http://stole-my-heart1d.blogspot.com/
http://myonedirectionandmylife.blogspot.com/
http://youaresostupidbutiloveyou.blogspot.com/ (tutaj po kilku rozdziałach dowiaduję, się główna bohaterka, że jest siostrą jednego z chłopaków)
http://i-wanna-be-drunk-with1d.blogspot.com/
Mam jeszcze dwa, ale jeden został usunięty, a drugi jest tylko dla zaproszonych gości.
A co do mojego twitter'a, jest w stronach po prawej stronie. c;
- Taylor, jak niemiło cię zobaczyć! Zmieniłaś się! Może ci cycki urosły? Nie, to jednak nie to! - powiedziałam uśmiechając się wrednie do dziewczyny, kiedy tylko stanęłam koło stolika.
- Oh, Niki, miałam nadzieję, że jednak nie przyjdziesz - mruknęła.
- Niedoczekanie twoje.
Usiadłam na krześle przy wielkim, okrągłym stole. Po jednej mojej stronie usiadł Boo, a zaraz obok niego El. Koło dziewczyny brata usiedli Zay i Pezz. Po mojej drugiej stronie, ku mojemu nieszczęściu, usiadł Harry, później Dan, Leeyum, Nialler, a na przeciw mnie Taylor. Nie wiem dlaczego nie usiedli obok siebie, nie obchodzi mnie to. Spojrzałam się w prawo i zobaczyłam wściekłą twarz Harry'ego.
- Nie patrz się tak intensywnie na mnie, bo pomyślę, że się we mnie zabujałeś - mruknęłam i usłyszałam śmiech chłopaków.
- Wkurzasz mnie.
- I vice versa - mruknęłam zaglądając do karty dań.
- Żałuję, że nie wyrwałem ci więcej tych włosów. Miotłę bym z nich zrobił.
- Ja zaraz wyrwę twoje kudły. Będziemy mieli przepychacz do kibla.
- Dobra, uspokójcie się. Jesteśmy w restauracji, bawmy się dobrze - wtrącił się Liam.
- Tak, jesteśmy w restauracji. Spełniliście moje marzenie. Yey - powiedziałam bez emocji, na co zostałam skarcona wzorkiem przez brata.
Po chwili do stolika podszedł kelner. Zebrał od nas nasze zmówienia. Dla mnie oczywiście musiał wybrać brat, bo stwierdził, że ja wybiorę sobie coś czego nie zjem.
- Taylor, tak ostatnio się zastanawiałam i wymyśliłam kilka tytułów do twojego albumu. Możesz je wziąć i napisać tekst. Poczekaj, już ci mówię - zaczęłam grzebać w torebce, szukając kartki z tytułami - o mam. A więc "I went in the wrong direction", "My style isn't Styles", "Ex-Factor", "Stop touching yo...
- Skończ - syknął Harry.
- Ale to nie jest nawet połowa! Na czym to ja.. A tak mam "Stop touching your bandmates"...
Nie dokończyłam mówić, kiedy z mojej ręki zniknęła kartka.
- Ej, no daj mi skończyć - powiedziałam zbulwersowana.
- Nie, robisz wiochę.
Spojrzałam na resztę towarzystwa. Wszyscy, prócz Taylor i Harry'ego oczywiście, mieli rozbawione miny. Zerknęłam na brata, uśmiechnął się szeroko i poczochrał mi włosy. Schylił się, a następnie szepnął mi do ucha:
- Uspokój się, proszę.
- Postaram się.
Chłopak uśmiechnął się szerzej i odchylił, uprzednio całuj lekko w głowę.
- Ale wy jesteście słodkim rodzeństwem. Tylko pozazdrościć - usłyszałam głos Danielle.
- Zgadzam się, też chciałabym mieć takie relacje z bratem - odezwał się Zayn, a my spojrzeliśmy na niego dziwnie - gdybym miał brata i byłbym dziewczyną - dokończył.
Przekręciłam oczy rozbawiona stwierdzeniem Mulata. Całe towarzystwo zaczęło rozmawiać, a ja zastanawiać się jak Zay wyglądałby jako dziewczyna.
***
Jadłam sobie spokojnie moje danie, kiedy nagle poczułam czyjąś stopę jeżdżącej po mojej nodze. Odłożyłam widelec i rozejrzałam się dookoła. Boo, El i Pezz rozmawiali ze sobą, Zay poszedł zapalić. Dan prowadziła konwersację z Nialler'em, a Hazz z Leeyum'em. Natomiast Taylor niby jadła, ale co chwila zerkała na Styles'a filuternym wzrokiem. Doszłam do wniosku, że ona się pomyliła i to jej stopa mizia mnie po nodze. Teraz znajdowała się na moim udzie.- Louis - szepnęłam przerażona całym zdarzeniem i pociągnęłam go za rękaw.
- Poczekaj, Niki.
- Ale Louis...
- Mówię, poczekaj.
- Ale to naprawdę ważne.
- No co? - spytał lekko zirytowany faktem, że przeszkadzam mu w rozmowie.
- Bo Swift pomyliła mnie ze Styles'em! Ona jeździ mi stopą po nodze i niebezpiecznie zbliża się do mojego krocza - powiedziałam spanikowana.
Chłopak zrobił wielkie oczy, ale po chwili jakby się otrząsnął i spojrzał na dziewczynę.
- Taylor, jesteśmy w porządnej restauracji. Ogarnij się.
- Ale o co ci chodzi? - zgrywała głupa, ale na szczęście zabrała swoją nogę.
- Po prostu przestań dotykać Niki, jasne?
- Louis, przestań - wtrącił się Harry.
- Jakie przestań? Mówię tylko, żeby ona nie dotykała Niki. Tak trudno zrozumieć?
Styles posłał mi złowrogie spojrzenie jakby to całe zamieszanie było moją winą. Frajer.
Resztę kolacji już się nie odezwałam. Nie miałam najmniejszej ochoty, a to wszystko przez tego kręconego pudla. Zepsuł mi humor. Oczywiście moi towarzysze próbowali wciągnąć mnie do rozmowy, ale po kilku nieudanych próbach skończyli. Przysłuchiwałam się konwersacji o zbliżającym się koncercie. Mówili, że strasznie się denerwują, ale moim zdaniem to koncert jak każdy inny, ale co ja tam mogę wiedzieć.
Bawiłam się rąbkiem sukienki, kiedy nagle usłyszałam głos Louis'a oznajmiający, że wracamy do hotelu. Ucieszyłam się z tego powodu. Byłam znudzona i śpiąca. Jestem pewna, że nie pośpię sobie dzisiaj za długo. Jutro musimy wstać przed 6am, bo chłopaki na 7am mają próbę. Będą trwały do 1pm, a resztę dnia mają wolne ze względu na fakt, że jutro przylatują do Nowego Yorku rodziny i przyjaciele chłopaków.
Wstałam z krzesła i zaczęłam kierować się do wyjścia z restauracji. Po drodze zgarnęłam kurtkę Louis. Zarzuciłam ją na ramiona i wyszłam przed budynek. Zaraz za mną czołgał się Nialler, dziewczyny oraz Liam i Zayn. Pozostała dwójka pewnie poszła zapłacić za obiad. Tylko po co obydwoje poszli? Przecież każdy głupi potrafi zapłacić rachunek.
Wzdrygnęłam, kiedy zawiał dosyć mocny, zimny wiatr. Pokonałam dystans dwóch metrów dzielących mnie z Niallerem i mocno się do niego przytuliłam. Chłopak natychmiastowo odwzajemnił uścisk, całując mnie lekko w głowę.
- Kocham cię, Nialler, wiesz? - powiedziałam w jego szyję.
- Wiem i ja ciebie też, mała - zachichotał cichutko.
Po chwili na dwór wyszli Harry i Louis. Rozeszliśmy się do kilku taksówek i pojechaliśmy do hotelu.
***
Rano obudził mnie Nialler, drąc mi się do ucha, że krasnoludek musi wstać. Tym krasnoludkiem oczywiście byłam ja. Ale to już nie moja wina, że mam tylko 162cm. Nie trzeba od razu wyzywać mnie od krasnoludków.- To już dziś, to już dziś, to już dziś... - piszczał podekscytowany Nialler latając po pokoju w samych bokserkach, kiedy ja leżąc na wygodnym łóżku, oglądałam w telewizji bajkę "O Rety! Psoty Dudusia Wesołka".
Wczoraj do NY przyleciała rodzina i przyjaciele. Miałam małą nadzieję, że zakoleguję się siostrą Zayn'a, Waliyhą, i jego kuzynką, Aaroosą, ale to uległo zmianie, kiedy oby dwie stwierdziły, że zabieram im Zayna. W tamtym momencie przybiłam facepalm'a i odeszłam od nich, zapoznając się z rodzinami i przyjaciółmi reszty chłopaków. Ich natomiast polubiłam, a zwłaszcza rodziców chłopaków, którzy od razu kazali mówić na siebie 'ciocia' i 'wujek'. Mi to zresztą też nie przeszkadzało. Spodobało mi się, że nie traktują mnie z dystansem.
Nagle poczułam jak coś na mnie spada. Ocknęłam się i spojrzałam na brzuch, na którym leżał blondyn.
- Wstawaj kaszalocie.
- Jak bajka się skończy - mruknęłam próbując go zepchną, jednak z marnym skutkiem.
- No wstawaj. Mamy ostatnią, generalną próbę i koncert. Rozumiesz to? - spytał, potrząsając mną za ramiona.
- Tak, tak, fajnie, spadaj - powiedziałam szybko, by go zbyć.
- Nie! Masz mi wstać! Za godzinę przyjeżdża samochód! - syknął lekko zirytowany.
- Gadaj do ręki - powiedziałam i na potwierdzenie moich słów wyciągnęłam ją przed twarz Niallera.
- Ty mała szujo, ja ci piorę, sprzątam i gotuję, a ty do mnie z tekstem 'gadaj do ręki'? Nie wstyd ci? - mówił uderzając poduszką o moją głowę.
- Z tego co wiem to Louis pierze moje ubrania, nie sprzątasz mojego pokoju, więc mi nie sprzątasz i nie umiesz gotować, prócz tego zielonego czegoś.
- Cicho! Już koniec tego leżenia! Jest dziesiąta! Wstawaj z wyra!
Przekręciłam oczami, ale wyszłam z łóżka. Wzięłam bieliznę i poszłam do łazienki w celu odświeżenia się.
Po kilkudziesięciu minutach weszłam do pokoju, susząc włosy ręcznikiem. Zobaczyłam Niallera. Leżał rozwalony na łóżku, oglądając tv.
'Taa... A mi kazał wstać' - pomyślałam.
Stanęłam przed telewizorem, zasłaniając jego kawałek chłopakowi. Zorientowałam się, że chłopak ogląda "MasterChef: Gordon Ramsay"
- Odsuń się. Zasłaniasz widok! - ryknął nagle Horan, na co podskoczyłam.
- Bitch please, to ja jestem widokiem.
- Taa.. I jesteś urocza jak włos z mojego krocza - rzucił.
Odwróciłam się do niego przodem, przestając suszyć włosy. Na buzi blondyna widniał wredny uśmiech.
- Tak? A ty za to jesteś uroczy jak zdechła dżdżownica! - rzuciłam.
- Wolę być dżdżownicą niż włosem z mojego krocza.
- Wiesz co, jesteś mieszanką głupka i kretyna - mruknęłam zła.
Odwróciłam się tyłem do chłopaka, grzebiąc w walizce. Wyjęłam z niej to. Szybko ubrałam się, następnie w łazience dosuszyłam włosy i wyszłam z pokoju, uprzednio wkładając telefon do moich dżinsów.
Zjechałam windą na parter i skierowałam się do restauracji. Podeszłam do stołu szwedzkiego. Na talerz nałożyłam 7 naleśników brzoskwiniami, truskawkami i kiwi, do miski nalałam dużo mleko i jeszcze więcej płatek oraz ciepłą herbatę z miodem. Położyłam wszystko na tacy i podeszłam do wolnego stolika.
- Pośpiesz się - podskoczyłam zaskoczona, kiedy usłyszałam głos Louis'a.
- Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz.
Chłopak zrobił urażoną minę, ale przysiadł się do mnie. Zauważyłam, że w ręce ma łyżkę. Przesunął trochę miskę z płatkami w swoją stronę, aby mieć do niej lepszy dostęp. Tommo włożył łyżkę do miski i zaczął jeść.
- Co ty robisz? - spytałam z pełną buzią - weź idź sobie po swoje śniadanie, a nie jesz moje.
- Nie? Jesteśmy rodziną, powinnyśmy się wszystkim dzielić - powiedział pewnie.
Mruknęłam coś pod nosem, ale nie zabroniłam bratu wyżerać śniadania. Kiedy miska była pusta wypił moją herbatę, a później dobrał się do naleśników.
- Przestań! Ja też chcę coś zjeść!
- A ja ci zabraniam? Jedz sobie! - rzekł plując na mnie kawałkami naleśnika - ups, sorcia - dodał, kiedy zobaczył moją wściekłą minę.
Nie odzywając się więcej, wstałam i udałam się do wyjścia. Wyszłam przed hotel, by poczekać kilka minuta na samochód, o którym mówił Nialler, ale to nie było dobrym pomysłem. Fanki, które czekały na chłopców, rzuciły się na mnie. Przerażona próbowałam wrócić do hotelu, ale nie mogłam się przecisnąć. Dziewczyny i chłopaki, bo też kilku zauważyłam, krzyczeli, piszczeli, prosili o zdjęcia. Zdezorientowana ponowiłam próbę wydostania się z tłumu, ale skończyło się to moją glebą.
Nagle poczułam jak ktoś mnie łapie za ramię. Podniosłam głowę i zobaczyłam goryla. Ale w sensie, że takiego wielkiego człowieka, a nie zwierzę. Chociaż chciałabym zobaczyć goryla. Nigdy go nie widziałam. Na żywo go nie widziałam, bo jak kiedyś oglądałam Discovery Channel to pokazywali jak goryle się rozmnażają.
Mężczyzna podniósł mnie do pionu i zaczął kierować w przeciwną stronę niż hotel. Doszliśmy do samochodu i mnie tam wepchnął. Zobaczyłam, że w środku siedzą już chłopaki razem z Aaroosą i Waliyhą.
- Hej wam - powiedziałam.
- Nic ci nie jest? Zrobiły ci coś? Pokaż się no - dopadł mnie brat.
Posadził mnie sobie na kolanach i zaczął oglądać.
- Louis, przestań - mruknęłam próbując wstać, ale z powrotem mnie pociągnął - no przestań. Nic mi nie jest.
- Na pewno?
- Ja to bym nie była tego tak pewna patrząc na jej wygląd - usłyszałam szept siostry Malik do swojej kuzynki.
Wszystkie głowy odwróciły się w ich stronę.
- Lepiej popatrz na siebie i swój rozmazany makijaż - rzuciłam złośliwie.
- My przynajmniej używamy kosmetyków - odezwała się Aaroosa.
- Niki nie musi używać kosmetyków, bo jest naturalnie ładna - wtrącił się Harry.
Spojrzałam na niego dziwnym wzrokiem. Nie przestałam być na niego zła i myślałam, że on też jest na mnie zły. Albo mu może już przeszło i chcę się pogodzić, próbując mi się podlizać? Nie wiem.
Reszta drogi minęła dosyć spokojnie, prócz momentów, kiedy razem wymieniałyśmy się złośliwymi komentarzami. Mnie one nie ruszały, ale patrząc na Malikowe, myślałam, że zaraz się popłaczą. W końcu Zayn zagroził nam, że jak nie skończymy się kłócić zatrzymamy się i nas wysadzą. Wiedząc, że on nie żartuje, przestałam się do nich odzywać tylko słuchałam jakiś bezsensownych historyjek Styles'a.