Rozdział, który dodałam wczoraj to rozdział 46, tak? Wcześniejszy usunęłam przez przypadek, więc postanowiłam napisać go jeszcze raz. Nie mogłam zostawić luki, bo jakby to wyglądało? Jest 45, nie ma 46, jest 47. Dziwnie, c'nie? I nikt by nie wiedział, co by się działo w 46. Więc jest on dalszą częścią rozdziału 45. Rozumiecie już? Błagam napiszcie, że tak, bo nie wiem jak inaczej wam to wytłumaczyć..
Następna sprawa, czyli jedno, wielkie WOW. Ponad 61k wejść na mojego bloga. Nie wiem co powiedzieć, bo jestem kurewsko tym zaskoczona i zdezorientowana. Nigdy nie sądziłam, że dobije do 10k wejść i, że to opowiadanie przypadnie komuś do gustu, a tu proszę, spodobało Wam się. Jestem tym naprawdę wstrząśnięta, bo moim zdaniem istnieje pierdylion lepszych opowiadań, a mają o wiele mniej wejść od mojego bloga. Naprawdę dziękuję za każde wejście. Kocham Was. ♥
Po za tym sprawa, którą Was zamęczam i będę zamęczała, czyli komentarze! Proszę o komentowanie, bo to dla mnie naprawdę ważne. Jest kilkanaście osób, które regularnie dodają komentarze, za co bardzo dziękuję, ale co z innymi? Hm? Dowiem się? Nie proszę o tak wiele, tylko o JEDEN komentarz od KAŻDEJ OSOBY, która przeczytała rozdział. Nie sądzę, że to jest za trudne dla Was, więc nic nie szkodzi, żebyście dodali ten komentarz.
Założyłam zakładkę "informowani". Jeśli ktoś chciałby być informowany o nowych rozdziałach, napiszcie tam swój twitterowy nick, a zostanie dodany na listę.
I ten "łeścik" to mój piesek. Tak naprawdę to jest West Higland White Terrier, ale ja go nazywam "łeścik" c;
Weszłam do domu i nawet nie zdążyłam się rozebrać, a koło mnie zmaterializowali się chłopaki. Zdjęłam moje emu i spojrzałam na nich.
- Niki, mój szkrabie, tak bardzo cię przepraszam! Nie chciałem, żebyś była chora! Wybacz mi! - zawołał Zayn.
Machnęłam na niego ręką i chciałam przejść koło nich, żeby spokojnie dostać się do mojego pokoju i zakopać się w ciepłej kołdrze, ale moją próbę przedostania się na górę, zepsuł Liam, łapiąc w pasie.
- Nie idziesz na górę, nie po to przez ostanie pół godziny przynieśliśmy do salonu kołdry, poduszki i kilka innych dupereli, żebyś ty szła na górę - oznajmił, niosąc mnie do dużego pokoju.
Zaraz za nami szła pielgrzymka tzn. Niall, Zayn, Harry i Louis. Payne postawił mnie koło kanapy, po czym kazał zdjąć kurtkę i położyć się na kanapie, którą specjalnie dla mnie rozłożyli. Brunet opatulił mnie szczelnie dwoma kołdrami, a następnie położył się koło mnie.
- Jadę do marketu, a wy w tym czasie zajmijcie się Niki. Na korytarzu zostawiłem reklamówkę z zupą dla niej. Podgrzejcie ją jej i ma ją zjeść, a później ma wziąć inhalacje - rozkazał brat.
Payne, Horan i Styles pokiwali posłusznie głowami, a Malik odszedł na korytarz, drąc się, że jedzie z Tommo, bo chce coś kupić. Boo nachylił się nade mną, po czym cmoknął w czoło.
- Będę za góra trzy godziny, pa skarbie - uśmiechnął się lekko, a następnie wyszedł.
Usłyszałam trzaśnięcie drzwi, czyli zostałam sama z Niallerem, Harry'm i Liaśem.
- No to, moja malutka, idę ci podgrzać zupkę. Będzie za około 10 minut - powiedział Loczek, wybiegając z salonu.
Farbowany blondyn uśmiechnął się do mnie, a następnie położył się po mojej prawej stronie, włączając w telewizji jakieś bajki. Uwielbiam je oglądać, ale teraz, kiedy źle się czuję, nie mam ochoty patrzeć w ten karton, który sprawia, że w głowie mi się kręci. Pokręciłam się trochę, próbując znaleźć odpowiednią pozycję, by spokojnie zasnąć. W końcu stanęło na tym, że leżałam z głową na brzuchu niebieskookiego. Już prawie odpłynęłam do krainy Morfeusza, kiedy do salonu wleciał Harry z miską w ręce. Usiadł mi w nogach i kazał mi się podnieść. Na początku nie reagowałam na jego prośby, ale w końcu pragnąc, żeby przestał mówić, usiadłam, opierając się plecami o ramię Payne'a.
- Otwórz buziunię, leci samolocik - zaświergotał Loczek, nakładając na łyżkę trochę rosołu.
Otworzyłam usta, a on włożył do nich łyżkę. Nawet nie zdążyłam zjeść, a kolejna łyżka z zupą wylądowała w mojej buzi. Zaczęłam się krztusić nadmiarem zupy, aż w końcu wyplułam wszystko na Niallera.
- Przepraszam Nialler - uśmiechnęłam się niewinnie.
Chłopak uformował usta w złośliwym uśmiechu, a następnie zbliżył się i beknął mi w twarz.
- Ty obrzydliwcu! To nie było specjalnie! - warknęłam, a następnie poczułam jak zawartość mojego żołądka chce wydostać się na zewnątrz.
Zerwałam się na równe nogi i pobiegłam do łazienki. Nachyliłam się nad toaletą i zaczęłam wymiotować. Poczułam jak ktoś odgarnia moje włosy z twarzy i zawiązuje je w kitkę, a następnie głaszcze po plecach.
Kiedy już zwymiotowałam wszystko, co miałam w żołądku, na wstałam, odpychając się od kibelka.
- W porządku? - spytał Liam.
- A wygląda jakby było w porządku? - spytałam poirytowana.
Na chwiejących się nogach podeszłam do umywalki, gdzie umyłam twarz. Chciałam ominąć bruneta, ale ten mi to uniemożliwił, łapiąc za rękę, a następnie zaprowadzając z powrotem do salonu. Skrzywiłam się widząc tam Harry'ego, który majstrował coś przy inhalatorze.
- Gotowe! - krzyknął uradowany, a na mojej twarzy pojawił się jeszcze większy grymas.
Liam popchnął mnie na kanapę. Przykryłam się kołdrą, zakrywając nią także głowę.
- Niki, wyłaź spod tej kołdry - usłyszałam zachrypnięty głos Styles'a - jak grzecznie przyłożysz maseczkę do ust to dostaniesz prezent ode mnie.
Zaciekawiona zdjęłam pociągnęłam kołdrę w dół, żebym mogła zobaczyć chłopaka.
- Jaką? - wymamrotałam w kołdrę.
- Dzisiaj byłem w markecie i kupiłem ci słodycze z Kinder. Od kinder delice, przez kinder country, po kinder choco-bounce.
Moje oczy się zaświeciły.
- Naprawdę? - spytałam nieśmiało, a chłopak pokiwał głową.
- To jak, umowa stoi? Powdychasz te krople, a w zamian dam ci te wszystkie słodycze.
Wyjęłam rękę spod ciepłej kołdry i przyłożyłam do buzi maseczkę. Chłopak uśmiechnął się szeroko, a następnie włączył urządzenie.
- To ja idę po słodycze - oznajmił, po czym wyszedł z pokoju.
***
- Skarbie, już skończyłaś? - spytał ponownie Harry.- Nie - wymamrotałam i ponownie pochyliłam się nad toaletą.
Zjedzenie tak wielkiej ilości słodyczy to nie był dobry pomysł. Od przeszło 10 minut siedzę w łazience i wymiotuję.
- Boże, Louis mnie zamorduje. Dlaczego ja ci dałem te pieprzone słodycze? - zadał pytani chłopak, głaszcząc mnie po plecach.
- Bo jesteś idiotą.
- Wiem to. Już dobrze?
- Tak. Chyba tak - uśmiechnęłam się krzywo.
Chłopak schylił się, a następnie wziął mnie na ręce. Zarzuciłam ręce wokół jego szyję, kładąc głowę na ramieniu. Loczek skierował się do kuchni, gdzie posadził mnie na wysepce. Podał mi zielony kubek z miętą. Niechętnie przyłożyłam naczynie do ust i wzięłam łyk. Przez cały czas zielonooki dokładnie mi się przyglądał. Wiedziałam, że zżera go poczucie winy, bo dzięki niemu kilka ostatnich minut spędziłam wymiotując, jednak moim zdaniem to też moja wina. Przecież równie dobrze mogłam ich nie jeść, po prostu zostawić na czas, kiedy będę już zdrowa. Jednak kiedy chciałam to zrobić, ukazała się moja samolubna strona. Nie chciałam, aby ktoś prócz mnie zjadł te słodkości, a doskonale zdawałam sobie sprawę, że kiedy ja ich nie zjem, zrobi to ktoś inny z domowników.
Pusty kubek odłożyłam na blat, a następnie zeskoczyłam z niego.
- To nie twoja wina - pocieszyłam Loczka, przytulając się do niego.
Chłopak westchnął i poprowadził mnie do salonu. Dookoła kanapy walały się papierki po słodyczach z firmy Kinder. Niedobrze mi się zrobiło, widząc je wszystkie. Loczek nie przejmując się niczym, ułożył mnie na sofie, sam kładąc się koło mnie. Przykrył nas kołdrą, a następnie jego ramie oplotło moje ciało.
- Idź spać - mruknął mi we włosy.
Posłusznie zamknęłam oczy, zdając sobie sprawę jak bardzo zmęczona jestem przez tą chorobę. Wtuliłam głowę w poduszkę i odpłynęłam w krainę snu.
***
- Bardzo mądrze, Harry. Nie można cię z nią zostawiać nawet na kilka godziny, bo od razu robisz jakieś głupie rzeczy! Nie pamiętasz jak kiedyś była chora i jak wymiotowała po jednej czekoladzie? To ja już wolę nie wiedzieć co teraz się z nią działo! - obudził mnie groźny głos Louis.- Zapomniałem! Poza tym nie wiedziałem jak ją zmusić do przyłożenia tej maseczki do buzi! Musiałem ją jakoś zaszantażować!
- To nie jest powód do tego, żeby dawać jej słodycze - burknął brat.
Nie wiedziałam czy otworzyć, czy dalej udawać, że śpię. Po głębszym zastanowieniu jednak usiadłam, otwierając oczy. Przecież Louis nie nakrzyczy na mnie, kiedy jestem chora. Chyba..
Rozejrzałam się dookoła. Harry siedział koło mnie na kanapie, Louis stał przed nami z rękoma opartymi na biodrach, a Zayn siedział w kącie pokoju i bawił się jakimś akwarium, w którym chyba był żółw. Tylko po co mu żółw? Niallera i Liama natomiast nie było. Może gdzieś wyszli?
Kiedy Louis zobaczył, że się obudziłam, przeniósł swój wzrok na mnie. Uśmiechnęłam się niewinnie.
- To wina Harry'ego. Wystarczyłoby mi przynieść mojego pieska i bez problemu wzięłabym te inhalacje. Ale on wolał dać mi słodycze i jeszcze tak perfidnie mnie do nich namawiał - oznajmiłam.
Brunet wniósł oczy ku niebu, a raczej sufitowi, po czym westchnął. Ponownie spojrzał na mnie, uśmiechając się lekko.
- No dobra, nie gniewam się.
- Ale ja się gniewam, do widzenia - syknął loczek i wyszedł z pokoju.
Niebieskooki wzruszył ramiona i zdejmując bluzę położył się koło mnie. Przyciągnął mnie do siebie tak, że leżałam z głową na jego brzuchu.
Już chciałam zamknąć oczy i ponownie zasnąć, kiedy przede mną pojawił się Zayn. Jęknęłam odwracając głowę w drugą stronę.
- No Niki, mam dla ciebie prezent na przeprosiny - burknął.
W trybie natychmiastowym odwróciłam się z powrotem w jego stronę. Zauważyłam, że trzyma w dłoni tego żółwia, który jest obwiązany czerwoną wstążką.
- Przepraszam - Mulat uśmiechnął się, dając mi w ręce tego żółwia.
- O jejku, ale on słodki. Będzie się nazywał Franklin.
- Ale to jest dziewczynka - poinformował mnie czarnowłosy.
- To będzie transwestytą, wielkie mi halo - powiedziałam, kładąc żółwia na pościeli.
- Ona ma chyba dość wysoką gorączkę, bredzi - oznajmił chłopak, przykładając swoją rękę do mojego czoła, którą od razu strzepnęłam.
- Niki, zdejmij tego żółwia z kołdry, bo zaraz się zleje - mruknął Boo.
- O fu, za późno - mruknęłam, podnosząc nowego pupila - jaka wielka ta plama. On nie ma przypadkiem problemów z sikaniem? Wstrzymuje, wstrzymuje, a nagle bum i leje się z niego jak z dziewczyny, która ma okres.
Moje zdziwienie przemieniło się w rozbawienie, kiedy żółw ponownie zaczął sikać. Trzymałam go pionowo w stronę Louisa, więc fontanna leciała na niego.
- Niki, weź go - krzyknął brunet.
Obróciłam go trochę i tym razem substancja leciała na Zayna. Chłopak nic nie powiedział. Zamiast tego zrobił groźną minę, przez którą od razu włożyłam Franklina do jego akwarium.
- Wiecie, ja chyba już pójdę. Jest już dosyć późno i jestem zmęczona. Dobranoc - powiedziałam niepewnie.
Wstałam na ziemie i od razu zakręciło mi się w głowie. Zupełnie zapomniałam, że jestem chora. Chwytając w ręce akwarium z Franklinem, szybko poszłam do mojego pokoju. Ze zdziwieniem zobaczyłam mojego psa, rozwalonego na łóżku. Położyłam akwarium na ziemi koło drzwi od garderoby. Wzięłam piżamę i poszłam do łazienki.
Po kilkudziesięciu minutach wyszłam z niej. Moja głowa ponownie niesamowicie bardzo dawała o sobie znać, a przez całe ciało przechodziły dreszcze. Ocierając dłońmi ramiona, skierowałam się do pokoju brata. Weszłam do środka i zastałam tam Boo, który czytał książkę.
- Co ty tutaj robisz? - spytał, marszcząc brwi - jeszcze nie śpisz?
- Nie, już idę - mruknęłam, wskakując na łóżko.
Przykryłam się pod sam czubek nosa, zerkając na Louisa.
- Zaśpiewaj mi coś - powiedziałam nagle.
Chłopak odłożył książkę i położył się koło mnie. Chwilę zastanawiał się i w końcu zaczął śpiewać.
If I don't say this now I will surely break
As I'm leaving the one I want to take
Forgive the urgency but hurry up and wait
My heart has started to separate
Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
There now, steady love, so few come and don't go
Will you won't you, be the one I always know
When I'm losing my control, the city spins around
You're the only one who knows, you slow it down
Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
And I'll look after you
If ever there was a doubt
My love she leans into me
This most assuredly counts
I say most assuredly
Oh, oh
Be my baby
I'll look after you
after you
Oh, oh
Be my baby
Oh,
It's always have and never hold
You've begun to feel like home
What's mine is yours to leave or take
What's mine is yours to make your own
Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby
Oh,
Oh, oh
Be my baby,
Oh,
Oh, oh,
Be my baby,
Oh*
Wraz z końcem piosenki, moje powieki stały się cięższe. Poczułam jeszcze tylko lekki pocałunek w policzek i zasnęłam w głęboki sen.
*The Fray - Look After You
super nie moge sie doczekac kolejnego
OdpowiedzUsuńZajebiste jak zawsze :3
OdpowiedzUsuńwow ganialne :3
OdpowiedzUsuńmyślałam że rozdział dodasz za góra kilka dni, a tu wchodze i rozdział - jak miło x
WOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOW No to kiedy następny ;P
OdpowiedzUsuńWiedziałam że dziś dodasz, albo miałam wielką nadzieje. Uwielbiam cię i wcale się nie dziwie że masz tyle wejść i gratuluję ci. Rozdział niesamowity, trochę szkoda Harrego, ale to Harry hahaha. Czekam nn i życzę ci weny największej na świecie.
OdpowiedzUsuńW dalszym ciągu nie rozumiem :/ był 46 a jest 49 O.o
OdpowiedzUsuńPo za tym to wygląda jak kontynucja rozdziału 45 bo on tak się skończył. Ona wraca z Lou z apteki a tu jest przepraszana przez Zayna. Kurde a jakos tak wyszlo ze ona wraca z apteki i jest w NYC?
UsuńWiem o co ci chodzi! Włącz sb 45 rozdział potem 46 potem 47 potem 48 a na końcu 49. Bo to było chyba tak: na blogu było już zdaje się 47, albo 48 rozdziałów. Autorka przez przypadek usunęła rozdział 46 (o czym sama pisała) a nie miała go prawdopodobnie nigdzie zapisanego. Dlatego napisała ten rozdział tak, jak pamiętała. I się pomieszały rozdziały, bo nie są po kolei. Ale to raczej nie powinien być problem bo wystarczy popatrzeć na numer rozdziału. Wiecie już o co chodzi?? Xx
UsuńŚwietne:) masz prawdziwy talent kochanie xxx
OdpowiedzUsuńto jest proste. nie rozumiecie.? to przeczytajcie rozdział 46 notatke to powinniście zrozumieć. przynajmniej ja zrozumiałam. xd
OdpowiedzUsuńco do rozdziału jest C-U-D-O-W-N-Y , hahahhahaha żółw który nasikał na Zayna i Louisa, hahahahah. miałam beke. xd chora niki, ale i tak z nią to same przypały. :D
rozdział super podobał mi się. czekam z niecierpliwością na kolejny. :)
kocham cię. :* życzę weny <3
Ok ja zrozumiałam od początku z tymi rozdziałami hah jestem mądra:P
OdpowiedzUsuńHiohio sie porobiło z tą chorobą. Niki jest chora podejrzewam tak jak ja jak miałam grypę kiedyś...ale tak w ogóle to kto Harry'emu pozwolił dać jej tyle tych słodyczy, nawpieprzala sie i teraz jest przez niego jeszcze bardziej chora. Ale w sumie ją rozumiem, bo mając tylu ludzi w domu i to takich którzy jedzą wszystko tez bym wolała zjeść je sama niż potem ktoś by mi je podprowadził:) juz tak raz mialam ze mi siostra zajumala czekolady które byly moje tylko je sobie zostawiłam na potem. Franklin transwestyta to będzie ciekawe , jeszcze jakby im gdzieś uciekł w domu i nagle Zayn sie kąpie a tam taki żółwik sobie chodzi po prysznicu haha to by było:D
A Horan'a bym zabiła jakby mi beknął w twarz...a jak czytałam to o loczki jak ją karmil to mi sie przypomniało jak mnie tak babcia karmiła jak byłam mała ze aż sie dławiłam zupą tak szybko mi ładowała do buzi:P
Czekam na następny rozdział. I życzę ci weny i powodzenia w szkole.:)
Do następnego<3
@bluesmile_bacha
A no i zapomniałam...tępa ja....gratuluje wejść;-)
UsuńMasz przesłodziastego piesia*u*♡.♡
Przy fragmencie z żółwiem nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Cudowny rozdział. Nie mogę się doczekać następnego. Dziękuje że to piszesz <3
OdpowiedzUsuńten żółw hahahhahahahha xdd haha serio hahaha
OdpowiedzUsuńKooooocham *-*
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham! Nie mogę doczekać się kolejnego <33
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńLove it! And next please^^
OdpowiedzUsuńświetny rozdział *.* czekam na nexxt @kiss_natii
OdpowiedzUsuńna początku pogubiłam się z tym 46 rozdziałem ale jest ok już rozumiem :3 a rozdział genialny :3
OdpowiedzUsuńa i jeszcze coś mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? :) @1D_Marcelina
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział, zresztą jak wszystkie!!
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie, jest genialne!!
Czekam na następną część!
cudowny blog kocham cie;**********************************************<333333333333333333333
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny rozdzial?Pani horanowa;,
OdpowiedzUsuńNie dziwię się, że masz tyle wejść. Dobry blog to i dużo wejść :-)
OdpowiedzUsuńNiki może być i chora, a i tak coś odwali :-D A z Franklina - transwestyty to po prostu nie mogę hahaha :-D
Ja zrozumiałam z tymi rozdziałami ha! jaka ja mądra :-)
Słodki piesio *.*
CZEKAM NA KOLEJNY ^^ A jeśli chodzi o to że 1 osoba dodawała kilka komentarzy to ja i moje koleżanki tak trochę za spamowałyśmy a najśmieszniejsze jest to że nie wiedziałyśmy że piszemy do siebie xD
OdpowiedzUsuńDokładnie :) przepraszam za ten spam ^^ spokojnie dzisiaj go nie będzie bo reszta dziewcząt śpi XD XD XD
OdpowiedzUsuń+Kiedy kolejny? ;333
supreme
OdpowiedzUsuńkd shoes
kyrie 5 shoes
curry 6 shoes
golden goose sneakers
converse shoes
curry 5 shoes
golden goose
yeezy
bape hoodie