sobota, 19 października 2013

Rozdział 48

Przepraszam za to, że długo nie dodawałam rozdziału, ale naprawdę miałam urwanie głowy. Szkoła, haftowanie, wycieczka całodniowa, przyjęcie z okazji urodzin przyjaciółki, zaczęłam przygotowania do bierzmowania, więc musiałam i nadal muszę chodzić do kościoła i tak jakoś wyszło. Naprawdę mało czasu siedzę na laptopie, co można wywnioskować po pustkach jakie są na moim koncie na tt.
Niestety rozdziały będą dodawane rzadziej, ale postaram się, żeby przynajmniej dwa zostały dodawane w ciągu miesiąca. Naprawdę głupio mi, ale III gim robi swoje. ;c
A co do komentarzy, jest jedna osoba, która dodaję kilka komentarzy w ciągu kilku minut, tylko zmienia jego treść. Nie wiem, czy ona myśli, że ja tego nie widzę czy coś, ale oooookej o.o Chciałabym, żeby więcej osób komentowało to opowiadanie. Codziennie na mojego bloga wchodzi około 300 osób, a komentarza nie zostawiają. Plus do tego jest ponad 60 obserwatorów i kilka ludzi, którzy czytają moje opowiadanie, a komentarzy jest około około 30 czy 40, zależy od rozdziału. Niektórzy pomyślą sobie, że to jest już dużo i, że od tej "sławy" mi się w głowię poprzewracało, ale mi naprawdę zależy na waszej opinii. Nie mówię, żebyście mi pisali jakąś litanię, ale jedno zdanie, wyraz wystarczy. :>
PS. A jak niektórzy nadal nie będą dodawać komentarzy to naślę na was mojego łeścika i on was zje!

Czy to możliwe, żeby w ciągu 15 minut lekcji matematyki moje samopoczucie spadło na samo dno? Najwidoczniej tak. Moja głowa jeszcze bardziej zaczęła boleć, ciągle dmuchałam nosa w chusteczkę, zbierało mi się na wymioty i cherlałam jak pies. Na dodatek dostałam jedynkę za odpowiedź. Broniłam się, że mnie przez ostatnie dni nie było i nic nie umiem, ale panią Bullock jakoś to nie przejęło. Nawet klasa próbowała mnie usprawiedliwić, jednak to nic nie dało. Musiałam jakieś głupie zadania z Pitagorasa rozwiązywać na tablicy. To znaczy "rozwiązywać" to jest pojęcie względne. Od zawsze nie rozumiem tego działu i jakoś nie widać, żeby to się zmieniło.
- Nicola, nie śpij! - ryknęła nagle nauczycielka, a moja głowa zaczęła pulsować.
Podniosłam ją z ławki i spojrzałam na kobietę.
- Nawet jakbym chciała to by mi się to nie udało. Kobieto, słyszałaś swój głos? Stado krów na pastwisku ładniej wyją niż ty gadasz - mruknęłam, czym widocznie rozbawiłam klasę.
Nauczycielka chciała coś odpowiedzieć, kiedy nagle drzwi się otworzyły. Do środka wparował Louis, na którego widok dziewczyny i Jake zaczęli piszczeć, co przysporzyło ból głowy.
- Dzień dobry, ja ją zabieram, do widzenia - powiedział szybko Louis, przekładając mnie przez swoje ramię i wyszedł z klasy.
- Louis.. Louis, niedobrze mi - wymamrotałam zakrywając buzię przed wypuszczeniem pawia.
Korzystając z okazji, że przechodziliśmy obok łazienek, chłopak wparował do jednej i postawił koło sedesu. Nie miałam jakieś specjalnej ochoty, żeby trzymać swoją buzię nad szkolną toaletą, bo nie wiadomo co kto tutaj robił, no ale nie miałam innego wyjścia. Brat zebrał moje włosy, żebym ich nie pobrudziła, a ja.. a ja robiłam, to co w tej chwili robiłam.
- Już wszystko w porządku? - spytał brunet, kiedy usiadłam na zimnych kafelkach.
Pokręciłam głową, podpierając się o ścianę, żeby wstać. Boo od razu złapał mnie za rękę, aby mi pomóc. Umyłam jeszcze twarz i poszliśmy do samochodu. Położyłam głowę na desce rozdzielczej, słuchając brata, że mam szczęście, bo lekarz mnie przyjmie.
Od razu się skrzywiłam słysząc słowo "lekarz". Nigdy ich nie lubiłam przez fakt, że dosyć często lądowałam w szpitalu, a tamtejsi lekarze nie byli zbyt mili. Kiedy miałam 9 lat, pobierali mi krew. Lekarka zamiast mi o czymś miłym mówić, opowiadała ze szczegółami jak ta krew leci do strzykawki. Nic dziwnego, że tam padłam.
- Niki, wysiadaj, już jesteśmy - usłyszałam głos chłopaka, a następnie wyskoczył z auta.
Podniosłam głowę w stronę budynku. Był cały szary, a nad wejściem wielkimi, niebieskimi literami pisało "przychodnia".
- Nigdzie nie idę - powiedziałam z grymasem na twarzy.
Drzwi od strony pasażera się otworzyły.
- Wyłaź.
- Nie chcę, nie lubię ich.
- A ja nie lubię twojego zrzędzenia, a jakoś muszę je wytrzymywać. Wyłaź.
Robiąc smutną minę, wyszła z samochodu. Ukryłam twarz w kapturze i zaczęłam, niechętnie, kierować się do wejścia.
Kiedy tylko drzwi się otworzyły, poczułam zapach jaki jest zazwyczaj szpitalach i przychodniach. Od razu zachciało mi się wymiotować. Usiadłam na pierwszym lepszym krzesełku, a Louis gdzieś zniknął.
- Dzień dobry - koło mnie usiadły jakieś dwa moherowe berety.
Wstrzymałam oddech, ich zapach nie był zbyt ładny. Taka starość pomieszana z brzydkimi perfumami.
- A co ty tutaj, dziewczynko, robisz. Chora jesteś? - w moją stronę odwróciła się jedna babcia.
Wzięłam głęboki wdech, bo już nie wytrzymywałam bez powietrza, i od razu pożałowałam. Nie dosyć, że pachniała nie za ładnie to jeszcze jej oddech nie był najświeższy.
- Tak, trochę jestem. Przepraszam, muszę iść - powiedziałam pośpiesznie.
Wstałam z krzesła trochę zbyt szybko, bo zakręciło mi się w głowie, i chwiejnym krokiem odeszłam od kobiet. Przechodziłam koło recepcji, gdzie zobaczyłam Louisa. Podeszłam do niego i wepchnęłam pomiędzy jego rękę, a tułów. Młoda kobieta za szklanym oknem dziwnie się na mnie spojrzała.
- Na co się gapisz? Nigdy nie widziałaś przytulającego się rodzeństwa?! - warknęłam na nią.
- Nikt cię nie uczył, żeby grzecznie się zachowywać względem obcych? - spytała mrożąc mnie wzrokiem.
- A co ty, kosmita?
- Co? - zadała pytanie zdezorientowana.
- Gówno, 1:0. Chodź Lou - pociągnęłam brata w prawą stronę.
- Druga strona, Niki.
- No przecież wiedziałam - prychnęłam, zawracając się.
Zatrzymałam się przy sali, którą wskazał mi Louis, po czym popchnęłam go lekko na ławeczkę i wdrapałam się na kolana. Brunet uśmiechnął się lekko w moją stronę, a następnie pstryknął w nos.
- Głupi jesteś? - spytałam, marszcząc go.
- Nie, dlaczego tak sądzisz? - zadał pytanie, a następnie sprzedał mi ćpaka.
- Louis, daj mi spokój.
- A jak nie to co? - tym razem złapał za obydwa uszy i ciągnął w boki.
- Daj mi spokój! - warknęłam zeskakując z nóg chłopaka i siadając obok.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, kiedy nagle usłyszałam jak ktoś puszcza bąka. Tym kimś był oczywiście Louis. Spojrzałam na niego gniewnym wzrokiem, ale ten udawał jakby nigdy nic się nie wydarzyło.
- Ty świnio! - krzyknęłam zatykając nos, by obronić się przed smrodem.
- Chcę ci przypomnieć, moja droga, świnia ma ogonek z tyłu, a ja mam z przodu!
Zazgrzytałam zębami rozzłoszczona głupotą mojego brata.
- Jesteś głupi. Nie odzywaj się do mnie.
Wstałam i usiadłam kilka metrów dalej od niego. Obrażona założyłam ręce na piersi i tępo patrzyłam się w białą ścianę.
Nagle drzwi od gabinetu się otworzyły. Z środka wyszły dwie kobiety. Pacjentka poszła korytarzem do wyjścia, a lekarka spojrzała w naszą stronę.
- Teraz do gabinetu poproszę Nicole Tomlinson - mruknęła, wchodząc do środka.
Zamiast wejść za nią, podniosłam rękę i oglądałam moje pomalowane na niebiesko paznokcie.
- Niki, teraz ty - usłyszałam głos Louisa, a następnie stanął koło mnie.
- Nie idę tam.
- Owszem, idziesz. Pośpiesz się, nie chcę tutaj całego dnia spędzić.
Nie zdążyłam odpowiedź, a z sali wyszła lekarka. Rozejrzała się po korytarzu, a jej wzrok zatrzymał się na mnie.
- Nicola, mogę prosić do gabinetu? - spytała.
- Nie.
- Tak to się bawić nie będziemy - bąknął brat.
Wziął mnie na ręce i posadził na kozetce w gabinecie. Wyszedł z niego, a lekarka zamknęła za nim drzwi. Stanęła koło biurka i zaczęła czytać jakieś papiery. Po chwili podeszła do mnie i zaczęła mnie badać.
***
Wyszłam z gabinetu kilkanaście lub kilkadziesiąt minut później - nie wiem dokładnie ile spędziłam tam czasu. Zaraz za mną szła lekarka. Louis, kiedy nas zobaczył, wstał z ławki i schował telefon do kieszeni. Kobieta podała mu kartkę, na której zapisała jakie mam brać lekarstwa, plus antybiotyk i inhalacje. No chyba nie. Nienawidzę brać inhalacji i nie dam się tak łatwo. Boo wysłuchał wszystkiego, co mówiła mu lekarka, a następnie wyszliśmy z budynku. Wsiadłam do samochodu, a Louis zaczął rozdawać autografy fanką, które jakimś sposobem dowiedziały się, gdzie jest jeden z ich idoli.
Po kilkunastu minutach nudzenia się, brat wszedł do auta. Spojrzał na mnie, a następnie odpalił samochód i wyjechał z parkingu przychodni.
- Nieźle się urządziłaś. Antybiotyk, inhalacje. Tylko pozazdrościć - odezwał się brat nie kryjąc ironii.
- To wina tamtej miękkiej frytki , a nie moja - bąknęłam.
- Ale coś musiałaś zrobić, że cię wrzucił do basenu.
- Ale ja nie pamię... A nie już pamiętam. Spoliczkowałam go - zaśmiałam się złowieszczo.
Louis okręcił głowę w moją stronę, kiwając nią w lewo i prawo.
- Jeszcze raz dowiem się, że kogoś spoliczkowałaś dostaniesz szlaban, zrozumiałaś? - powiedział sucho, wjeżdżając na parking, tym razem jakieś apteki - czekaj tutaj, zaraz wracam.
Wyskoczył z samochodu i skierował się w stronę budynku. Patrzyłam się jak kręci swoim dupskiem, a kiedy wszedł za drzwi zaczęłam się śmiać, jednak po chwili przestałam zważając na ból głowy. Rozłożyłam sobie fotel i wygodnie się na nim położyłam, kładąc ręce za głowę. Zamknęłam oczy z myślą, że może sobie zasnę, ale po chwili otworzyłam je, słysząc dźwięk robionego zdjęcia. Usiadłam na fotelu, dostrzegając, że koło moich drzwi stoi spora grupka fanek. Zasłoniłam oczy, kiedy kilka z nich zrobiły mi zdjęcia, oczywiście nie wyłączając flesza. Puknęłam palcem w czoło, przekazując im, żeby same to zrobiły, a następnie wyjęłam okulary przeciwsłoneczne Boo ze schowka. Założyłam je i ponownie położyłam się na fotelu.
Kiedy już prawie zasnęłam, fanki stojące koło samochodu zaczęły piszczeć jak szalone. Zazgrzytałam zębami, kiedy moja głowa zapulsowała. Złapałam się za czoło i zaczęłam je masować. Otworzyłam zezłoszczona oczy i rozejrzałam się dookoła. Grupka dziewczyn oblegała właśnie Louisa. Uśmiechnięty chłopak rozdawał autografy i robił zdjęcia. Nagle jego wzrok padł na mnie. Uśmiechnął się szeroko, a następnie przesłał mi buziaka, by po chwili jego uwaga ponownie została skierowana na fanki.
W końcu, jak dla mnie po wieczności, rozradowane fanki rozeszły się, a Louis mógł spokojnie wejść do ciepłego auta.
- Co ty taka zła? - spytał cmokając mnie w czerwony, gorący policzek.
- Bo jestem chora i chciałabym w końcu dojechać do domu, a nie stać na jakimś zapyziałym parkingu i czekać, aż zostaniesz uwolniony i będziemy w spokoju mogli odjechać.
- Nie przesadzaj, taka moja praca. Podjedziemy jeszcze do Maury po inhalator i prosto do domu.
- Ale to wygląda jakbyś miał w dupie fakt, że jestem chora - bąknęłam, a uśmiech zniknął z twarzy bruneta.
- Dobrze wiesz, że to nie jest prawda! Martwię się, że jesteś chora, ale fani są dla mnie ważni! - warknął przez zaciśnięte zęby.
- Ale ważniejsi ode mnie.
- Wiesz, lepiej już się zamknij i mnie nie denerwuj! Od tej twojej choroby, definitywnie w głowie ci się poprzewracało. Dobrze wiesz, że jesteś najważniejsza!
Fuknęłam pod nosem, odwracając głowę do szyby. Szybko poprawiłam fotel do pozycji siedzącej, a następnie założyłam ręce na piersi, a nogę na nogę. Wyglądałam jak naburmuszona panienka, ale przecież w tej chwili byłam naburmuszoną panienką, więc co się dziwić?

26 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Rozumiem, że masz mało czasu dlatego jeszcze bardziej jestem ci wdzięczna :* rozdział ciekawy, błędów w nim nie zauważam :) akcja niki w klasie mnie rozwaliła. Ja bym tak nie powiedziała nauczycielce xd mega to było ;D a humorki to Niki ma jakby w ciąży była xd zresztą Lou tak samo xd ilysm xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział zapraszam na mojego bloga http://w-zyciu-tak-jest.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały rozdział. Rozumiem, że nie masz czasu i to rozumiem. Szkoła niestety dużo wymaga. Komentarze Nikoli jak zawsze mnie rozwalają. Masz na prawdę ogromny talent :) Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału xx

    OdpowiedzUsuń
  4. super naprawde wspaniale piszesz czekam z niecierpliwoscia na nastepny i bardzo bym prosila zebys chociaztroche postarala sie pisac rozdzialy czesciej a rozdzial cudowny czekam zeby w nastepnym bylo cos ze Niki lezy chora w lozku a chlopaki jej usluguja do nastepnego i weny zycze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Szczerze CI przyznam ze na twoje opowiadanie czekalam z niecierpliwością. Ten blog jest najlepszym blogiem jaki czytalam...serio:D urzekł mnie tym ze w sumie nie chodzi tu o milość ze np jakas dziewczyna z którymś z chłopców ale o tą bratersko-siostrzaną milość i to dogryzanie, kłótnie i głupawki....po prostu ten blog oddaje wlasnie jak zachowuje sie rodzeństwo względem siebie i wpleciony jest tu watek o 1d. Pokłony przed tobą za to opowiadanie.:D Ja tez jestem w 3gim i wiem co to znaczy:| nauka, kółka na egzaminy, bierzmowanie i jeszcze nam wpieprzyli pełno sprawdzianów po trzy na tydzień:( pfff...i jeszcze mamy codziennie do 15-16 i oni liczą ze będziemy cos umieć. Marzenie ściętej głowy.... Czekam na następny rozdział i zycze powodzenia w szkole i weny w blogu:D
    Do następnego;*
    ~bacha~
    PS. Postanowilam komentowac, bylam tu od początku ale jakoś nie komentowalam nigdy::)
    PS2. Mój tt @bluesmile_bacha i pytanie czy jakby ci sie chciało to czy byś mnie mogla informować o rozdzialach jak będziesz mieć czas, jak nie to nie musisz;)

    OdpowiedzUsuń
  6. hahaha! Świetne, kocham tego bloga i nie mogę się doczekać, aż coś napiszesz ;) A tak wgl. propo dodawania rozdziałów to nie musisz się śpieszyć. Każdy chyba rozumie, że masz też inne sprawy. Życzę weny. A i mój tt: @_zjaranyHazza nie wiem po co Ci on, ale masz jakby coś

    OdpowiedzUsuń
  7. Sory że czasami nie komentuje ale jak czytam to porostu zapominam :/ Uwielbiam Nicole naburmuszoną panienkę :D PS Co to jest łeścik ? O.O

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się.
    Może jedynie denerwuje mnie to zachowanie Niki w stosunku do nauczycieli, no bo szczerze... Gdyby takie coś było u nas, to ze szkoły można wylecieć, a w UK to już wcale.
    Jest mi smutno, że rozdziały będą tak rzadko, ale trudno. Też jestem w 3 klasie, wiem jak to jest.
    Jednak mimo wszystko czekam na chłopaka Nikoli. :)
    Pozdrawiam, Mia.

    OdpowiedzUsuń
  9. ochhhhhhhhhhhh, NARESZCIEEEE <3
    zajebisty jak zawsze. xd
    też jestem w 3 gim więc wiem jak to jest.
    hahahaha , a ja do bierzmowania nie ide bo ksiądz nie chce wogóle w mojej parafi zrobić tego bierzmowania . jakiś popieprzony jest ten ksiądz! hahaahhaha <3
    hmmm co tam więcej ci mam napisać, mmmmm, nwm no? ale napewno życzę ci weny. :D <3333333
    pozdrawiam tfffoja mofoskaa. :DD

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział. Nie mogę się doczekać next. Wiem też jak to jest z tym czasem. Uwielbiam tego bloga i mogę zaczekać

    OdpowiedzUsuń
  11. Czekam na kolejny! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. *_______________________________*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak się cieszę, że znalazłam Twojego bloga bo jest świetny!!! Oficjalnie zyskujesz nową czytelniczkę :-* Ale... co to jest łeścik? Mam się tego bać? XD
    Przyrzekam pisać komentarze /Avi

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo fajny rozdział ;)
    Czekam na nn ;)
    _______________________
    przy okazji zapraszam do siebie ;)
    http://louis-tomlinson-fanfiction-chameleon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział, tak jak z resztą i wszystkie ;)
    Zapraszam do sb: http://onedirectionimaginypolska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział :D
    Zapraszam na mój : mloda-czarodziejka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. hejo
    czekamy na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Czekam niecierpliwie na nn

    OdpowiedzUsuń
  19. świetny ;) czekam na następny:*

    OdpowiedzUsuń
  20. super ;) czekam na nn

    OdpowiedzUsuń