Hey, hi, hello.
Nowy rozdział. Oby się spodobał. Nie sprawdzałam go, bo już mi się nie chciało. Jakby co zrobię to dopiero jutro wieczorem. Nie wiem kiedy kolejny rozdział. Dodawajcie komentarze. Kocham Was. ♥
Kiwając na dziewczynę głową, skierowałam się na hol. Poczekałam, aż przyjaciółka się ubierze i razem wyszłyśmy do chłopaków.
- Hej wam - uśmiechnęłam się słabo.
- Dlaczego nie masz nic na sobie? Chora jesteś! Wracamy do domu. Cześć wam - powiedział Louis i od razu zaczął ciągnąć mnie do środka budynku.
- Louis... Lou, a nie masz ochoty jeszcze trochę pogadać z nimi? - spytałam spanikowana.
Zagryzając wargę, wyrywałam rękę z uścisku brata. Zrobiłam to na tyle pechowo, że zahaczyłam bandażem o ekspres przy kurtce chłopaka. Syknęłam, co przykuło jego uwagę. Najpierw spojrzał na moją twarz, a następnie na dłoń.
- Co ci się stało?
- Um... Yy... - nie wiedziałam co powiedzieć.
- Chodź, przemyję ci to i zrobię nowy opatrunek, a ty gadaj, co się stało? - popchnął mnie w kierunku drzwi.
- Ja nie chcę, idę przywitać się z chłopakami. Nara, bracie.
Odwróciłam się z zamiarem pójścia do nich, ale Louis skutecznie mi to uniemożliwił. Przerzucił mnie przez swoje ramię i wszedł do domu.
- Nie denerwuj mnie. Jesteś jeszcze chora, nie będziesz latała po dworze, rozumiesz? - spytał, stawiając mnie na podłodze.
- Ale Loueh, ja chcę tam!
- Szczerze, mało mnie obchodzi, że tam chcesz, idź do kuchni - mruknął, ściągając buty, a ja zesztywniałam.
- Do k-kuchni? - przygryzłam wargę - a może chodźmy do salonu, chciałabym z tobą porozmawiać.
- Ze mną, o czym? Co znowu przeskrobałaś? - westchnął - a z resztą, powiesz mi jak będę ci robił ten opatrunek. Pójdę po apteczkę, a ty poczekaj na kanapie.
- NIE! - wydarłam się, łapiąc go za rękę.
Chłopak zmarszczył brwi, posyłając mi zdziwione spojrzenie.
- Niki, co się dzieje? Mów - zażądał.
- To chodź do salonu. Mówiłam, że chcę z tobą porozmawiać.
Wyprzedziłam go i zrobiłam wielkie oczy. Zapomniałam, że szyba była pęknięta. Nie zastanawiając się długo, odwróciłam się i wypchnęłam bruneta z powrotem, zanim zdążył cokolwiek zobaczyć.
- Niki, co ty robisz? Zwariowałaś?
- Po prostu.. zmieniłam zdanie - wymyśliłam szybko - tak, zmieniłam zdanie. Chcę z tobą porozmawiać tutaj, w holu.
- No nie żartuj sobie, idziemy do salonu i koniec kropka - powiedział zirytowany.
Zanim się obejrzałam, niebieskooki stał już w salonie. Przymknęłam oczy przerażona, kiedy do moich uszu dobiegł wrzask Louisa, który kazał mi przyjść do salonu. Zdenerwowana oblizałam wargi i niepewnym krokiem weszłam do pomieszczenia.
- Co się stało z tą szybą?!
Zacisnęłam usta, błądząc wzrokiem po całym pokoju, byle nie patrzeć na brata.
- Niki, co się stało? - ponowił pytanie Lou.
- J-ja nie chciałam. P-przepraszam - szepnęłam.
Zerknęłam na Tommo, ale pod wpływem jego spojrzenia, spuściłam wzrok na moje szaro-białe emu, które w tym momencie zrobiły się dla mnie bardzo fascynujące. Po kilku sekundach usłyszałam głośne westchnięcie, a następnie odgłos stawianych kroków. Poczułam jak chłopak obejmuje mnie mocno ramionami, wtulając w swoją klatkę piersiową. Lekko zdziwiona, odwzajemniłam jego uścisk.
- No, już spokojnie. Trochę za ostro cię potraktowałem, w końcu to tylko głupia szyba - potarł rękoma moje plecy.
- Ale to nie wszystko - wyszeptałam wystraszona.
- No już, spokojnie. Nic ci nie zrobię, tylko mów. Nie będę się gniewał - zapewnił mnie.
- Obiecujesz?
- Obiecuję - pocałował mnie lekko w głowę.
- Rozwaliłamnamcałąkuchnię - wymamrotałam szybko w koszulkę brata.
- Co?
- Rozwaliłamnamcałąkuchnię.
- Co? - spytał ponownie brat.
- Rozwaliłam nam całą kuchnię! To! - krzyknęłam, odsuwając się od bruneta.
Usta chłopaka uformowały się w literkę "o", a następnie jakby dotarło do niego co zrobiłam, bo wybiegł z salonu, zapewne do kuchni.
- Nicola Alexandra Tomlinson do mnie! - usłyszałam ryk niebieskookiego.
A przecież obiecał - pomyślałam rozgoryczona
Zacisnęłam mocno oczy, jednak skierowałam się w kierunku brata. Stał pośrodku kuchni. Dostrzegłam, że jego klatka piersiowa opada i unosi się bardzo szybko, naprawdę bardzo się zdenerwował.
- Coś ty do cholery zrobiła z kuchnią?!
- Mówiłam, że rozwaliłam ją całą. To było przez przypadek. Naprawdę mi przykro - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Nie obchodzi mnie czy przez przypadek, czy nie! Ważne, że ta kuchnia nie nadaje się w ogóle do użytku! Rozwalić szybę jeszcze zrozumiem, ale kuchnię?! Dziewczyno, co z tobą nie tak?! Coś ty myślała, psując tą kuchnię?! Że nie będę się gniewał i co?! Może, że ci, nie wiem, podziękuję?! Przestań zachowywać się jak jakaś rozkapryszona księżniczka! Nie jesteś nią! - z każdym kolejnym zdaniem krzyczał coraz głośniej.
- Ale Louis... - zaczęłam, krztusząc się łzami.
- Żaden Louis! Zejdź mi z oczu!
Pociągnęłam nosem, po czym wybiegłam z kuchni. Na holu zobaczyłam Liama i Andy'ego. Mieli zatroskane miny. Nie zwracając uwagi na ich wołania, wbiegłam po schodach, potykając się kilka razy. Wchodząc do pokoju, pierwsze co zrobiłam to zamknęłam drzwi na klucz, a następnie zakopałam się pod kołdrę. Po moich policzkach cały czas lały się łzy. Nie miałam siły nawet ich ścierać. Naprawdę nie chciałam zniszczyć tej kuchni. Jaki cel bym w tym miała? Żaden przecież.
***
- Niki, kwiatuszku, proszę otwórz nam - kolejny raz do drzwi zapukał Liam.
Było już grubo po 11pm, a ja ani razu w ciągu ostatnich godzin nie wyszłam z pokoju, a co dopiero coś powiedziałam. Leżałam bezczynie zakopana pod kołdrą, rysując kółeczka na poduszce.
- Słońce, proszę cię, wyjdź - usłyszałam tym razem Niallera.
- Nie gniewamy się - dodał Zayn.
Pociągnęłam nosem, chowając buzię w błękitnej pościeli. Nie miałam ochoty na towarzystwo chłopaków. Teraz chciałam pobyć zupełnie sama, ale oni chyba nie mogli tego zrozumieć. Trudno i tak im nie otworzę. Na razie mogą o tym zapomnieć.
- No dobra, skarbie. Na razie damy ci spokój, ale pamiętaj, że my się gniewamy. Naprawdę. A Tomlinsonem się nie przejmuj, przejdzie mu niedługo. Zobaczysz - powiedział Liam - słodkich snów, mała.
Następnie usłyszałam oddalające się kroki. Odetchnęłam z ulgą, w końcu mam spokój. Usiadłam na chwilę na łóżku, żeby przewrócić poduszkę na drugą stronę. Ta, na której do tej pory leżałam, przemokła od moich łez. Zamknęłam oczy, kiedy moja głowa zetknęła się z miękką powierzchnią. Ziewnęłam głośno, mrugając kilkakrotnie oczami. Dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, jak bardzo jestem zmęczona. Ta cała kłótnia z Louisem i ciągły płacz mnie naprawdę wykończyły. Nie zastanawiając się długo, przewróciłam się na lewy bok, aby po chwili zasnąć.
***
Stałam przy drzwiach już kilka minut, rozważając czy wyjść z pokoju, czy jednak spędzić w nim cały dzisiejszy dzień. Z jednej strony pragnęłam zejść na dół, bo tutaj nie miałabym co robić; wszystkie gadżety zostały w salonie, z drugiej jednak obawiałam się spotkania z bratem. Sam mi powiedział, żebym zeszła mu z oczu. Wzięłam głęboki wdech i już miałam odkluczyć drzwi, kiedy ktoś do nich zapukał. Wstrzymałam oddech, obawiając się, że to może być Louis.
- Niki, mała chodź do nas na dół - ku mojemu szczęściu usłyszałam łagodny głos Mulata.
Zagryzłam wargę i otworzyłam drzwi, stając przed chłopakiem. Uśmiechnął się lekko do mnie z widoczną ulgą.
- Mój skarbie mały, myślałem, że mi nie otworzysz - odezwał się pierwszy.
- Louis nadal jest zły? - spytałam.
- Um.. Tak - skinął głową niepewnie.
Spuściłam głowę, patrząc na moje bose stopy.
- Ale ja naprawdę nie chciałam - bąknęłam.
- Wiem i naprawdę nie przejmuj się Louisem. Mówię ci; pogniewa się, pogniewa i mu przejdzie - uszczypnął mnie lekko w policzek, żebym na niego spojrzała.
Zrobiłam to i zobaczyłam, że chłopak się szeroko uśmiecha.
- Myślisz?
- Ja to wiem - poczochrał mi włosy, na co lekko się uśmiechnęłam - a teraz chodź na dół. Zjesz coś, a później ja, Liam i Niall zajmujemy się tobą cały dzień - pomachał rękoma, aby podkreślić słowo "cały".
Zaśmiałam się, a następnie wyminęłam brata. Tak, był dla mnie bratem. Jednym z pięciu najlepszych na świecie. Mimo tego, iż byłam pokłócona z Tommo, nadal uważałam, że jest najlepszy. Dobrze wiedziałam, że mu na mnie zależy, że się o mnie troszczy i co najważniejsze - że mnie kocha. Nawet jakbyśmy byli śmiertelnie ze sobą pokłóceni, ciągle darli koty i robili dużo innych, złych rzeczy względem siebie - byłam pewna, że gdyby coś mi się stało, bez zastanowienia byłby przy mnie i nie opuścił mnie. Louis Tomlinson aka najlepszy brat na świecie.
- Widzę, że już jest lepiej - usłyszałam wesoły głos Niallerka.
Zeskoczyłam z barierki i mocno przytuliłam blondyna. On natomiast, niespodziewanie, podniósł mnie wysoko, na co cicho pisnęłam. Z ust chłopaka wydobył się szalony rechot. Przerzucił mnie przez swoje ramie i pobiegł do salonu. W między czasie zerknęłam w kierunku kuchni. W środku było pusto, nie było tam zupełnie nic.
- Kiedy zdążyliście sprzątnąć kuchnie? - spytałam niebieskookiego.
- Dzisiaj wstaliśmy wcześnie rano i we czwórkę to zrobiliśmy. Aż jestem zdziwiony, że się nie obudziłaś. Narobiliśmy naprawdę wielki hałas - przyznał, kładąc mnie na kanapie.
- Taa, byłam bardzo zmęczona i nic nie było w stanie mnie obudzić.
- Zdaję sobie z tego sprawę, przepłakałaś z połowę nocy - mruknął, podając mi talerz z tostami.
- Skąd wiesz? - spytałam, biorąc wielkiego gryza.
- Siedzieliśmy pod drzwiami prawie do 12, słyszeliśmy - powiedział Zayn, wchodząc do salonu.
Kiwnęłam głową i przyglądałam się Mulatowi, który wziął jakieś żółte wiadro.
- Co tam masz?
- Twojego transwestytę. Znaleźliśmy go pod kaloryferem; jeszcze trochę i by wyschnął od tego ciepła. Akwarium było u ciebie w pokoju, więc włożyliśmy go do wiadra - wytłumaczył mi.
- A pies, gdzie jest mój pies? - spytałam z pełną buzią.
- Czasami się zastanawiam, po co ci te zwierzaki, skoro ty nie wiesz, gdzie one są. Taka to jest twoja opieka nad nimi - wyznał niebieskooki, na co zamroziłam go wzrokiem.
- W ogrodzie, przeszkadzała nam w wynoszeniu mebli z kuchni. Ciągle plątała się pomiędzy nogami - rzucił Zayn i wyszedł z salonu z wiadrem w ręku.
- Ej, a tak w ogóle gdzie jest Liam i Louis?
- Pojechali obejrzeć jakieś nowe meble. Niedługo powinni wrócić, bo wiesz.. Liam musi być podczas naszego dnia - szturchnął mnie.
- Gdzie mnie zabieracie?
- Nie wiem. Do kina, na lodowisko, na London Eye. Gdziekolwiek chcesz.
- Zapowiada się fantastyczny dzień - przyznałam.
- I uwierz mi, taki będzie - Niall uśmiechnął się szeroko, a następnie cmoknął mnie lekko w policzek.
***
- Niki, miałaś być na dole 10 minut temu! - usłyszałam krzyk Liam'a.
Przekręciłam oczami; przecież musiałam się
wyszykować, a oni dali mi tylko 5 minut. To przecież normalne, że w takim czasie się nie wyrobię. Przejrzałam się w lustrzę i przyznałam sama przed sobą, że wyglądam fenomenalnie. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia, a następnie pobiegłam do drzwi.
- Już jestem - stanęłam przed moim łysolem.
Chłopak posłał mi uśmiech, a następnie podał najpierw kurtkę, a następnie komin, czapkę i rękawiczki. Biorąc pod uwagę, że przez ostatni tydzień byłam chora, bez żadnych sprzeciwów założyłam je. Migiem włożyłam jeszcze beżowe emu i wyszliśmy z domu. Przy samochodzie stali Niall i Zayn; rozmawiali, a ten drugi palił jeszcze papierosa.
- Gotowa na wspaniały dzień? - spytał blondyn, kiedy nas zobaczył.
- Oczywiście - odpowiedziałam szeroko uśmiechnięta.
- To do samochodu - odezwał się mulat, gasząc papierosa.
Posłusznie weszłam do środka białego Mercedesa Niallera. Chłopak zajął miejsce kierowcy, na miejscu pasażera usiadł Zayn, a ja i Liam z tyłu. Po zapięciu pasów, blondyn wyjechał z podwórka.
Najlepszy dzień świata czas.