezorientowanym spojrzeniem z resztą chłopaków, zanim ponownie się do mnie odezwał.
- Co się stało, Niki? Zrobiłem ci coś?
- Mi? Mi nic nie zrobiłeś, ale co innego Mellodie!
No dobra, może to wczorajsze czytanie tego opowiadania nie wyszło na dobre, bo za bardzo się w niego wciągnęłam, ale naprawdę się zdenerwowałam tym, co zrobił Tomlinson Mellodie.
- Co? Jakiej Mellodie? O co ci chodzi?
- No o to, że ją zdradziłeś z Amandą! Jak tak mogłeś?! Jesteście razem niecały miesiąc, a już przelizałeś się z tą blondyną! - warknęłam, na co Nialler parsknął śmiechem - a ty z czego rżysz?! Widziałeś to i nic jej o tym nie powiedziałeś! A podobno jesteście przyjaciółmi od dzieciństwa - prychnęłam.
Po mojej wypowiedzi nastała cisza. Zmieszani chłopaki patrzyli to na siebie, to na mnie. Jednak tę ciszę przerwał Zayn.
- A ja? A ja co zrobiłem?
- Prawie utopiłeś się w baseniku dla dzieci - mruknęłam, co spotkało się chichotem Liama.
- Ty nie byłeś lepszy. Przykleiłeś tablet do brzucha mówiąc, że jesteś teletubisiem.
- Ale byłem pijany? - spytał niepewnie.
- Nope. Dobra, spadam stąd. Nie będę z wami siedziała. Nara.
Wzięłam talerz do ręki i skierowałam się do salonu. Usiadłam wygodnie na kanapie i wtedy usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa. Wyjęłam telefon z kieszeni bluzy i odblokowałam go.

Od: Lilka aka głupia pipa
Data: 12 grudzień 2012, 9:43
Jak chłopaki wyjdą, daj znać, wpadniemy do ciebie! Ily! <3

Uśmiechnęłam się szeroko. Przez ten tydzień w ogóle nie widziałam się z dziewczynami i chłopakami. Naprawdę się za nimi stęskniłam, chociaż tylko Lilkę znałam lepiej, jednak mam nadzieję, że z resztą też się zaprzyjaźnię.
Odłożyłam iPhone'a na kanapę obok mnie i włączając tv, jednocześnie wzięłam gryza kanapki.
- Niki, my idziemy. Wrócimy jakoś po 16 - oznajmił brat, po kilku minutach wchodząc do salonu, a następnie najzwyczajniej wyszedł, nie żegnając się ze mną.
Ktoś tu się obraził - pomyślałam, kiwając głową z rozbawieniem.
Kiedy usłyszałam trzaśnięcie drzwi oznaczające, że chłopaki już wyszli, wzięłam telefon do ręki i napisałam smsa do Lilly.

Do: Lilka aka głupia pipa
Data: 12 grudzień 2012, 10:02
Wpadajcie, wyszli już. Ilyt xo

Wyniosłam pusty talerz do kuchni i już miałam wychodzić, kiedy na wysepce zobaczyłam jakąś kartkę i talerz z lekami i nakrywkę od syropu, z nim w środku. Chwyciłam papier i siadając na blacie, zaczęłam czytać.

Po zjedzeniu śniadania MASZ wypić syrop i połknąć zieloną tabletkę, a żółtą MASZ wziąć o 13.

Westchnęłam, ale posłusznie wykonałam polecenie.
Wyszłam z kuchni i skierowałam się na górę, gdy usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Pomyślałam, że to któryś z chłopaków, czegoś zapomniał i wrócił, więc nie zwróciłam zbytnio uwagi, dopóki do moich uszu nie doszły piski, krzyki i głośnie śmiechy. Tak, przyszli moi znajomi.
- Co za dzicz - mruknęłam, wyglądając przez obręcz.
- Cześć Niki! - krzyknął Jake, patrząc na górę.
Wzrok wszystkich skierował się w moją stronę. Uśmiechając się szeroko, pomachali mi.
- Idę po zwierzaki, a wy do salonu - rozkazałam i poszłam do mojego pokoju.
Po kilku próbach zrzuciłam psa na podłogę i chwytając po drodze żółwia, pociągnęłam Shile za obroże na dół. Będąc w salonie wpuściłam szczeniaka do ogrodu, a Franklina położyłam na podeście.
- Co będziemy robić? - spytałam, siadając na podłodze.
- Ciuciubabka - pisnęli Luke, Cassie i Lilly.
- Znowu? - zapytali znudzeni tym pomysłem Faith i Jake.
- Spotkaliśmy się już kilka razy i wciągnęliśmy się w tą zabawę, naprawdę - wytłumaczył mi Derek.
- Ewentualnie możemy się w to zabawić - powiedziałam, wstając w celu znalezienia jakiegoś szalika.
Kiedy już znalazłam, wróciłam do salonu. Po krótkiej kłótni, kto ma być ciuciubabką, wybraliśmy do tego zadania Lilly.
Zabawę czas zacząć - pomyślałam uciekając jak najdalej od mojej blondwłosej przyjaciółki.

14 komentarzy:

  1. Świetny rozdział <3 to ja Kama^^ - nie chce mi się logować xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste, a to z Malikiem i Paynem mnie rozjebało xD myślałam, że już nie weźmie tych tabletek tylko je wyrzuci do kosza xd życze weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O bosh ....... hahaha nie no masakra xdd , jak ja kocham to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Masakra XD Zajebiste !!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super!!! Też czasem jak się opowiadań naczytam to jestem na nich zła XD Ale Zayn i Liam... boże padam :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. Najlepszy Zayn i Liam, jak to przypomnę to się śmieje :D

    OdpowiedzUsuń
  7. To jaaa:D wiesz co mnie rozwaliło? Tak totalnie najbardziej? Otóż powiem ci:)*werble* liamubiś:D haXD lubię wymyślać nazwy. Wiesz liam i teletubiś:D dobra wiem dziwna jestem...no ale jak to przeczytałam i wyobraziłam sobie liam'a stojącego naprzeciw mnie z tabletem przyklejonym do brzucha to padłamXD a lou szczelił focha i cieszy :D no nie mnie jeszcze tak pies nie obudził. Zawsze tak ckchutko do mnie przychodził ze sie nie budziłam, ale koty to siadają na mnie i drą się a jak otwieram oczy żeby ich zepchnąć to jeszcze bardziej sie drą-.- a to z tabletkami to się mi zdawało ze ona pomyli kolory i zażyje na odwrót ale chyba tak nie zrobiła. A ta ciuciubabka też podejrzewam że coś się wydarzy dziwnego. Wiesz niki+jej przyjaciele+wolna chata=coś mi sie zdaję że coś będzie. Chyba że w połowie akcji chlopaki wrócą do domu i wkroczą tak jak rycerze do domu.:D przypomnialo mi sie teraz jeszcze moze być liam+teletubiś=lubiś:) jak te ciastka lubisie :D
    Aż mam na nie ochotę. Wiesz pewnie myslisz ze jestem dziwna ale tak jakoś chyba masz racje:P
    Do następnego^.^
    @bluesmile_bacha

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham! Kocham! Pliska powiadamiaj mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. haha super <3
    btw czytam tego bloga z Mellodie i jak widze ty też xd

    OdpowiedzUsuń
  10. Zajebisty^^ czekam na kolejny rozdział :3

    OdpowiedzUsuń